|| 2 ||

296 34 39
                                    

Niewielkie starania T/I, aby znaleźć miejsce do zamieszkania trwały dość krótko. Bycie częścią Harbingers miało swoje zalety. Miała niemało pieniędzy. Definitywnie opłacało się je oszczędzać.

Minęła kilku dyplomatów Fatui, a kiedy spojrzała im w oczy, szybko uciekli przestraszeni spod jej wzroku.

Była w stanie kupić mały dom, idealny dla jednej bądź dwóch osób.

Pomimo chęci osiedlenia się, nie miała tak naprawdę nic, z czym mogłaby się wprowadzić. Nie zabrała żadnych mebli z pałacu. Wzięła tylko swoje ubrania i higieniczne produkty.

T/I nie mogła siedzieć spokojnie, czy położyć się, nie robiąc nic. Nie istniała taka opcja. Po prostu nie potrafiła i tyle. Ilekroć nic nie robiła,  czułą potrzebę, żeby wstać i się przejść. Będąc Harbinger, ruszała się praktycznie co chwilę. Może nie tak często, jak niższe rangi, gdyż dostawała o wiele cięższe zadania, ale wystarczająco na tyle, by nie być przyzwyczajoną do braku czynności.

Opuściła budynek, napotykając po chwili piękną małą fontannę. Wszędzie zauważyć można było radosnych i beztroskich ludzi. Totalnie inaczej niż w Snezhnayi, co było łatwym do uświadomienia sobie porównaniem. Nie była zdolna wyrzucić swojego rodzinnego miasta z umysłu. Miała nadzieję, że wychodząc z domu, uda jej się zapomnieć, chociaż na chwilę, o paru sprawach.

W mieście istniało "Adventures Guild", czyli organizacja dająca zlecenia. Wykonanie ich równało się z odpowiednimi nagrodami. Zwróciła na to uwagę, co raczej nie powinno nikogo dziwić. Jako Fatui sporo się poruszała, zbierając "długi", oczywiście wtedy, kiedy nie miała zleconego morderstwa.

Pierwsze kilka zadań nie wymagało wiele wysiłku. Zwykłe pozbycie się hilichurlów łącznie ze zniszczeniem wież i blokujących drogi przedmiotów. Inne z nich to były dostawy jedzenia i poza wdepnięciem w kałuże, nic się jej nie przydarzyło. Katherine i inni zauważyli, że była uzdolniona w walce, co poskutkowało w zadaniach na zabijanie slime'ów, ruin guardów i innych podobnych stworzeń. Nic z tego nie było dla niej ciężkie, chociaż była uzdolniona tylko do pewnego stopnia.

Miała na celu być normalnym obywatelem. Bez przeszłości. Bez rzeczy mogących kogoś zainteresować czy przyciągnąć czyjąś uwagę. 

***

Małe targi były łatwe do zauważenia, przechodząc przez bramę niewielkiego miasta. Na przodzie kwiaciarni zazwyczaj spotkać można było Florę, o której T/I usłyszała od jej siostry, Chloris, na którą wpadła w okolicach Ruin Tysiąca Wiatrów, skaczącą tu i ówdzie.

Zaburczało jej w brzuchu przez krótką chwilę, więc kupiła pierwszą lepszą przekąskę, która była dosyć słodka.

— Starszy braciszku Albedo! Zjedzmy coś w Good Hunters!

— Klee... — ktoś westchnął głęboko. Strasznie męski głos.

— Proszęę? — Klee spojrzała na niego z nadąsaną miną i jej maślanymi oczami, którym nikt by nie odmówił. Potrzeba odpowiedniej ilości rozumu i szaleństwa tak jak i odwagi oraz gotowości.

Wzdychając, kiwnął w jej stronę głową, zgadzając się z jej propozycją. Dziewczynka rozweseliła się.

T/I natomiast kontynuowała swój spacer, nie zwracając uwagi na jej otoczenie. Nie minęła chwila, a uderzyła swoim czołem w czyjeś plecy.

— Przepra... — Usłyszała gwałtowny wdech małego dziecka.

"Nie trzeba być aż takim dramatycznym"

— To Pani! — powiedziała Klee.

— Co? — spytała początkowo zdziwiona T/I.

Oczy Albedo nieznacznie rozszerzyły się i spotkały ze ślepiami wspomnianej dziewczyny.

Bounded || (Albedo x Reader) [Tłumaczenie PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz