a/n: [tw] śmierć
Naeyoung czytała książkę, leżąc na łóżku. Wcześniej zdążyła wymienić parę wiadomości z Mire, chwilę rozmawiała z Jihunem przez telefon. Na ogół spędzała sobotę na leniuchowaniu. Opuściła dom jedynie, by pójść na zakupy i na krótki spacer.
Nic nie zapowiadało zmiany specyfiki tego dnia; Song zamierzała czytać do późna i nie zapowiadało się, by zajęła się czymś innym.
Jej plany pokrzyżował niespodziewany telefon od menadżera zespołu. Naeyoung nie miała pojęcia, o co mogło chodzić. Było sobotnie popołudnie, do pracy miała iść dopiero po weekendzie.
Więc dlaczego menadżer Sejin dzwonił?
— Dzień dobry, Naeyoung. — Dziewczyna odpowiedziała na jego przywitanie i czekała na ciąg dalszy rozmowy. Zwróciła uwagę na przygnębienie dobrze słyszalne w głosie mężczyzny. Zaskoczyło ją ono. Coś najwyraźniej musiało się stać. — Chciałbym wierzyć, że nie masz mi za złe, że dzwonię do ciebie w weekend, w dodatku bez żadnej zapowiedzi, ale mam sprawę niecierpiącą zwłoki. Tak czy siak, przepraszam, za zawracanie głowy.
— Nie ma problemu, nie robię dzisiaj niczego specjalnego — oznajmiwszy, przełożyła telefon do drugiej ręki i przysunęła urządzenie do ucha.
— O tyle dobrze, że ci w niczym nie przeszkodziłem. Przejdę od razu do sedna. Dzisiaj ukochana babcia Taehyunga odeszła. Dowiedzieliśmy się rano. To był ogromny cios, Taehyung nie chciał wyjść na scenę, jest załamany. — Naeyoung pobladła.
Nie spodziewała się takiej wiadomości, na pewno nie w tę spokojną sobotę. Natychmiast wyobraziła sobie chłopaków pocieszających płaczącego Taehyunga, a ta wizja łamała jej serce.
Śmierć babci wokalisty przyszła znienacka, kiedy nikt nawet nie myślał się tego spodziewać. W dodatku zespół był na Filipinach, daleko od kraju, daleko od rodzinnego miasta wokalisty. BTS wracali już jutro, ale w połowie tygodnia mieli kolejny występ, co sprawiało, że Kim nie mógł póki co pojechać do rodziny. Prawdopodobnie był na siebie zły, że nie mógł przebywać teraz z rodziną. Taehyung musiał teraz bardzo cierpieć, niewątpliwie przybijała go świadomość, że nie był z babcią w ostatnich chwilach jej życia.
Przerażało ją to, co musiał odczuwać teraz muzyk.
Westchnęła smutno.
— Nie planujemy podawania tego do publicznej wiadomości, może Taehyung sam o tym kiedyś powie. Dzwonię, by poprosić cię, żebyś wyjątkowo pojawiła się jutro o osiemnastej w wytwórni. Pół godziny wcześniej mamy spotkanie z zespołem, by omówić występ, sprawę wyjazdu Taehyunga do domu i przedyskutować środowy występ, a potem chciałbym porozmawiać o tej sytuacji z zespołem, ale bez Tae. Mam im parę rzeczy do przekazania, dlatego potrzebuję, żebyś wzięła go wtedy do siebie i z nim porozmawiała. Jeśli jesteś zajęta, to wymyślimy coś innego, ale byłbym wdzięczny, jeśli udałoby ci się jutro przyjechać do wytwórni.
— Jasne, przyjadę — wymamrotała przygnębiona.
— Ulżyło mi... — jakby odetchnął z ulgą — Jeszcze jedna rzecz, Naeyoung. Taehyung czuje się winny, że nie był z babcią w ostatnich chwilach jej życia. Prosiłbym, żebyś spróbowała mu wbić do głowy, że to nie mógł tam z nią być i nie powinien mieć o to do siebie żalu. Przecież był na Filipinach! Nie wiem, czy w ogóle zdołasz z nim porozmawiać. Od pewnego czasu siedzi w pokoju przytulony do Jimina i milczy. — Psycholog zobaczyła to oczami wyobraźni. Westchnęła ciężko.
CZYTASZ
brightness [Min Yoongi]
Fanfiction[ZAWIESZONE] Jego rozmyślania przerwał dzwoniący telefon. Yoongi wzdrygnął się, słysząc głośną melodię, która niespodziewanie zakłóciła jego spokój. - Witaj, hyung. Wciąż jesteś nad jeziorem? - zapytał Jungkook, gdy raper przyłożył telefon do ucha. ...