Ostatnio usłyszałam że jestem chora psychicznie. Tak. Racja. Te słowa odbijały się w mojej głowie jeszcze przez wiele dni. Potem usłyszałam, że mam spierdalać bo odrzuciałam czyjeś zaloty. Skończyły mi się leki i nie wiem co sie dzieję. Tak jak kiedyś spałam po 13 godzin dziennie tak teraz nie mogę zasnąć do 5 nad ranem. Drażni mnie najmniejsza pierdoła. Nie mogę wytrzymać w towarzystwie jakichkolwiek ludzi a w swoim to już kurwa zwłaszcza. Czuję, że tracę rozum. Jakbym spadała z samolotu bez spadochronu . Już nic nie poradzę. Poprostu spadam w dół i panikuję. Moje pojebanie rozrywa mnie od środka. Chce krzyczeć pomocy ale nie mogę. Nie umiem. Kręci mi się w głowie. Co mam robić ? Jak mam żyć? Jak mam zasnąć? Nie umiem odczuwać tyle emocji kiedy wcześniej nie czułam nic. Jak sobie z tym radzić? Jak nie płakać? Jak nie krzyczeć?
Nie było mnie trochę i nie wiem kiedy wrócę. Nie potrafię teraz powiedzieć wam głowa do góry, dacie radę bo nienawidzę hipokryzji. A zresztą nie mam siły nia nic innego niż wyżalenie się trochę jako anonimowa idiotka.
CZYTASZ
Pamiętnik smutnego człowieka.
De TodoCzy to mój pamiętnik? Pewnie tak chociaż bardzo bym nie chciała.Na pewno bardzo się znim utożsamiam . Ale nie martwcie się nawet jeśli wiele tych wpisów powstanie pewnie przez łzy poradzę sobie. Wy też. Jakoś musimy.