Ręce Marinette drżały tak bardzo, że nie była w stanie założyć kolczyków. Adrien przykląkł tuż obok dziewczyny i sięgnął do jej uszu. Poprowadził jej dłoń i pomógł wsunąć wkrętki na miejsce. Po chwili czerwone nakrapiane kwami wyleciało z Miraculum i zakręciwszy potrójny piruet w powietrzu, wróciło do Marinette, przytulając się do mokrego od łez policzka swojej właścicielki.
– Nareszcie! – pisnęła Tikki, a Marinette roześmiała się wzruszona.
Adrien zerknął zazdrośnie na to powitanie. Trochę bolało go wspomnienie kwaśnego komentarza Plagga i nawet jego późniejsze usprawiedliwienie nie całkiem zagoiło tę świeżą ranę. Powstrzymał westchnięcie i szybko odwrócił wzrok od Marinette i Tikki. I nagle poczuł pod zwiniętą na udzie dłonią miękki kształt. Mały czarny kocurek otarł się o wnętrze jego dłoni, jak mają w zwyczaju kociaki, kiedy łaszą się do swoich właścicieli. Zaparło mu dech, a potem na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a serce zalała fala ulgi i szczęścia.
Plagg natychmiast uciekł, nakazując gestem milczenie. Ale ta krótka chwila jego słabości stała się dla Adriena bezcenna. Nie potrzebował nic więcej.
– Tak się cieszę, że mnie znaleźliście! Tak się cieszę, że znów was widzę! Tak się cieszę, że jesteście razem! – wyrzucała z siebie Tikki. – Tak bardzo mi ciebie brakowało, Marinette!
– Ja też tęskniłam, Tikki – odparła wzruszona dziewczyna. – Nie było dnia, żebym nie tęskniła! Czasami się zastanawiałam, czy nie byłoby mi łatwiej, gdybyśmy mogły się pożegnać. Ale straciłam cię tak nagle! Bez uprzedzenia... Nie byłam przygotowana...
– Nie myśl, że nie chcieliśmy się z wami spotkać! Kiedy pokonaliście Władcę Ciem, straciliśmy z Plaggiem mnóstwo sił i Mistrz bardzo długo się nami opiekował, zanim odzyskaliśmy je w pełni. Nie pozwolił nam się z wami pożegnać. Twierdził, że to niebezpieczne. Nie uległ, mimo że oboje prosiliśmy go o to.
– Ja tam wcale go o to nie prosiłem! – wtrącił Plagg.
– Błagałeś ze łzami w oczach! – odcięła się Tikki.
– Ja nigdy nie płaczę!
– Też za tobą tęskniłem... – szepnął Adrien w kierunku swojego kwami.
– Nikt tu nic nie mówił na temat jakiejkolwiek tęsknoty! – burknął Plagg, któremu jednak podejrzanie zwilgotniały oczy.
Adrien uśmiechnął się z rozczuleniem. Wiedział, że jego kwami inaczej nie potrafi. Raczej nie miał co liczyć na to, że Plagg znów przyleci się przytulić czy w jakikolwiek inny sposób się odsłoni. Ale to, co wydarzyło się przed chwilą, wystarczało chłopakowi, żeby wiedzieć, ile znaczył dla swojego kwami. Ależ mu brakowało tego małego, sarkastycznego stworzonka!
– Może świeża dostawa sera wpłynie na to, że zmienisz zdanie? – zaproponował pojednawczym tonem.
– Sera? – Plagg zastrzygł uszami, ale natychmiast się opanował: – Przekupstwo nic tu nie zmieni! Wiecie, do czego prowadzi zbytnie rozklejanie się! A my tu mamy chyba jakieś zadanie do wykonania, o ile dobrze pamiętam?
– Racja! – przytaknęła Tikki. – Wskazówka!
– Mistrz Fu tak zadbał o zatarcie śladów, że przez rok będziemy go teraz szukać... – skomentował Adrien, ale Marinette uciszyła go gestem i spojrzała wyczekująco na swoje kwami.
– Kiedy Wayzz zniknął? – spytała Tikki.
– Jakieś półtorej godziny temu... Może dwie... – Adrien zerknął na zegarek.
CZYTASZ
Ta Noc
FanfictionOd wydarzeń opisanych w książce pt. „Tamten Dzień" minęły trzy lata. Przez ten czas Marinette i Adrien uczyli się żyć normalnym życiem. Tęsknota za kwami ciągnie się za nimi podobnie jak trauma po starciu z Władcą Ciem. No i pojawia się między nimi...