Rozdział 1

9 0 0
                                    

Ponad godzinę zajęło jej przejrzenie całej garderoby, a wszystko co miała w szafie walało się teraz na podłodze jej sypialni.

- Nadal twierdzę, że nie mam się w co ubrać. - Ann westchnęła ciężko, rzucając kolejną bluzkę na łóżko, tuż obok miejsca gdzie się siedziała Zoe, jej najlepsza przyjaciółka.

- Chyba trochę przesadzasz. - zaśmiała się dziewczyna spoglądając na stertę ciuchów leżącą obok niej.

- Nie, nie, nie!!! - złościła się Ann ciskając kolejne rzeczy przed siebie.

- Nie rozumiesz? Muszę wyglądać idealnie. - westchnęła i bezsilnie opadła na łóżko.

- Wiesz co, zachowujesz się, jakby to była randka twojego życia. Chyba za bardzo się tym przejmujesz. - przyjaciółka starała się doprowadzić ją do porządku.

Ann uniosła głowę i uśmiechnęła się.

- Chyba masz rację. Przepraszam. - odgarnęła na bok niesforne włosy, które właśnie opadły jej na twarz.

Tamtego wieczoru, kiedy oglądała koncert, zasnęła przed telewizorem. Następnego dnia czuła się nieco lepiej, więc zajęła się zwykłymi codziennymi obowiązkami, uśmiechając się jedynie czasem na wspomnienie niedzielnych wydarzeń i rozmowy z Michaelem. Po południu zsiadła przed komputerem. Zalogowała się na jednym z portali społecznościowych i wymieniła kilka wiadomości ze znajomymi. Potem, jak co dzień weszła na swój e-mail, by przejrzeć pocztę. I tak przewijając wiadomości jedna po drugiej zauważyła nowy adres, którego nigdy wcześniej nie widziała. Kliknęła w wiadomość i ze skupieniem zaczęła czytać. Z każdym kolejnym, czytanym zdaniem na twarzy dziewczyny pojawiał się coraz większy uśmiech. Kiedy dotarła do końca wiadomości musiała zacząć od nowa, bo nie mogła uwierzyć w to, co czyta. Myślała, że po tym co zdarzyło się poprzedniego wieczoru już nic lepszego nie może ją spotkać. A jednak.
     
Mail, który otrzymała, miał na celu poinformować ją, że wygrała odbywający się w czasie relacji na żywo, konkurs. Otóż spośród wszystkich dzwoniących w tamtym na antenę, wylosowano osobę, która będzie miała możliwość spędzenia całego dnia z braćmi Scott. Kiedy okazało się, że to właśnie ona otrzymała tę możliwość, była wniebowzięta. Z radości aż zaczęła skakać i śmiać się jak małe dziecko. Na końcu wiadomości znalazła też informację o dacie i miejscu spotkania. Ann natychmiast zaznaczyła ten dzień dużymi literami w swoim komórkowym kalendarzu.
     
Było to dokładnie trzy miesiące temu. To właśnie dlatego tak bardzo się denerwowała. Właśnie dziś miała spotkać się z braćmi Scott. Z tej okazji wzięła nawet urlop w pracy, by móc w pełni cieszyć się całym wydarzeniem. Wstała o świcie, po praktycznie nie przespanej nocy. Jej żołądek był tak ściśnięty, że nie była nawet w stanie zjeść śniadania. Zachowywała się jak wariatka, z niczym nie potrafiła sobie poradzić, dlatego poprosiła o pomoc Zoe. Przyjaciółka jak zwykle nie zawiodła jej. Dziewczyna pojawiła się w mieszkaniu Ann w mgnieniu oka.

- Dobra, zrobimy tak. - powiedziała Zoe pomagając podnieść się przyjaciółce z łóżka.
   
- Teraz pójdziesz wziąć kąpiel, umyjesz włosy, zrobisz się na bóstwo, a ja postaram się tu coś ogarnąć, ok? - Ann odetchnęła głęboko i uśmiechnęła się, chętnie zgadzając się na jej propozycję. Musiała trochę się uspokoić. Od początku denerwowała się tym spotkaniem, ale im bliżej było wyznaczonej godziny tym było gorzej i gdyby nie Zoe to chyba zwariowałaby kompletnie.
     
Natychmiast poszła za radą przyjaciółki i już po chwili zniknęła za drzwiami łazienki. Po niedługiej kąpieli w lawendowym olejku, wyszła z wanny, owinęła się dużym, kąpielowym ręcznikiem i stanęła przed lustrem. Wysuszyła włosy i zaczęła je układać, jednak złośliwe kosmyki odmawiały posłuszeństwa. W końcu postanowiła, że włosy pozostaną rozpuszczone. Nałożyła na nie jedynie odrobinę odżywki i kilka razy spryskała lakierem, by w razie mocniejszego wiatru nie rozwiały się i nie poplątały. Później sięgnęła po kosmetyczkę i zabrała się za makijaż. Kilka delikatnych pociągnięć różem, odrobina tuszu żeby podkreślić wyjątkowo długie rzęsy, a na koniec szminka no i błyszczyk, by podkreślić jej szkarłatny kolor. Wreszcie, zadowolona z końcowego efektu zarzuciła na siebie ulubiony, błękitny szlafrok i wróciła do pokoju.
     
Nigdzie już nie było ani śladu porozrzucanych wcześniej ubrań, a jej przyjaciółka siedziała na łóżku ze skrzyżowanymi nogami. Kiedy tylko Ann przekroczyła próg Zoe uśmiechnęła się, wstała i podeszła bliżej.

(nie) Spełnione MarzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz