Rozdział 2

5 0 0
                                    

Wydarzenia poprzedniego wieczoru tak bardzo utkwiły w pamięci Ann, że przeżycie zwykłego dnia w pracy okazało się o wiele trudniejsze niż zazwyczaj. Przede wszystkim dlatego, że nie spała praktycznie całą noc. Cały czas myślała o Michaelu. Analizowała wszystko co się między nimi wydarzyło. Coś zaiskrzyło naprawdę czy tylko jej się tak wydawało? Z całych sił starała się skupić na swoich obowiązkach jednak wspomnienia jego dotyku i ten pożegnalny pocałunek nie dawały jej spokoju.

Wreszcie wybiła czwarta. Ann czym prędzej pozbierała swoje rzeczy z biurka, zarzuciła torebkę na ramię i rzucając szybkie „cześć” do koleżanki z biura, wybiegła z budynku. Po pracy umówiła się z Zoe w ich ulubionej kawiarni. Tej samej, w której poprzedniego popołudnia popijała koktajl w towarzystwie Michaela.

Kiedy tam dotarła, przyjaciółka już na nią czekała. Uścisnęła ją serdecznie, po czym obie zasiadły przy jednym ze stolików przy oknie. Po chwili kelnerka podała im dwie mrożone kawy. Ann chwyciła wysoką szklankę i upiła spory łyk. Tego dnia było wyjątkowo upalnie dlatego strasznie chciało jej się pić.

- No opowiadaj, jak było? - odezwała się w końcu Zoe.

- W porządku. - odparła Ann.

- W porządku? I tylko tyle masz mi do powiedzenia? - dziewczyna była nieco zaskoczona jej odpowiedzią, zważywszy na to, że widziała jaki entuzjazm towarzyszył przyjaciółce przed całym tym spotkaniem.

- No... Tak. A co więcej mam ci powiedzieć?

- Nie wierzę. Naprawdę nie zdarzyło się nic ciekawego czym chciałabyś się ze mną podzielić? - Zoe uśmiechała się próbując nakłonić ją do zwierzeń.

- Właściwie... - zaczęła tamta niepewnie. - To zdarzyło się coś...

- No mów wreszcie! - ciekawość dziewczyny sięgnęła zenitu.

- Okej, okej – zaśmiała się Ann i zaczęła opowiadać, a kiedy skończyła uśmiechnęła się lekko i pociągnęła ostatni łyk kawy, który pozostał na dnie jej szklanki.

- Wow. - Zoe uniosła brwi ze zdumienia.

- Tego się nie spodziewałam.

- Ja też nie.

- Czyli to znaczy, że...

- To nic nie znaczy. - ucięła Ann. Nie chciała więcej o tym rozmawiać. Już i tak za bardzo ją to bolało.

- Ale jak to nic nie znaczy? Przecież mówiłaś....

- Nie ważne. I tak nie zrozumiesz.

- To mi wytłumacz. - Zoe nie dawała za wygraną.

- Wreszcie spełniłaś największe ze swoich marzeń, nawet zbliżyłaś się z Michaelem bardziej niż byś tego chciała, a jednak nie wyglądasz na zadowoloną.

- Bo ja... - Ann spuściła głowę.

- No wykrztuś to z siebie.

- Bo ja... Ja się chyba w nim zakochałam. - powiedziała wreszcie.

- Co? - oczy Zoe zrobiły się wielkie jak spodki.

- Zakochałam się. - powtórzyła Ann tym razem patrząc jej prosto w twarz.

- Żartujesz, tak?

- Nie, wcale nie żartuję. - dziewczyna podniosła głos, ściągając na siebie uwagę kilku siedzących wokół osób. Przyjaciółka chwyciła jej dłoń i ściszyła ton, starając się opanować buzujące w niej emocje.

- Hej, pamiętasz jak w średniej szkole zakochałyśmy się w jednym z tych przystojniaków z naszego ulubionego zespołu? Strasznie za nim szalałyśmy, ale w końcu nam przeszło. To było tylko zwykłe zauroczenie, tak jak i teraz.

(nie) Spełnione MarzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz