Przepraszam za tak długą przerwę. Miałam dużo spraw na głowie i nie miałam czasu napisać czegoś sensownego. Teraz zostawiam Was z nowym piątym rozdziałem. Miłego czytania. :)
____________________
USA, Missouri
- Felicia! – wykrzyknął jakiś głos.
W niewielkim pomieszczeniu niedaleko okna stała dziewczyna. Jej wzrok niczym zahipnotyzowany, skierowany był na zdjęcie.
- Felicia, słyszysz mnie?- zawołał ponownie znajomy głos.
Dziewczyna ocknęła się jednocześnie wypuszczając z ręki zdjęcie. Powoli odwróciła głowę w stronę z której dochodził głos i zamarła w bezruchu. Oto przed nią w całej okazałości, stał Castiel, anioł. Początkowo nie wierzyła swoim własnym oczom. Mimo, że Castiel, pokazał im swoje skrzydła oraz uzdrowił ją kiedy tego potrzebowała, dalej wątpiła. Zawsze była osobą, która wierzyła w istnienie siły wyższej, Boga. A skoro wierzyła w jego istnienie, dlaczego nie potrafiła pogodzić się z tym, że spotkała anioła. Codziennie stawiała czoła demonom, wampirom oraz potworom z różnych kultur. A jednak anioł, był dla niej czymś, w co trudno jest uwierzyć. W końcu jednak wyrwała się z potoku myśli i nerwowo zapytała:
- Co robisz w moim śnie?
- Czyż sen nie powinien być miejscem nieco lepszym? – odpowiedział pytaniem na pytanie anioł.
- To mój sen. – odparowała, spoglądając kątem oka na rozbite zdjęcie.
- To twoi rodzice?
- Możesz wreszcie powiedzieć, dlaczego i w jakim celu tu jesteś?
Felicia była zdenerwowana. Sen to jedyne miejsce gdzie uciekała, gdy świat wydawał jej się zbyt brutalny i gdzie miała nadzieję spotkać rodziców. Niestety, jeszcze nigdy nie udało jej się ich wyśnić. Tak bardzo chciała usłyszeć ich głos, śmiech. Chciała ich przytulić, powiedzieć jak bardzo ich kocha. Jednakże nawet sen nie dawał jej takiej możliwości. Jej rodzice odeszli. Na zawsze.
- Wybacz, jeśli Cię wystraszyłem, ale to jedyny sposób by spotkać się z tobą na osobności.
- Jaki interes ma anioł do zwykłej dziewczyny?
- Grozi Wam niebezpieczeństwo. Lilith chce złamać następne pieczęcie. Kiedy ostatnio dopadłem jednego z demonów, powiedział mi, że wy jesteście do tego kluczem. Niestety nie wiem w jaki sposób.
- Niebiański zastęp jednak czegoś nie wie.
Castiel zamilkł, ale po chwili kontynuował rozmowę.
- Dean z pewnością mi nie ufa. Nie jestem pewien czy w ogóle wierzy, że stoję po tej dobrej stronie.
- Skąd pewność, że ja Ci wierzę?
- Masz dobre serce i zrozumienie dla rzeczy niezrozumianych. Uważaj na siebie. – powiedział i zniknął.
- Czekaj..... – krzyknęła Felicia, niestety było już za późno. Obudziła się w swoim motelowym łóżku.
Poranek był zimny. Za oknem unosiła się mgła. To kolejny z tych niby letnich dni, które nie miały nic wspólnego z latem.
Felicia przez chwilę leżała w bezruchu i patrzyła się w sufit. Gdyby ktoś teraz ją widział, stwierdziłby, że albo umarła albo została zamrożona. Zawsze gdy nad czymś rozmyślała, próbowała zatrzymać czas, skoncentrować się na jednym punkcie i zatonąć w odmętach swoich rozumowań. Po mniej więcej dziesięciu minutach, usłyszała trzask zamykanych drzwi. Spojrzała na zegarek. Wskazywał piątą nad ranem. Nie czekała więc dłużej, tylko wstała i zaczęła szukać ubrań. Na dziś wybrała czarne spodnie i białą koszulkę. Kiedy wyciągała z szafki buty, przypadkowo zrzuciła stojącą na niej szklankę z wodą.

CZYTASZ
Łowca
FanfictionFelicia to młody i wyszkolony łowca nadnaturalnych istot, który od dziecka potrafi sobie poradzić z piekielnymi kreaturami. Pewnego razu podczas łowów spotyka Dean'a Winchester'a, który prowadzi podobne życie. A co jeżeli, nie będzie już musiała pol...