5.świetny czas do czasu

72.8K 2.9K 285
                                    

Obudziłam się wcześnie. Spojrzałam na telefon, miałam wiadomość od Zayna: Z tobą chętnie.
Prychnęłam, niedoczekanie jego. Nic mu nie odpisałam. Nie miałam ochoty leżeć już w łóżku. Wstałam i się przeciągnęłam. Załatwiłam poranną toaletę i zeszłam na parter. Zapukałam do drzwi siostry, nikt nie odpowiadał, więc otworzyłam je i zajrzałam. Kate jeszcze spała. Stwierdziłam, że przygotuję coś dobrego na śniadanie. Gdy właśnie kończyłam robić omlety i sałatkę owocową, siostra przyczłapała do kuchni, ziewając głośno.

-Hej, co tak ładnie pachnie ? -uśmiechnęła się sennie.

-Zrobiłam nam śniadanie, kawę masz w filiżance- cmoknęłam w powietrzu.

-O boże, dzięki. Na nic, nie mam siły — pociągła łyk świeżo zaparzonej kawy.

-Mmm, pyszna. Idę się ogarnąć.

-Jasne ja podam między czasie śniadanie — uśmiechnęłam się do niej.

Śniadanie zjadłyśmy w miłej atmosferze. Pogadałyśmy o mojej szkole, nadmiernie wypytywała się o treningi, znaczy się siłownie, bo nie pochwaliłam się jej, że dwa lata uczyłam się boksu. Wolałam zatrzymać to dla siebie, ale kiedyś na pewno jej powiem. Jak na razie jest to moja pasja i nie chciałabym, aby ktoś odradzał mi, robienie tego, co kocham.

Po śniadaniu wzięłam prysznic i przyszykowałam się do szkoły. Moje ostatnie dwie godziny to wf, który uwielbiam. Więc byłam podekscytowana przez cały ranek. Do szkoły zdecydowałam się ubrać w niebieskie szorty i turkusowe conversy, dodatkowo biała, luźna koszulka, z niewielkim dekoltem. Najbardziej podobało mi się to, że jest ona koronkowa na plecach. Zrobiłam delikatny makijaż. Usta pomalowałam wiśniową pomadką, a włosy rozpuściłam i zgarnęłam z jednej strony.

Do szkoły dotarłam przed czasem. Nigdy nie lubiłam się spóźniać. Wczorajsze miejsce na parkingu było zajęte przez Zayna, który siedział na masce swojego auta i uśmiechał się do mnie złowrogo. Nawet nie zauważyłam, gdy podeszła do mnie Samanta, machała mi przed twarzą, żebym zwróciła na nią uwagę.
-Słyszysz mnie ? -spytała i popatrzyła w tę samą stronę co ja, przez co na jej ustach pojawił się uśmiech.
-Za dużo sobie myślisz — wypaliłam, chcąc ją odciągnąć, od tego tematu.
-Ja?! Żartujesz ? To Ty pierwsza powiedziałaś — zaśmiała się.
-Nawet mnie nie denerwuj — spojrzałam na nią błagająco.
-No dobra, dobra. Mamy dzisiaj razem wuefy — zachichotała a mój humor, od razu się polepszył.
-Wiem, nie mogę się doczekać -rzuciłam rozmarzona.
-Ja na Twoim miejscu nie cieszyłabym się tak bardzo — powiedziała ze smutkiem a może ze złością albo współczuciem. Sama nie wiem.
-Nie boje się wyzwań. Czemu miałabym się nie cieszyć? Uwielbiam sport! - powiedziałam entuzjastycznie, śmiejąc się jak opętana.
-Nie wątpię, ale ... - zawahała się.
Ponagliłam ją.
-Zayn też ma- powiedziała, a mój cały entuzjazm zniknął. Patrzyłam się na nią z kamiennym wyrazem twarzy. Ten dzień nie może być gorszy -pomyślałam. Ciekawe co on wymyśli.
-A zapowiadał się taki cudowny dzień, chodźmy na zajęcia- westchnęłam z żalem.

Gdy kierowałyśmy się do szkoły, widziałam jak Piterson opiera się o ścianę przy wejściu do szkoły. Miał dziś na cobie, czarne jeansy, i biały top , który podkreślał jego umięśnione ciało. Jego kaloryfer był doskonale widoczny. Patrzyłam na niego jak zaczarowana. Wyglądał tak seksownie. W dodatku zauważyłam na jego ramieniu tatuaż, boże jak to seksownie wygląda- pomyślałam. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwonek telefonu. Spojrzałam na Sami, która szła przy moim boku.
-Twój — rzuciła, a ja momentalnie zatrzymałam się i zaczęłam grzebać w poszukiwaniu komórki.
Gdy zauważyłam, że dzwoni Greg, na moje usta wkradł się uśmiech co nie przeszło uwadze przyjaciółki.
-Kto to? -spytała zaciekawiona.
-Przyjaciel, zaraz do Ciebie dołączę — uśmiechnęłam się, dając jej do zrozumienia, że chcę zostać sama.
-Dobra, tylko nie daj mi długo czekać — Odeszła a ja odebrałam telefon.

Pozory myląOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz