Rozdział VI

269 15 4
                                    

USA, Missouri

Pustka. Rozdarcie. Bezradność. Te wszystkie uczucia zostały skumulowane i uderzyły w Deana z podwójną siłą. Jego brat leżał na ziemi martwy, kilkanaście metrów dalej, On natomiast nadal klęczał przy nieprzytomnej Felicii. Czuł jakby w żyłach zamarzła mu krew. Próbował się podnieść, ale nogi nie chciały go nieść. Upadł niczym anioł strącony z niebios, który już nigdy nie ujrzy majestatu Boga i w geście bezsilności przyłożył ręce do twarzy. Płakał. Lilith stała w oddali i śmiała się widząc tą scenę. Nagle w Dean'ie rozgorzała chęć do walki. Powstał i ruszył w kierunku demona. Lilith wyciągnęła w jego stronę dłoń i go zatrzymała. Cały jego ogień, który spowodował chwilowe odzyskanie siły zgasł. Spojrzał na bezwładne ciało Sam'a i stracił ochotę by dalej próbować przedrzeć się do kreatury.

- Co mogę zrobić, żeby go uratować? Możemy zawrzeć pakt, jesteś demonem prawda!? - wykrzyczał starszy Winchester.

- Cóż mogę dla Ciebie zrobić? - zapytała demonica, wyszczerzając białe zęby.

- Przywróć mu życie, zabierz mnie. Mnie zamiast jego! Natychmiast! Nie chcę dodatkowych lat.

- To całkiem ciekawa umowa, chyba mogę się na to zgodzić.

- Dobra całuj, czy co tam chcesz i przywróć mu życie. - Tu Dean pokazał na Sama. - Zabierz mnie.

Demony zwykle zawierały pakty poprzez pocałunek. Łatwo było kiedy demon przybrał naczynie przeciwnej płci, w innym wypadku sprawa wyglądała nieco gorzej. Tym razem jednak Lilith postanowiła zaskoczyć Winchestera mówiąc:

- Nie, tym razem nie potrzebuję pocałunku. Umowa zawarta. - powiedziała demonica i pstryknęła palcami - Zaraz wybierzesz się na spacer do piekła z moimi ukochanymi ogarami.

- Nieeee!!! - krzyknęła Felicia, która właśnie odzyskała przytomność. Nie miała siły by wstać, więc bezsilnie protestowała siedząc na ziemi. - Nie rób tego! Nie zostawiaj mnie.

Nagle w powietrzu uniosło się wściekłe warczenie. Ogary piekielne, pomyślała Felicia i zrobiło jej się słabo. Niestety nie zdążyła nic zrobić, ponieważ wielkie niewidzialne dla ludzkiego oka psy, rzuciły się na Dean'a i rozdarły go na strzępy. Felicia zaczęła czołgać się w jego stronę, jednocześnie zawodząc, krzycząc i płacząc. Traciła osobę na której jej zależy. Wiedziała jednak, że dla swojego brata zrobiłby wszystko. Nawet umarł. Zastanawiała się czy i dla niej byłby gotów się tak poświęcić. Po chwili warczenie ucichło. Zmasakrowane ciało Dean'a leżało w kałuży krwi. Jego pusty wzrok wpatrywał się w niebo. W przypływie adrenaliny Felicia wstała i podbiegła do jego ciała, nie zwracając uwagi na Lilith, która jak widz w teatrze przyglądała się tragedii.

- Dean, proszę nie zostawiaj mnie. - zawołała do niego bezsilnym głosem.

Ale on już nie żył. Dusza opuściła jego ciało.

Felicia delikatnie ujęła jego głowę i złożyła pocałunek na jego półotwartych ustach. Pamiętała ich smak, od kiedy po raz pierwszy Dean pocałował ją w motelu. Teraz już nigdy miała nie zaznać tego uczucia. On odszedł. W końcu uniosła wzrok i spojrzała na ciało Sam'a. Wciąż martwe. Jak grom z jasnego nieba uderzył w nią gniew i wątpliwości. Coś było nie tak. Lilith zawarła pakt z Dean'em, w którym w zamian za jego duszę, miała zwrócić Sam'owi życie. Jednakże najwyraźniej tego nie zrobiła.

- Lilith! - krzyknęła Felicia. - Co mu zrobiłaś, czemu Sam jeszcze się nie obudził?

- Oh, mały nędzny człowieku, kłamałam. - odpowiedziała demonica i zniknęła, najwyraźniej już znudzona dramatem odgrywanym na jej oczach.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 13, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ŁowcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz