Rozdział III

259 13 2
                                        

USA, Indiana

-Dean!!! – krzyknął przeraźliwym głosem Sam – Dlaczego ruszałeś mój laptop i co to do cholery jest? – zapytał, jednocześnie pokazując otwartą stronę internetową z filmikami erotycznymi.

W tym momencie do pokoju wszedł Dean i z miną pięciolatka wyrwał Sam'owi laptop mówiąc:

- Mój się zepsuł, musiałem z jakiegoś skorzystać. To jest super!

- Stary, mieszkasz pod jednym dachem z dziewczyną, mógłbyś się.....

Sam nie zdążył już dokończyć, bo do pokoju wmaszerowała rozespana Felicia.

- Musicie się tak drzeć, jest 7 rano, a Wy kłócicie, się o jakieś głupie porno.

Dean i Sam popatrzyli na nią ze skruszoną miną i posłusznie zeszli na inny temat.

- Dalej żadnego śladu Lilith?- zapytał Dean, kątem oka spoglądając  na laptopa.

- Dean, po pierwsze jeśli ze mną rozmawiasz, patrz się na mnie, a nie na walory internetowych pań, po drugie, odpowiedź brzmi nie,  nie ma żadnego śladu tego demona. – oznajmiła Felicia spoglądając na Winchestera groźnym wzrokiem.

- Na razie oprócz apokalipsy mamy też inną sprawę. Siedzimy w tym samym miejscu już miesiąc, rozwiązaliśmy parę spraw związanych z duchami i tyle. Więc postanowiłem trochę poszukać i jak się okazuje, dziewięć mil na północny-wschód, w miasteczku Ellettsville, odnaleziono kilka martwych ciał.- wtrącił się Sam.

- Co w tym nadnaturalnego?- zapytał Dean, bacznie przyglądając się Felicii.

- To, że połowa z nich była ludźmi z których dosłownie wyssano krew..., a połowa do zestawu miała jeszcze kły i odcięte głowy.

- Wampiry? Kto do cholery zabija ludzi i wampiry jednocześnie?

- Nie wiem, ale warto byłoby to sprawdzić.

Nagle wśród braterskiej rozmowy, wykwitł inny głos. Głos Felicii.

- Więc na co czekamy?- powiedziała i spojrzała na Dean'a który już chciał coś dodać, ale ona wyprzedziła go mówiąc. – Błagam Dean, tylko nie mów mi znowu, że mam zostać w domu, bo przysięgam,  że skopię Ci tyłek.

Sam popatrzył się na Felicie, później na brata i wykrzywił kąciki ust w uśmiechu.

Do takich sytuacji dochodziło coraz częściej, Dean stwierdził, że za wszelką cenę będzie chronić Felicie, ona zaś była zbyt niezależna, by dać komukolwiek sobie rozkazywać.

Nagle, uśmiech Sam'a zgasł, gdy tylko Dean wrzasnął.

- Będziesz tak stać i głupio się uśmiechać, czy włożysz cholerny garnitur i popracujemy?

Dean'owi coraz trudniej udawało się opanować kiedy chodziło o Felicie, kiedy odmawiała pomocy, robił się nerwowy. Uratować mógł go tylko dźwięk ukochanej Impali, którą wkrótce można było usłyszeć ,,w promieniu mili''.

                                                                                               *

Droga do Ellettsville, była okropnie krótka. Dean nie był zadowolony, z tak krótkiego czasu jazdy swoją dziecinką, jak zwykł nazywać samochód. 

Miasteczko tętniło życiem, jak gdyby żadna tragedia nie przysłoniła go swoim cieniem.

Dean nie czekając na instrukcję, skręcił w boczną uliczkę i zaparkował samochód. Nie trudno było domyślić się miejsca zbrodni, gdyż wokół stało mnóstwo policyjnych samochodów. Po chwili razem z Sam'em wysiedli z samochodu i ruszyli ku stojącym tam policjantom. Felicia chwilę czekała w aucie, a później według stałego planu wymknęła się,  by przejrzeć okolicę.

ŁowcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz