Drodze nie było końca i powoli zasypiałam na siedząco. Nie miałam pojęcia ile jedziemy. Nagle zaczeliśmy zwalniać. Oderwałam głowę od pleców chłopaka i wychyliłam się zza niego by zobaczyć gdzie jesteśmy. Zobaczyłam grupkę ludzi wokół ogniska, parę osób skrywało się w cieniu drzew. O co w tym chodzi? Po co on mnie tu przywiózł? Ashton zaparkował obok innych motorów. Zeskoczyłam z maszyny i zaczęłam się bardziej przyglądać nowemu miejscu. Wszyscy byli pogrążeni w rozmowie, popijając przy tym prawdopodobnie alkohol. Byli tak bardzo pochłonięci swoim zajęciem, że nie zauważyli naszego przyjazdu, może to i lepiej.
-Chodź, gdzieś tam jest reszta- Ash popchną mnie lekko do przodu bym ruszyła.
Jestem w lesie, pośród pijanych, obcych ludzi. Świetnie. Boje się w cholere, że coś mi się stanie, mama się o tym dowie i mi więcej nie zaufa. Po co ja tu przyjechałam?!?
-Nareszcie!!!- krzykną ktoś za moimi plecami
Odwróciłam się, ale zaraz tego pożałowałam. Zostałam przygnieciona przez Calum'a. Od kiedy to on taki miły?
-Hej- powiedziałam niepewnie
-Ejj, odwagi troche. Jesteśmy tu po to żeby się zabawić, a nie spinać- powiedział wesoły. Jebie od niego alkoholem, to już wiadomo dlaczego taki milutki.
-Jess! Nareszcie jesteś- kurwa, co ona tu robi?!
-Katrin co ty tu robisz?- spytałam
-Cal mnie tu przywiózł.
-Myślałam, że jesteś bardziej rozsądna- spuściłam glowę
-Nie jesteś lepsza, sama tu przyjechałaś.- zaczynała podnosić na mnie głos
-Miałam tylko pogadać z Mike'm, ale przyjechał Ashton i tak oto się tu znalazłam
Katrin miała coś powiedzieć, ale przerwał nam jakiś chłopak.
-Uwaga!- krzykną i wszyscy ucichli- Zaraz zacznie się zabawa!- tym razem wszyscy zaczeli krzyczeć i cieszyć się jak głupki. O CO DO JASNEJ CHOLERY CHODZI??!?!
-Chodź będziesz z nami w drużynie- jakiej drużynie?!?!
-Znacie zasady- kontynuował ten sam facet- Nie można kontaktować się przez telefony i inne urządzenia, latarki dozwolone, broni NIE używamy!- JAKIEJ BRONI KURWA?! zaczynam się martwić.
-Ktoś mi powie o co do jasnej cholery chodzi?- wrzasnęłam, a wszyscy wokoło ucichli
-Widzę, że mamy nowicjuszkę- chłopak zszedł z podestu, na którym wcześniej stał i podszedł do mnie- Jak się nazywasz i kto cię tu przywiózł?- spojrzał na mnie groźnie pewnie w nadziei, że mnie przestraszy, zabawny.
-Nie twój zasrany interes- powiedziałam pewnie
-To jest nasza koleżanka Jessica i ja ją przywiozłem- powiedział szybko Ash
-Ostry charakterek widzę- rzucił na mnie wrogim spojrzeniem, ale zaraz uśmiechnął się- Lubię takie dziewczyny- powiedział puszczając mi oczko i zbliżając się do mnie o krok. Cofnęłam się chcąc dać mu tym do zrozumienia, że nie chce by się do mnie zbliżał.
Po moim ciele przeszedł dreszcz, kiedy moje plecy zderzyły się z czymś, a raczej kimś. Na mojej talii poczułam ręce. Zadarłam głowę do góry by spojrzeć na kogo miałam przyjemność wpaść. Blondyn puścił mi oczko i uśmiechnął się. Chciałam go odepchnąć, ale jego uścisk na to nie pozwalał.
-Spadaj Jackson, ona jest zajęta- powiedział Luke, a mnie jak i resztę zatkało. Ja zajęta? Przez kogo? Przez niego?! Nie powiedziałam nic, tylko dalej patrzyłam się na ciemnego bruneta.