↷
˖°
❛❛ 𝗔𝗠𝗜𝗧𝗬 𝗕𝗟𝗜𝗚𝗛𝗧 to dziewczyna, która musi być idealna. Jej rodzice chcą, aby była najlepsza ze wszystkich przedmiotów, zawsze zachowywała się i ubierała nienagannie oraz żeby wszyscy ją lubili. Przez wszystkie czter...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
HISTORIA lubi się powtarzać, czyż nie?
Zupełnie tak samo jak przedwczoraj siedziałam na kanapie w dużym przedpokoju mojego domu, czekając, aż mama zejdzie do mnie z drugiego piętra. Znowu rozmawiałam z nią przed Hexside za pomocą mojego wisiorka, Edric i Emira ponownie starali się mnie jakoś wesprzeć. Niestety mama kolejny raz kazała im wyjść z pomieszczenia, a ja po raz drugi cała spięta czekałam, aż kobieta się odezwie.
─ Amity Blight ─ powiedziała z ciężkim westchnieniem, zamykając oczy i łapiąc się za głowę. ─ Jak ci minął dzisiejszy dzień?
Wbiłam wzrok moich bursztynowych oczu w podłogę i przełknęłam ślinę. Założyłam kosmyk włosów za ucho i spojrzała mamie prosto w twarz.
─ Cóż... po prawdzie to nie za dobrze ─ przyznałam cicho. ─ Mimo to...
Mama ku mojemu zaskoczeniu z wyrazem triumfu na twarzy uderzyła dłonią w drewniany stolik. Założyła ręce na piersi i westchnęła ciężko.
─ Wiedziałam! ─ krzyknęła. Wow, ona naprawdę uwielbiała mieć rację. ─ Dziś rano twój ojciec poprosił mnie, abym przewidziała dla niego, czy jego kolejny projekt stanie się równie sławny jak poprzedni.
─ No i... co wyszło? ─ zapytałam uprzejmie, kładąc ręce na kolanach, jakbym pozowała do zdjęcia klasowego.
─ Nie powinno cię to interesować. Przejmuj się raczej tym, że postanowiłam wywróżyć coś również tobie ─ ciągnęła zielonowłosa kobieta.
Przełknęłam ślinę. Wiedziałam już, że będzie źle, w końcu ta wpadka z abominacją zdecydowanie nie wyglądała najlepiej. Ciekawiło mnie tylko, czy mama jest bardziej zła o kształt stwora czy o ocenę, jaką otrzymałam.
─ Od samego rana spodziewałam się więc, że dostaniesz dwójkę ─ przyznała. Mimo że jej twarz nie wyrażała żadnych emocji, to czułam, jakby gdzieś w środku wręcz się gotowała. ─ Moje przepowiednie zawsze się sprawdzają, ale postanowiłam ci o tym nie mówić. W dodatku zobaczyłam, że abominacja wyglądała jak ta ludzka dziewczyna... jak ona miała na imię? Ach, no tak, Luz Noceda. Amity, czy ty ją w jakiś sposób... no nie wiem, adorujesz?! Chcesz się z nią zaprzyjaźnić, a może...
Wstałam i ścisnęłam w lewej dłoni mój wisiorek. Spojrzałam na ten mamy i pomyślałam, że to on jest głównym źródłem moich kłopotów. Muszę coś z tym zrobić, ale nie teraz. Na razie muszę się odezwać.
─ Nie ─ skłamałam, nawet jeśli myślałam, że nie mogę tak dłużej trwać. Kiedyś musiałam o tym powiedzieć mamie. O tym, co czuję do Luz. ─ Nie adoruję jej, nie chcę się z nią przyjaźnić, nie kocham jej...
─ Nie kochasz jej, pff ─ prychnęła mama. ─ Tyle to ja wiem. Widziałam, że niektóre dziewczyny kochają inne dziewczyny, lecz nie sądzę, abyś ty taka była. Poza tym nigdy nie zakochałabyś się w kimś z niższych sfer, prawda?