Rozdział 13

1K 59 12
                                    

Tamtego popołudnia, gdy Harry przyjechał odebrać Rosalie, nie rozmawiali zbyt wiele. Dziewczynka była zbyt przejęta i ubierała się w takim pośpiechu, że opuściła dom Louisa w kurtce ubranej na lewą stronę i nim Louis mógł z siebie cokolwiek wydusić, Harry powiedział tylko: „Dziękuję, że się nią zająłeś, Louis" i odszedł do samochodu.

I Louis został sam, w otwartych drzwiach, patrząc, jak odjeżdżają i zastanawiając się co ma teraz, do cholery, zrobić.

Kiedy budzi się następnego ranka, nie jest nawet pewien, czy w ogóle spał. Jego myśli krążyły całą noc wokół listu Rosalie (który przeczytał kilka razy, poprawiając błędy ortograficzne i wstawiając przecinki w odpowiednie miejsca, i być może zbyt długo zatrzymując się na niektórych słowach), gdy zastanawiał się, czy to o nim Harry mówił Rosalie. Na początku był wściekły, gdy tylko o tym pomyślał. Jeśli to faktycznie było o nim, to jak Harry śmiał?! Jak śmiał mówić swojej córce o nim, o tym, że odszedł, gdy to on był tym, który wyjechał i zostawił go samego. Jak śmiał obarczać go winą o to, co się stało? Louis chciał wrzeszczeć. Chciał zadzwonić do Harry'ego i wykrzyczeć mu co o nim myśli, chciał sprawić, by jego słowa go zabolały tak, jak jego zabolało czytanie tego listu. Przede wszystkim chciał jednak krzyczeć na siebie za to, że w ogóle pozwolił, by to go zabolało.

Później, przyszła swego rodzaju melancholia, gdy nieproszone wspomnienia zaczęły wypełniać jego myśli. To, jak się poznali, jeszcze jako małe dzieciaki, nie wiedząc, że staną się dla siebie kimś więcej. To, jak dorastali razem, krążąc wokół siebie niczym orbity, przyciągając się nawzajem i rumieniąc się, odkrywając, że są w sobie zakochani. Przypomniał sobie ich pierwszy pocałunek; słodki, niewinny, pełen oczekiwania i całkowicie niezdarny, ale w tym wszystkim idealny. A także inne rzeczy, już mniej niewinne i niezdarne, ale nie mniej idealne.

Potem jednak otrząsnął się z tego, decydując, że to wcale nie musiało być o nim. To nie mogło być o nim, ponieważ Harry nigdy nie kochał go aż tak bardzo. Nie mógł kochać go tak bardzo, skoro wyjechał i zostawił go samego. To mogło być o kimkolwiek. Z tego co wiedział, równie dobrze mogło to być o mamie Rosalie, kobiecie, o której zupełnie nic nie wiedział i o której nikt nic nie mówił; ani Harry, ani Rosalie, nikt. Lub, o kimkolwiek, kto był przed nią lub po niej. Kto pojawił się w życiu Harry'ego po Louisie.

Wyjaśnienie wszystkiego Keenanowi nie jest łatwym zadaniem. Louis wiedział, że tak będzie, ale mimo to czuje się sfrustrowany, gdy opowiada mu wczorajszy dzień i przeprasza, za nie pojawienie się na kolacji. Zachowuje dla siebie tę część o liście Rosalie, ale mówi mu o wszystkim innym i choć widzi, że ramiona Keenana wciąż są napięte, a w jego oczach wciąż kryje się rozczarowanie, z pewną ulgą przyjmuje krótki pocałunek, którym mężczyzna go obdarza, nim mówi:

- Wiem, że szkoła i uczniowie są dla ciebie ważni... - Jego głos jest cichy i zamyślony. – I nie mogę wymagać od ciebie, by to się zmieniło. Ja po prostu... Naprawdę nie chciałbym, byś się spotykał ze Stylesem, Louis.

Serce Louisa zamiera na te słowa. Nie wie, jak ma mu powiedzieć o tym, że będzie pracować razem z Harrym przy świątecznym przedstawieniu. Wie, że ta wiedza go zrani, skrzywdzi w najdotkliwszy sposób i jedyną opcją byłoby, gdyby sam zrezygnował z organizowania Świątecznego Koncertu, ale... po prostu nie może. Nie może zrezygnować, bo to jest jego. Ale Keenan tego nie zrozumie, nie zrozumie powodu, dla którego Louis nie chce zrezygnować i dla którego musi współpracować z Harrym, i to doprowadzi tylko do kolejnej kłótni, a Louis nie jest pewien, czy ich związek będzie w stanie to przetrwać. Ma wrażenie, że ostatnio ciągle się kłócą i to go boli, i choć chciałby obwiniać o to przyjazd Harry'ego do Holmes Chapel, wie, że jedyną osobą, jaką może o to obwiniać jest on sam.

✔The Only Truth (Everything Comes Back To You)✔ (Larry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz