5.

440 30 1
                                    

Mikey zaraz po telefonie wyslal mi sms-a, ze bedzie dopieto o 23. Dzwonilam do niego,ale nie odbieral. Matol. Siedzialam i nie wiedzialam co mam ze soba zrobic. Wstalam z lozka i podeszlam do drzwi. Otworzylam zamek i wychylilam glowe by sprawdzic czy teren czysty. Wyszlam z pokoju i skradalam sie w strone schodow. Zatrzymalam sie przy drzwiach do pokoju mojego brata, z ktorego dochodzila ciekawa rozmowa.

-To o ktorej? 22, tam gdzie zwykle?(...) no to swietnie- skonczyl rozmowe i pociagna za klamke, a ja szybko zbieglam na dol do kuchni.

Usiadlam szybko przy blacie i zaczelam grzebac w telefonie.

-Ty mala malpo!- krzykna moj brat-Podsluchiwalas!

-Popierdolilo cie do reszty? Jakbym nie miala nic lepszego do roboty.

-A masz?

-Odczep sie z laski swojej- nie mam sily by sie z nim klocic

-Bo co?- zapytal

-Bo jestes od niej starszy, a zachowujesz sie jak dziecko- powiedziala mama, ktora akurat weszla do kuchni- Jak ty sie wogóle do siostry odzywasz? A pozniej sie dziwisz, ze ci pyskuje.

Nathan nic nie powiedzial i wyszedl z domu. Wrocilam do pokoju i usiadlam na łóżku. Zaczęłam się zastanawiać nad rozmową mojego brata. Z kim on się umawiał? Chciałam sięgnąć po laptopa,ale zauważyłam jego brak. Krzyknęłam wkurzona na cały dom i zbiegłam do kuchni, gdzie była mama.

-Gdzie mój laptop?-spytałam spokojnie

-Schowałam go.-odpowiedziała równie spokojnie co ja, no może bardziej

-Że co?!-wrzasnęłam

-Było nie wagarować, masz teraz nauczkę na przyszłość- tłumaczyła

-Mam zakaz na wychodzenie, to już dla mnie wystarczająca kara. Jeszcze Nathan po mnie przyjeżdża do szkoły, to w ogóle mam horror!- wykrzykiwałam

-Nie karze Nathanowi po ciebie jeździć.

-To na cholerę po mnie dziś przyjechał?!-krzyknęłam- Tylko narobił mi wstydu!

-Jak ty się do mnie odzywasz?-spytała mama, chyba przegięłam

-Przepraszam, mam już go dość. Wtrąca się w moje znajomości, zabronił spotykać mi się z czterema chłopakami z mojej szkoły i jeszcze mówi, że ich nie zna, a jakoś ich nazwiska to umie perfekcyjnie- tłumaczyłam rodzicielce

-Załatwcie to pomiędzy sobą, mnie w to nie mieszajcie. Jesteś już prawie dorosła i musisz radzić sobie sama.

-Właśnie! Jestem prawie dorosła, a on się miesza w moje życie!-krzyknęłam, ale szybko ochłonęłam- Oddałabyś mi mój komputer, proszę cię- powiedziałam błagalnie

-Dobrze, ale nie możesz nigdzie wychodzić- powiedziała stanowczo

-Okey- powiedziałam uradowana, ale zaraz przypomniałam sobie o dzisiejszym wyjściu z Mikem. Cholera.

Pobiegłam na górę do pokoju zostawiając mame w osłupieniu i zamknęłam się na klucz. Żuciłam się na łóżko i zaczęłam się poważnie zastanawiać jak wyjde z domu. Ta myśl nie dawała mi spokoju. Zaczęłam chodzić po pokoju w tę i spowrotem. Siadałam i wstawałam i tak do 20. Wyczerpana położyłam się spać. Obudziło mnie pukanie w szybe. Jakby grad stukał w moje okna. Wstałam i podeszłam zaspana do drzwi balkonowych by przez nie wyjrzeć. Osobe, którą zobaczyłam zupełnie mnie zaskoczyła.

-Ashton? Co ty tu robisz?- spytałam zdziwiona, jak i poddenerwowana.

-No Mike miał po ciebie przyjechać, ale coś mu wypadło i nie mógł- tłumaczył

-Eh okey. Zaraz do ciebie przyjde, ale nie wiem jak.- powiedziałam zażenowana

-No nie wiem, może schodami?- spytał retorycznie

-Ugh, zaraz zejde- powiedziałam i weszłam spowrotem do środka.

Ubrałam na siebie skórzaną kurtke, która jako jedyna znajdowała się w moim pokoju tak samo jak czarne trampki po czym odkluczyłam drzwi od mojego pokoju. Wychyliłam głowę by sprawdzić czy nikt nie kręci się po domu. Kiedy stwierdziłam, że teren jest czysty niepewnie wyszłam z pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Po cichu kierowałam się w kierunku schodów. Kiedy byłam już u drzwi wyjściowych usłyszałam dzwięk przekręcanego klucza. Kurwa. Wskoczyłam niczym antylopa do kuchni i schowałam się za ścianą. Ktoś wszedł do domu. Słyszałam jak ta osoba zmierzała w moim kierunku. Kurwa, kurwa. Światło w kuchni się zapaliło, a ja zamknęłam oczy jakby to miało sprawić, że stanę się niewidzialna. 

-Długo jeszcze?- szepnął Ash, a ja podskoczyłam z przerażenia

-Ty dupku- warknęłam i uderzyłam go w ramie, a chłopak uśmiechną się głupio- Przestraszyłeś mnie.

-O to mniej więcej chodziło- zaśmiał się cicho

-Chodz debilu, bo zaraz mama się obudzi- pociągnęłam go za rękaw kurtki w kierunku wyjścia

-A brata nie ma?- zapytał, a ja pokręciłam przecząco głową- Idealnie- spojrzałam się na niego jak na idiote, ale teraz to on mnie ciągną.

Wyszliśmy z domu, a ja zakluczyłam drzwii podbiegłam do chłopaka, który stał przy motorze.

-Znowu te cholerstwo-westchnęłam

-Wiem, że miałaś wypadek,ale to nie powód by bać się za każdym razem. Będę jechał powoli, obiecuję- wyciągną w moim kierunku rękę, a ja niepewnie za nią chwyciłam 

-Okey, ale jak przyśpieszysz to tobie jak i innym więcej nie zaufam- zagroziłam

-Dobrze księżniczko, a teraz wsiadaj bo i tak jesteśmy spóźnieni- powiedział 

-Gdzie spóźnieni?-spytałam zaskoczona

-Dowiesz się- niepewnie usiadłam za nim i jak najmocniej owinęłam ręce wokół jego pasa, przed tem zakładając kask

Jechaliśmy ciemnymi, pustymi ulicami niewiadomo gdzie. Zaczęłam się martwić kiedy wjeżdzaliśmy w las.

-Ash, gdzie ty do kurwy nędzy jedziesz?-krzyknęłam przerażona

-Zobaczysz- odpowiedział skupiając całą swoją uwagę na drodze

Czułam się niezręcznie w tym lesie jakby ktoś za nami jechał. Zignorowałam to. Patrzyłam się w głąb lasu i zobaczyłam coś jakby się poruszyło niedaleko drogi. Jakby człowiek. Odwróciłam głowę tak, że nie widziałam nic innego jak plecy loczka. Czekałam aż w końcu się zatrzymamy

-----------------

Witam was! Nareszcie zebrałam się i napisałam dla was rozdział. Zauważyłam, że pisze te ff tylko wtedy kiedy mam zły humor, jest mi smutno itd :) JAK MYŚLICIE GDZIE ASH ZABIERA JESS?? ;)) Jak mijają wam święta? Mam nadziej, że dobrze w porównaniu do moich. Miłego wieczoru kochani :* xx W.

Romance⚫L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz