Rozdział 1.11

10 4 3
                                    

Pov : Dream 💚

Z Georg'em wróciliśmy już do Rutabagville, Kenly już wrócił, a wcześniej jeszcze poszedłem z Goerge'em zgłosić Wilburowi całą sytuację w lesie. Zwołał 20-cioro strażników którzy pójdą z nim sprawdzić czy oni wciąż tam są, w tym ja i George zostaliśmy wybrani.

- Jak się już czujesz? - Spytałem.

- ...Dobrze.

- Jest sprawa, będę musiał wyjść na dłużej, Wilbur zwołał strażników, w tym mnie, więc... W skrzydle szpitalnym Tubbo ma swój gabinet, pójdziesz do niego... Dzisiaj. Okej? - Wiedziałem że nie będzie mu się to podobać, ale to był jedyny sposób na to aby zaczął żyć normalnie. Kenly spuścił wzrok na dół.

- Okej. - Ta odpowiedź mnie trochę zdziwiła, sądziłem że się będzie sprzeciwiał.

- Naprawdę?

-Jeśli tylko obiecasz że po tym pozwolisz mi walczyć za L'manburg.

-Oczywiście, jako twój opiekun pozwolę. Ale musisz mieć przynajmniej... Tydzień spotkań z Tubbo.

-Ale... Wcześniej mówiłeś że przynajmniej miesiąc.

-Nie mogę cię zmusić do spotkań z psychologiem, a tak czy siak to robię, więc uznałem że tydzień wystarczy. - Powiedziałem z uśmiechem.

🤎Pov : Kenly 🤎

-Powinienem  iść, za kwadrans już wychodzić do skrzydła. - Wziął swój miecz i go zawiązał z pasie.

-W porządku.

-Będę wieczorem. - Wyszedł.

***

Dotarłem do skrzydła szpitalnego, wszedłem i odrazu zobaczyłem Niki, Axela, i Tubbo którzy ze sobą rozmawiali, a obok siedział na krześle Evan i Addison ze swoją paczką, pomyślałem że pewnie znów coś zrobili Evanowi.

- Kenly! W samą porę, zapraszam. - Powiedział sympatycznie brunet i zaczął prowadzić mnie do swojego gabinetu, w środku była tylko komoda, i biurko między którym były dwa krzesła.
- Wybacz, mały konflikt między dzieciakami, mogą być różne krzyki.

- NIGDY BYM NAWET NIE TKNĄŁ TEGO MAŁEGO SKURWIELA! - Słyszałem głośną rozmowę zza drzwi.

- KŁAMCA!

- TY SOOT NIE MASZ TUTAJ NIC DO GADANIA ZWYCZAJNIE PIEPRZYSZ!

- ZAMKNIJ SIĘ REA! - Tubbo wstał z krzesła i otworzył drzwi.

- Przepraszam? Można ciszej? - Spytał łagodnie.

- Spieprzaj Smith! - Krzyknęła Addison, na co otworzyły się drzwi od gabinetu obok i wychylił się mężczyzna.

- JĘZYK! WSZYSCY! Błagam nie przeklinajcie....

- CIEBIE NIKT NIE PYTAŁ O ZDANIE NOVESCHOSCH!

- Błagam Tubbo zrób coś! Oni przeklinają.

- Darryl, spokojnie, sytuacja jest pod kontrolą. Prawda Niki? - Psycholog się rozejrzał, ale Niki i Axel gdzieś znikneli.
- Ammm, poprostu... Rób co do ciebie należy miłego dnia. - Brunet zamknął drzwi i wrócił na swoje krzesło.

- Przperaszam. Zaczynajmy już. Więc, mów. - Nie do końca wiedziałem co mam mówić, nigdy wcześniej nie byłem u psychologa.

- To znaczy? - Spytałem skrzykliwie.

- Poprostu mów co robiłeś ostatnio, co czułeś w danej sytuacji. - Mało mi to dało.

No ogólnie to mnie ostatnio lizał syn Przywódcy Straży, i fajnie.

My L'manburgOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz