Hej! Uważaj jak łazisz!

223 18 0
                                    

Minął tydzień odkąd tu jestem. Wszyscy są dla mnie tacy mili, aż mi niedobrze.

28 czerwca - Topper zapytał mnie czy chcę iść dzisiaj wieczorem na imprezę na plaży. Odrazu się zgodziłam, muszę wreszcie wyjść z tego ogromnego domu, a impreza na plaży nie brzmi najgorzej. Upiję się, bo zdecydowanie za dużo się dzieje, a kto wie może poznam jakiś spoko ludzi.
Ubrałam białą koronkową sukienkę, zrobiłam lekki makijaż, ułożyłam włosy założyłam kilka dodatków, wzięłam swoje okulary przeciwsłoneczne i zeszłam na dół, gdzie Topper już na mnie czekał.

- Tylko pilnuj jej synu.

- Jasne tato, obiecuję, że jej nie spuszczę z oczu.

- Halo, ja tu stoję i wszystko słyszę.

- Jasne, uważajcie na siebie i bawcie się dobrze -  Luk przytulił mnie i wyraźnie się cieszył, że wreszcze wyszłam z pokoju.

- Tak, bawcie się dobrze! - z salonu krzyknęła Liz - Tylko nie wracajcie za późno.

- Jasne mamo! Część wam!

- Tak, dziękuję. Część! - odpowiedziałam zaraz po Topperze i wyszliśmy.

Dotarliśmy na imprezę, Topper złapał mnie za rękę i pociągnął do swoich znajomych.

- Chłopaki to jest właśnie Marie, moja dalsza kuzynka. Marie, a to są moi przyjaciele Rafe i Kelce.

- Hej - powiedziałam i machnęłam ręką na powitamie.

- Hej piękna, Rafe Cameron. Chcesz drinka?

- Tak, jasne! - odpowiedziałam, a Rafe bez wachania po niego poszedł.

Rafe cały czas ze mną flirtował, miałam go już dość, pomagały mi tylko drinki.
Po nudnym wieczorze spędzonym z przyjaciółmi Toppera, grubymi rybami nagle zaczęło się coś dziać. Grupa płotek zaczęła uciekać, ale nie wiem dlaczego, pewnie znowu coś odwalili, z resztą jak zawsze.
Stałam z nowym drinkiem w ręce, aż nagle ktoś we mnie wbiegł (był to wysoki, nawet umięśniony, niebieskooki, blondyn, całkiem przystojny swoją drogą) i wylałam całego drinka na swoją białą sukienkę. Byłam cała mokra i wściekła.

- Hej! Uważaj jak łazisz! Ta sukienka kosztowała mnie majątek! - krzyknęłam ale chłopaka już nie było, za to jego przyjaciele przebiegali obok mnie kolejno.

- Masz tu nowego drinka - jakiś lokaty, długowłosy chłopak wcisnął mi nowego drinka, chyba wramach rekompensaty za tego wylanego i pobiegł dalej.

- Przepraszam za kolegów, są trochę nie wychowani! - krzyknął, przebiegając obok czarnoskóry chłopak.

- Hej! Spróbuj użyć wybielacza. U mnie zawsze działa - powiedziała dziewczyna, ładna mulatka z długimi, kręconymi, ciemnymi włosami. Uśmiechnęła się i pobiegła za nimi.

- Hej! Marie nic ci nie jest? Jesteś cała? - podbiegł do mnie Topper

- Nie, nic mi nie jest ale moja sukienka... - powiedziałam zmartwiona i wściekła jednocześnie - Kto to w ogóle był?

- To płotki, najgorsze jakie znam. Nienawidzę ich! - powiedział Rafe.

- Chodź, wracamy do domu - oznajmił Topper.

Wróciliśmy do domu Luk i Liz już spali. Topper odprowadził mnie do pokoju i poszedł do swojego. Zdjęłam z siebie tą poplamioną sukienkę i postanowiłam posłuchać rady tej dziewczyny. Zamoczyłam ją w wodzie z wybielaczem, umyłam się i poszłam spać.

M, czyli Marie Thorton.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz