Rozdział IV

303 15 0
                                        

USA, Michigan

Było wczesne południe, pięknego, majowego dnia. Słońce mimo wczesnej pory, górowało na niebie, oświetlając idealny, wiosenny krajobraz. Czas płynął powoli. Nagle w oddali można było usłyszeć doskonale znany dźwięk, który mógł świadczyć tylko o jednym.Właśnie pod jedną z restauracji, o ile można to nazwać restauracją podjechał czarny samochód, Chevrolet Impala. Ukochane auto Dean'a Winchester'a. W istocie było to właśnie auto Dean'a. Po chwili drzwi samochodu roztworzyły się i wysiedli z niego Winchester'owie.

- Umrę zaraz z głodu. – stwierdził Dean, patrząc na wielki szyld ,,restauracji''.

- Wiem, ale to ty chciałeś tak szybko wyjeżdżać z Indiany. Na Boga, czemu musieliśmy zatrzymać się akurat tutaj, nie znasz lepszych miejsc? – odparował Sam ze smętną miną.

Dean najprawdopodobniej go nie usłyszał, ponieważ był zbyt zachwycony podziwianiem oferty jego najulubieńszych niezdrowych przekąsek. Szybkim krokiem zmierzał ku drzwiom, a po chwili całkowicie w nich zniknął. Sam, choć początkowo niechętnie, w końcu poszedł w jego ślady. Gdy wszedł, jego brat właśnie zajmował jeden ze stolików usytuowanych w rogu.

W momencie kiedy Sam podszedł do stolika, pojawiła się kelnerka.

- Co podać?- zapytała z promiennym uśmiechem na twarzy.

- Dla mnie cheeseburger i frytki. – odpowiedział Dean.

- A dla mnie sałatka warzywna z lekkim sosem.- dodał Sam.

Kelnerka spisała zamówienie na karteczkę i odeszła w stronę drzwi z okienkiem nad którym górował szyld ,,zamówienia''.

- Jakaś nowość. Zwykle oglądasz się za kelnerkami, a od czasu pojawienia się Felicii, jeszcze ani razu tego nie zrobiłeś. – powiedział Sam, z wygiętymi w uśmiechu ustami.

- Co? Nie, tak...O czym ty mówisz? Właściwie gdzie jest Felicia? Miała tu przyjść. Zadzwoniłeś do niej i powiedziałeś, że tu będziemy, prawda? – zapytał nerwowo Dean, nie zastanawiając się nad wcześniejszymi słowami Sam'a.  

- Oczywiście, że powiedziałem gdzie będziemy, nie jestem głupi. Poza tym, może się spóźnić. Poszła kupić jakąś nową książkę. – stwierdził rzeczowo Sam.

-Ileż można kupować jedną książkę?

- Cały dzień!. Ty nic nie wiesz o sztuce!  – wyryczał Sam ze zdegustowanym wyrazem twarzy. 

Kiedy Dean podjął próbę odpowiedzi, na ten bezczelny zarzut, że niby nic nie wie o sztuce, drzwi ,,restauracji'' otworzyły się, a w nich, pojawiła się Felicia. Dean od razu wydał się nieco spokojniejszy.

Dziewczyna podeszła do stolika, trzymając w rękach swoją świeżo zakupioną książkę ,,Dary Anioła: Miasto kości'' i lokalną gazetę.Sam od razu zwrócił uwagę na pierwszą stronę, na której opisano kilka ostatnich, dziwnych zgonów. Chciał więc zapytać o nie Felicie, ale całość przerwał Dean.

- Dary Anioła? Serio? Nieśmiertelność jest na topie?

- Przestań, to zwykła książka jak każda inna, a ostatnie wydarzenia nie zabronią mi delektowania się czytaniem o takich rzeczach. I jeśli chcesz wiedzieć to tak jest na topie, tak jak to twoje anime! – zgasiła go Felicia.

- Błagam skończcie to. Mamy tu poważniejszy problem. – wtrącił Sam, próbując przywołać Dean'a i Felicie do porządku.

- Ahh tak, ta gazeta. Znalazłam ją, kiedy byłam na zakupach- powiedziała Felicia i pomachała nowiutką książką przed nosem Dean'a.- Pomyślałam, że może to być sprawa dla nas.

ŁowcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz