Rozdział 8

911 59 25
                                    


Louis wpatruje się tępo w zamknięte drzwi, za którymi kilka minut wcześniej zniknął Keenan. Nie może w to uwierzyć, ale z drugiej strony wie, że mężczyzna ma nieco racji.

- Louis? Gdzie Keenan? – Jay siada obok niego, wyraźnie zmartwiona.

- Wyszedł – odpowiada, nieco zaskoczony. – On... Cóż. Sam nie wiem co się stało. W jednej chwili rozmawialiśmy o tym, że nie podoba mu się to, że Harry wrócił, a po chwili zaczął mi zarzucać, że nie angażuję się w nasz związek.

Jay milczy, więc Louis patrzy na nią, unosząc brwi.

- Ty też tak myślisz? – pyta z niedowierzaniem w głosie.

- Louis, jesteście ze sobą cztery lata – mówi kobieta, kładąc mu dłoń na kolanie. – Wydaje mi się, że Keenan chciałby przenieść wasz związek na wyższy etap, ale ty wciąż się przed tym wzbraniasz. Wiem, że jesteś zaangażowany w ten związek – dodaje pospiesznie, widząc, jak Louis otwiera usta, by jej przerwać. – Ale wiem też, że nie jesteś zaangażowany w stu procentach. I myślę, że Keenan też to wie. I, być może, obawia się, że powrót Harry'ego i Rosie sprawi, że to wszystko, co budowaliście przez ostatnie lata przestanie mieć znaczenie.

Louis nie odpowiada, przetwarzając jej słowa. Wie, że kocha Keenana, ale wie też, że nie kocha go tak, jak kochał Harry'ego. To niemożliwe, by kochać kogoś w ten sam sposób, w jaki kochało się swoją pierwszą miłość.

- Więc co mam zrobić, mamo?

- Musisz dać wam szansę – odpowiada Jay i zostawia go samego.

Louis zastanawia się o które „wam" chodziło.

~*~

- Gem, zawieziesz mamę i Rosie do domu? – pyta Harry, gdy zatrzymują się przy samochodzie jego siostry. – Ja muszę gdzieś wyskoczyć.

Po sposobie, w jaki jego mama i Gemma patrzą na niego, domyśla się, że doskonale wiedzą, gdzie zamierza się wybrać.

- Jasne – odpowiada dziewczyna i otwiera drzwi swojego garbusa. – Wskakuj, młoda – woła, a Rosalie chichocze i wciska się na tylne siedzenie.

- Dzięki, siostra – mówi Harry, całując ją w czoło, a potem przytula krótko swoją mamę. – Nie wrócę późno. Bądź grzeczna, robaczku! – woła do Rosie, która macha do niego przez szybę, jednocześnie wystawiając język.

Harry śmieje się i grozi jej palcem, dopóki żółty samochód nie znika za zakrętem. Dopiero wtedy pozwala sobie na opuszczenie ramion, a uśmiech znika z jego twarzy. Rzuca spojrzenie na dom Tomlinsonów, a potem obraca się na pięcie i wciska dłonie do kieszeni spodni i odchodzi.

Z zaskoczeniem odkrywa, że Bar u Tommy'ego już nie istnieje. Na jego miejscu jest pub pod wdzięczną nazwą Pub, co go nieco rozbawia. Nie czekając dłużej, wchodzi do środka i znajduje wolne miejsce przy barze. W środku jest dość gwarno jak na Holmes Chapel i sądzi, że w większości to pewnie rodzice, świętujący jutrzejszy powrót swoich pociech do szkoły. Ta myśl powoduje, że chichocze pod nosem.

- Harry Styles – odzywa się ktoś i Harry marszczy brwi, bo ten głos wydaje mu się dziwnie znajomy, choć ewidentnie słychać w nim gorycz.

- Liam? – pyta, spoglądając na mężczyznę, stojącego za barem.

Liam kiwa głową, patrząc na niego ze zmarszczonymi brwiami.

- Co podać? – pyta krótko i coś w sposobie, w jaki na niego patrzy mówi Harry'emu, że najchętniej kazałby mu się wynosić.

✔The Only Truth (Everything Comes Back To You)✔ (Larry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz