Rozdział 1.3

23 2 2
                                    

💚Pov Dream💚

Biegłem po pielęgniarza tak szybko jak tylko mogłem.

-"Potrzebna pomoc w tym domku!" Krzyknąłem do straży która przechodziła obok, bo mieli wartę, zroumieli że nie ma czasu na wyjaśnienia i zaczęli biec do mojego domu, a ja kontynuowałem.

Biegłem tak z dwie minuty, aż w końcu dotarłem do domu pielęgniarza , bez pukania otworzyłem drzwi i na stojąco złapałem się za kolana ze zmęczenia.

-"Axel! Kenly zasłabł u mnie w domu, jesteś potrzebny! Nie ma czasu na dalsze wytłumaczenia!" Axel podszedł do mnie i zaczął :

-"Dream, spokojnie, wszystko jest w porządku, musisz mi powiedzieć co mu się stało, muszę wiedzieć co mam ze sobą zabrać." Powiedział czarnowłosy, spokojnym głosem.

Wziąłem kilka wdechów i zacząłem mówić :

-"Kenly ma w pasie rane na wylot, wygląda jak od miecza, obejrzałem mu to, potem chwilę rozmawialiśmy i upadł na podłogę i łapał się w pasie, chciałem go przenieść żeby się położył ale mi nie pozwolił, bo go balało." Po tym co powiedziałem Axel spojrzał swoimi niebieskimi oczami w górę, jakby się nad czymś zastanawiał.

-"Od miecza? To może być zakarzenie lub jeśli miecz był wcześniej używany, to infekcja zmieszania grupy krwi (nie wiem jakie są infekcje po zmieszaniu grupy krwi ale to tylko fanfik ok XD) .
Czarno włosy zaczął pakować potrzebne rzeczy typu strzykawki, jakieś leki, i bandaże, do swojej torby lekarskiej.

-"Musimy przewieźć Kenly'ego do piguły, ona ma w swojej klinice miejsce dla chorych, pomóż mi nieść kanadyjkę." Jak powiedział tak zrobiłem, wziąłem z jednej strony kanadyjkę i zaczęliśmy iść szybkim krokiem, gdybyśmy biegli to byśmy się wywalili.

Powoli się już zbliżaliśmy do domku, był tam tłum ludzi, i strażnicy którzy panowali nad sytuacją.

-"No już! Rozejść się nie ma co oglądać! Nie macie nic innego do roboty?!" Krzyknął jeden ze strażników kiedy zobaczył że pielęgniarz już jest.

-"Dream ty zostań." Powiedział do mnie Axel, a ja się odsunąłem dwa kroki do tyłu, strażnicy rozpychali tłum żeby przepuścić Axela do domku w którym był Kenly, kiedy Axel wchodził do środka, udało mi się przez sekundę zobaczyć Kenly'ego który leżał na podłodze w pozycji bezpiecznej, plecami do drzwi,  obok niego kucał strażnik, a czterech stało i pilnowało żeby nikt się nie dostał do środka.

Minęły z trzy godziny, a ludzie już się dawno rozeszli, pewnie pomyśleli że nic tu po nich skoro przez te trzy godziny nikt nie dał żadnego znaku o Kenly'm. Zacząłem się martwić, nie wiedziałem co się z nim dzieje, a ja nic nie mogłem zrobić, tylko bez czynnie czekać.

W końcu drzwi się otworzyły, ja szybko wstałem z ziemi, a spokojnym krokiem wyszło dwóch strażników którzy trzymali kanadyjkę na której był Kenly, wciąż nie odzyskał przytomności, wyszedł też Axel a za nim cała reszta strażników.

-"Co z nim?" Spytałem zmartwionym głosem.

-"Musieliśmy przeprowadzić operację, było to konieczne, nie było czasu cię pytać czy wyrażasz zgodę, bo w przeciwnym razie mogło się to skoczyć śmiercią."

-"...Co to było że musieliście operację robić?" Spytałem jeszcze bardziej zmartwiony.

Axel westchnął, zdjął swoje okulary z czarnymi oprawkami, i zaczął mówić :

-"Tak jak podejrzewałem, dwie grupy krwi się ze sobą zmieszały, i do tego doszło zakarzenie, nic już nie grozi jego życiu, ale będize musiał na siebie uważać, bo z raną szybko nie będzie lepiej."

My L'manburgOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz