Luhan uśmiechnął się delikatnie do młodej sekretarki. Nie był pewny, czy powienien wejść do pokoju. Podniósł rękę, by chwycić klamkę, jednak za chwilę ją opucił. Postanowił odejść. Co go obchodziło, że na pierwszej wizycie było miło? Co go interesowało, że jest umówiony na to spotkanie? Nic. Przynajmniej tak uważał.
Zrobił kilka kroków do tyłu. Bał się odwrócić. Patrzył ciągle na drzwi, jakby zaraz coś miało się stać. Jednak nic się nie działo. Z głośnym westchnieniem odwrócił się do wyjścia i, tym razem pewnym krokiem, ruszył przed siebie. W tym momencie korytarz ogarnął cichy dźwięk otwieranych drzwi, które wyglądały tak niepozornie.
- Panie Luhan. - Blondyn usłyszał miękki głos, gdy był już prawie przy wyjściu. -Czyżby Pan chciał uciec? - Skarcił się w myślach za to. Był mężczyzną, a uciekał gorzej niż niejedna kobieta.
- Wydaje się Panu. - Uśmiechnął się lekko, odwracając się przy tym w stronę lekarza. - Chciałem zaczerpnąć odrobinę powietrza, nic więcej. - Podszedł powoli do wyższego. - Jest Pan psychologiem, a nie rozumie psychiki osób, dziwne. -Szepnął do niego, przechodząc do pokoju pod ręką szatyna. Mężczyzna z nonszalanckim uśmiechem zamknął drzwi i spojrzał na siadającego Luhana.
- Jest Pan tego pewny? - spytał, podchodząc do niego bliżej.
- Słucham? - Blondyn spojrzał prosto w oczy wyższemu, próbując nie patrzeć się ciągle na jego obcisłe spodnie. Bo, cholera, kto nosi spodnie, które tak podkreślają uda, pośladki i, Luhan oddychaj, krocze?! Takie coś nie powinno być w pracy zakazane?
- Jest Pan pewny, że nie rozumiem ludzkiej psychiki? - Pochylił się nad niższym, przez co wyrwał go z własnych myśli. - Mężczyźni, tacy jak Pan, mimo że przyjdą na pierwsze spotkanie, na drugie nie mają odwagi wejść. Boją się, że szybko odkryję o nich całą prawdę. Boją się, że ich problemy wyjdą na jaw, mimo że tego nie chcą. - Sehun usiadł na swoim miejscu, dając Luhanowi większą swobodę. - Chciał Pan uciec, jak każdy. Zresztą... Żeby nie dyskryminować męskiej części powiem, że kobiety też uciekają. Tylko one boją się pierwszego spotkania. Wie Pan, pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Martwią się, że pomyślę o nich jako wariatkach. Mężczyźni są pewni na pierwszej wizycie, bo lubią wyzwania. Mają gdzieś co o nich pomyślę. Ale kiedy przychodzi do kolejnych spotkań, kiedy muszą już powiedzieć, jaki mają problem, tchórzą. A wie Pan dlaczego? - spytał, delikatnie uśmiechając się do Luhana. Blondyn pokręcił głową.- Bo wtedy oni zaczynają się martwić, że są wariatami, że tu przyszli. Boją się mówić o problemach i uczuciach. A Pan jest taki sam, mimo udawanego spokoju i powagi. Ja wiem, że Pan chciał stchórzyć, ale nie na tym polega moja praca, żeby na to pozwalać. - Otworzył swój notes i popatrzył w oczy Luhana. - Ma Pan piękne oczy. Ale chciałbym zacząć sesję, możemy? - spytał z lekkim uśmiechem. Chwycił swój zielony długopis i zapisał coś na białej kartce. A Luhan siedział z rozszerzonymi oczami, delikatnie otwartymi ustami i drżącymi rękami. Czuł się jak książka, która cała przeczytana nie jest już nic warta. Potrząsnął głową, próbując dojść do siebie. Spojrzał na mężczyznę naprzeciwko. Wyglądał profesjonalnie (pomimo tych nieszczęsnych spodni) i wiedział, że powinien mu zaufać.
- Nie wspominałeś ostatnio, że powinniśmy mówić sobie po imieniu? - Wyższy spojrzał na blondyna zdziwiony. Spodziewał się kilkuminutowej ciszy. Pewny uśmiech zagrał na twarzy szatyna. Chyba zaczynał lubić tego pacjenta.
- Tak, masz rację. Tak więc, Luhan, jak minął Ci dzisiejszy dzień?
- Tak jak zawsze. - Szepnął, mając nadzieję, że Sehun tego nie usłyszał. Ten jednak wiedział, co powiedział chłopak, jednak wolał nie zadawać pytań. Wiedział, że sam powie, jeżeli chce. Poprawił się na krześle, kładąc ręce na kolanach.
- Wie... Wiesz, że pracuję w księgowości. - Kiwnięcie głową - Zapewne też wiesz, że firma XX zajmuje się wszystkimi rzeczami związanymi z modelingiem w Seulu. - Kolejne kiwnięcie - Najbardziej zajmuje się modelkami i ogólnymi standardami, ale potrzeba też tam ludzi do spraw, powiedzmy mniej pięknych. - Sehun zdziwiony popatrzył się na Luhana.
- Mniej pięknych? - spytał, zakładając nogę na nogę.
- Wiesz, - Rozsiadł się wygodnie, z niesmakiem mlaskając ustami i patrząc się obojętnie na lekarza. - Modele są dość kontrowersyjni. Ogólnie to lubią też trochę narozrabiać, a to bójka w jakimś barze, niechciana ciąża, zdrada, narkotyki i praca jako dziwki. - Skrzyżował ręce na piersi. - Na prawdę o tym nie wiedziałeś?
- Myślałem, że nie jest tak źle.
- W każdym razie ktoś musi to wszystko tuszować. Piąte piętro, czyli to, na którym się znajduję zajmuje się takimi sprawami. Jest też odpowiedzialne za wszystkie umowy, spotkania, sesje. Wszystko co papierkowe. - Luhan się uśmiechnął. - I znajduję się też ja, czyli chłopak od wyliczeń, który musi zliczyć przychody, ale też straty i wszystke wydatki na pracowników. Muszę też zliczyć wszystkie wydatki na gazety, na kaucje, usunięcie ciąży, czy inne gówna. - Mlasnął ustami. - Nie lubię matematyki. Księgowości ogólnej też.
- Więc czemu zacząłeś tam pracować? - Sehun patrzył się uważnie na chłopaka. Intrygował go. Raz jest niepewny, zachowuje się jak bezbronny chłopiec, który nie ma nic do powiedzenia. Ale za chwilę gada jak najęty, co jakiś czas bijąc twarz psychologa wulgaryzmami. Zachowuje się wtedy obojętnie, a jednocześnie perwersyjnie, zachwycając Sehuna nieobliczalnością i brakiem jakiejkolwiek nieśmiałości. Spodobał mu się sposób w jaki gra. Gra jego emocjami, przekonując do jego delikatności, która tak naprawdę nazywa się zwykłą bezpośredniością i może bezczelnością. Przynajmniej tak wydawało się Sehunowi.
-Potrzebowałem szybko jakichś pieniędzy. To był dość łatwy sposób zarobienia. Poznałem tam też przyjaciela. Wiesz, tylko dzięki niemu jeszcze jakoś funkcjonuję. - Uśmiechnął się, spuszczając głowę. W pewnym momencie przestał czuć dziwny mur, który kazał mu zostawiać swoje sprawy dla siebie, doszedł do wniosku, że musi się otworzyć. Przez to też zaczął się czuć swobodnie. - Gdyby nie on, pewnie dawno rzuciłbym tę pracę i mieszkał pod mostem. Naprawdę mi pomógł. - Szatyn przez chwilę nie pisał nic w notesie. Miał tyle wniosków, które powinny się tam znaleźć, tyle myśli i pomysłów, które powinien zapisać, ale nie potrafił. Zatracił się w słowach Luhana, mimo że sam o tym nie wiedział.
- Nie lubisz swojej pracy? - spytał, ledwo ogarniając otaczającą go przestrzeń.
- Nie. - odpowiedział krótko, patrząc się w oczy wyższego. - A ty lubisz swoją pracę?
- Lubię pomagać ludziom. - Odłożył notes. Nie widział już sensu w trzymaniu go. Tylko mu zawadzał. - To taka praca, w której mogę to robić, nawet jeżeli ogranicza się to tylko do rozmowy. - Uśmiechnął się, co blondyn od razu odwzajemnił.
-Lubię rozmawiać. - Odezwał się, jakby do siebie. - Ale przez pracę nie mam dużo czasu. - Kontynuował przygaszonym tonem. Patrzył się prosto na Sehuna. Ręce miał ułożone na kolanach, a stopy stykały się ze sobą. Szatyn zaś siedział wygodnie opierając się na fotelu, ręce splecione leżały na jasnym biurku, a nogi założone na siebie, co razem tworzyło obraz psychologa, którego Luhan polubił.
- Masz może zwierzątko? - Wyższy pochylił się nieznacznie do chłopaka. - Psa, kota, chomika?
- Nie mam. - Blondyn uśmiechnął się. - Lubię zwierzęta, ale to byłaby strata czasu. A w ogóle byłoby mi go żal. -Spuścił głowę, nie mogąc ukryć słodkiego grymasu na twarzy. Przypomniało mu się dzieciństwo, w którym jego najlepszym przyjacielem był sznaucer.
- Jak się dogadujesz z innymi pracownikami? - spytał nagle, uważnie przyglądając się chłopakowi. Ten spojrzał na niego zdziwiony, po czym ponownie delikatnie się uśmiechnął.
- Naprawdę dobrze. - odpowiedział, a w jego oczach dało się zobaczyć smutek. Sehun przez chwilę rozmyślał nad znaczeniem jego słów, zaś Luhan niczego nieświadomy dalej prowadził grę. - Nie znam zbyt ludzi z innych pięter, bo często schodzę z własnego, - Ewentualnie niektórych sam nie chcę poznać, pomyślał - ale jest jedna miła sekretarka, Pani Lee, urocza kobieta. Podobnież starała się zostać Miss Seulu. -powiedział roześmiany. Pamiętał, jak kiedyś przysłuchiwał się rozmowie przy stoliku. Opowiadali wtedy jakie mieli osiągnięcia i daleką, ale owocną przeszłość. Luhan chciał wtedy powiedzieć, że wygrał w liceum konkurs malarski i fotograficzny, i jeżeli któraś z pań by chciała, mógłby im zrobić sesję zdjęciową. Ale nikt go nie słuchał. Był sam, pomimo tylu ludzi wokół. - Jest też edytor Kim, który dla własnej zabawy robi karykatury z modelek. -Zaśmiał się głośno. Szatyn wtedy pomyślał, że to jeden z piękniejszych dźwięków, jakie słyszał. A słyszał ich wiele. Ale to o niczym nie świadczyło, ponieważ Sehun wiedział, że nie jest w stanie zakochać się w pacjencie, nawet jeżeli już go polubił.
- Możesz mi wierzyć, że każdy z tej grupki jest dziwny, ale lubię ich. - Blondyn wytarł łzę z kącika oka, przez co jego wzrok zaczął wydawać się żywszy i może promienisty. - To naprawdę mili ludzie i szczerze można z nimi porozmawiać. - Ponownie nieszczery uśmiech, a blask, który przed chwilą rozjaśniał jego twarz, zamienił się w matową pustkę. Jakby bronił się przed odczytaniem jego myśli i uczuć. Albo właśnie chciał, żeby je odczytać.
-Są dla ciebie mili? - psycholog spytał się z delikatnym uśmiechem. Luhan kiwnął głową i odwzajemnił gest. - Mogę nazwać to kłamstwem? -spytał, a jego twarz dalej przyozdabiał grymas, przypominający uśmiech. - Czy moja mina wygląda, jakbym się cieszył? - Luhan wytrzeszczył oczy. Ten facet sobie z niego żartował!
- Przepraszam, ale czy Pan...
-Sehun, pamiętaj.
- Czy ty powiedziałeś, że kłamię?! - Nie mógł uwierzyć. Przychodzi do psychologa, żeby mu pomógł, a ten mu zarzuca, że kłamie?! Bezczelność.
- Można tak wywnioskować. - Uśmiechnął się, tym razem szczerze. Cieszyło go, że mógł zobaczyć tyle emocji u swojego pacjenta na jednej wizycie.
- Kpisz sobie. - Luhan prychnął, po czym patrząc na zegarek, wstał. - Mimo że zostało jeszcze kilka minut, to wyjdę. Pozwolę, żebyś miał chwilę odpoczynku, dla siebie. Do następnej soboty, Sehun. - mówi i wychodzi z uśmiechem. Wychodzi zaskoczony bezpośredniością mężczyzny, jak i radosny nieudanym oszustwem. Bo nie chciał kłamać, ale wiedział, że to będzie robić. A myśl, że zostanie to zauważone, w jakiś sposób go cieszyła. Wychodząc z budynku mruczy tylko do siebie ciche "palant", a uśmiech dopiero po kilkudziesięciu minutach powoli zanika.

CZYTASZ
PS. Don't love me!
FanfictionTytuł: PS. Don't love me (stary: You must help me and You must be only my Friend) Gatunek: obyczaj, lekko psychologiczny(?), romans, yaoi Główni bohaterowie/Paring: Luhan, Sehun/HunHan Opis: Pewnego dnia głos w głowie Luhana mówi mu, żeby poszedł do...