Epilog

141 7 0
                                    

Minęło kilka dni, miesiency a morze nawet i lat otkond jestem z Jezósem. Wyszłam za niego za monsz i mieszkaliśmy razem w óroczej hatce nad strómyczkiem.

Dzień jak codzień, wybrałam sje na jagody do lasó z moim wiadrem. Zbierałam je hyba nawet kilka godzin i kiedy całe wiadro było pełne, zaczełam sje kierować do domó. Kiedy w końcu dOszŁaM do domó moim ślepiom ókazał sje widok Jezósa całójącego.... naszego ogrodnika Stiwa.

- CO TO MA ZNACZYĆ ! - Kszyknelam i ópóściłam wiadro z jagodami.

- Natalció to nje tak jak myślisz... No dobra, jest tak jak myślisz, ale Stiw hciał tylko szypki nómerek, to nic wielkiego.

- Ja nje moge jusz z tobom być... HCE ROZWODU!

I wybiegłam. Od tamtej pory mieszkam w domku na dżewie. Brak profitu.

———-

NO I TO BYŁBY KONIEC.

JA NIE WIEM CO SIĘ ODJEBAŁO TUTAJ I NA PRAWDĘ NIE WIEM CO WY ROBICIE ZE SWOIM ŻYCIEM.

No ale cóż, mam nadzieje że książka się podobała i zachęcam was do przeczytania naszych innych produkcji

Wyrazy uszanowania

- Gorąca Gosia✂️✂️🏳️‍🌈😩🤚💀

Za tobą do piekła  // +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz