Młody mężczyzna w wieku około 23 lat nie był żonaty. Dla całego królestwa to było zaskoczeniem, już tyle lat i bez żony? Jego ojciec pozwolił mu być królem bez żony, wiedział, że jego syn nie zaprzyjaźni lub się nawet ożeni z jakąś nieznaną mu babką. Nie lubił ludzi.
Obiecał, że będzie jak najlepszy w tej dziedzinie, potrafił walczyć mieczem, łukiem. Często decydował kto ma skończyć na gilotynie i wychodziło mu się. Jego ojciec nawet nie wiedział jak to się stało, że już wszystko potrafi. Postanowił, że wypuści go na królestwo, jego syn musiał chociaż trochę zapoznać się rejonem gdzie będzie rządził.
Brunet pobiegł do sali tronowej gdzie jego rodzina właśnie siedziała
-Wasza wysokość mam do wszelkiej wysokości pytanie- brunet klęknął przed jego ojcem
-ileż ja mam do ciebie mówić byś tak nie robił, mów mi po imieniu lub tato ale zadaj te pytanie
-czy mogę wziąć jakiś miecz do samoobrony?Mężczyzna tylko popatrzył się na niego.
-jasne, że możeszMłody chłopak się uśmiechnął na to co powiedział jego ojciec. Wstał z zimnej podłogi
-dziękuje ojcze- odpowiedział i wyszedł z sali tronowej. Był zadowolony, że nie będzie musiał być bez żadnej rzeczy do obrony.
-witam waszą królewską mość
- witaj sapnap, co cię tutaj sprowadza- Sapnap, jedyny przyjaciel jaki ma książę, jest on rycerzem, jest o tylko rok młodszy od George'a ale i tak to nic nie przeszkadza.- widzę, że gdzieś się wybierasz
- tak, mam pochodzić sobie po królestwie a ty? Co taki zadowolony?
- właśnie miałem iść po pewną rzecz do króla, chcę sobie zrobić wolne
-oooo, życzę ci szczęścia
-dzięki, ja już będę znikać, pa George!- pomachał mu do momentu kiedy nie walnął się głową o drzwi do sali tronowejGeorge zaśmiał się na ten widok, od razu skierował się w stronę swojego pokoju. Nie będzie nosił ubrań, które mogą mu przeszkodzić w podróży. Zdjął swoje eleganckie ubrania i wziął z szafy jakieś ubrania na co dzień.
Od razu przebrał się i wyszedł, nie zapominając zdjąć koronę. Pobiegł w stronę pokoju z bronią. Kiedy wbiegł zobaczył jak jego przyjaciel bawi się jednym z mieczy.
-a co tak się bawisz jak małe dziecko?
-a nie mogę? Mam z tobą dzisiaj iść? No wiesz, man wolne..
-jasne, będzie lepiejBrunet wziął swój miecz i złapał za wyższego. Usłyszał tylko śmiech i sam się uśmiechnął
-to gdzie chcesz pochodzić?
-nie wiem, nie znam żadnych miejsc z stąd
-no dobra, pokaże ci najlepszą piekarnie w tym miejscu!Niższy się popatrzył na rycerza bez zbroi.
-daleko to jest?
-nie, na pewno nie aż tak- zaśmiał się wyższy-świetnie- powiedział uradowany, nawet nie zobaczył kiedy już wyszli na świeże powietrze
- wreszcie coś lepszego niż zapach ścian!
-zgadzam się, chodźmy po konie- powiedział czarnowłosy i skierował się w stronę stajni
- jakiego chcesz?- George popatrzył się na wszystkie konie co sobie jadły. Zainteresowały go dwa konie, jeden był wysoki, był koloru szarego z białymi kropkami. A drugi wyglądał na brązowego ale nie umiał rozpoznać, na pewno miał czarną grzywkę i ogon a resztę nie rozpoznał.-jakiego koloru jest ten koń?
- jest taki jasny brąz, cudowny koń- George przytaknął i pogłaskał tego szarego, nie znał imienia ale wiedział, że będą przyjaciółmi.
-biorę tego, nie ma, że nie mogę
-w sumie, masz dobry wybór, jeden z najszybszych z tego miejsca- Sapnap się do niego uśmiechnął i wyprowadził dwa konie na zewnątrz nie zapominając dać siodła.Pomógł George'owi wejść na niego a sam wlazł na własnego.
- bądź przy mnie George, bo jeszcze się zgubisz!
- nie zgubię się, sam się zgubiłeś w zamku!?
-ale to był mój pierwszy raz w takim miejscu a ty nawet nie będziesz wiedzieć gdzie jesteś!
- spokojnie już mamo
CZYTASZ
Gilotyna |Dnf, Dreamnotfound| Królewskie Au
Fiksi PenggemarGeorge, jako książę miał wielkie problemy z zaufaniem dlatego ludzie go nazywają chłodnym, samotnym książem. Czy napewno będzie mieć dobre życie po tej jednej niewinnej sprawie?