Rozdział 20

102 13 14
                                    

+POV: Philza+

-Tylko nikomu o tym nie mówcie, sam najpierw chciałbym się dowiedzieć, jakim ja to cudem zrobiłem - kiedy tylko blondyn wypowiedział te słowa, zasłabł. Gdyby nie szybki refleks Techno, już by leżał na ziemi z rozbitą głową.

-Dobra, trzeba go położyć spać, nam wszystkim też to się przyda - stwierdził na szybko, po czym położył chłopca koło ogniska.

Sam usiadł koło niego. Nie chciał zostawiać swojego podopiecznego samego, zabawne. Patrzyłem na nich, jednak najwyraźniej nie wolno mi było, gdyż mój syn spojrzał się na mnie odrobinę groźnie. Od razu mój wzrok powędrował gdzieś w bok.

Ostatecznie stanął na Nicholasie, który patrzył na tą całą sytuację z niedowierzaniem. Spojrzałem również w stronę reszty, która również nie dowierzała. Zaśmiałem się cicho.

-Nigdy nie widzieliście, jak okazuje przywiązanie? - spytałem się.

-Jakoś nie za bardzo, gdyż on Technoblade jest tylko legendą, tak samo jak Dream - odpowiedział mi jeden z rycerzy.

-A tu proszę bardzo, zaskoczenie. Dream jest waszym księciem, a ja synem waszego przyjaciela - rzekł spokojnie, jak również bezuczuciowo pan Blade.

Siedział jeszcze chwilę, jednak wstał. Coś mu nie pasowało. Zaczął się nerwowo rozglądać. Miał rację, coś tu nie grało. Poszedłem w jego ślady oraz wyjąłem miecz.

-Dream, potrzeba nam małej pomocy - stwierdził na spokojnie różowo włosy.

Chłopiec zaczął się wiercić, jednak nie budził się. Nie wiem co on kombinował, ale czułem, że nie śpi.

-Okej, to plan jest taki, on tu leży, ty eskortujesz rycerzy. SapNap, idziesz z Philzą - rzekł spokojnie.

-Ale nie potrzeba wam większej pomocy? - zapytał się szybko szatyn. - W końcu Clay śpi...

-Nie wszystko jest takie, na jakie wygląda - rzekł spokojnie. - Teraz, macie uciekać do przejścia. Phil, zaprowadź ich tam.

-Jasne - powiedziałem na spokojnie, po czym machnąłem na nich ręką, by ruszyli za mną, czego dokonali.

Teraz czeka nas dosyć długa przeprawa, ale mówi się trudno. Przynajmniej znowu mam Kristin obok siebie.

+POV:Dream+

Techno nawet nie musiał mnie budzić, wiedziałem już chwilę wcześniej, że coś się zbliża. Nie podobało mi się to.

Może i spałem, jednak to uczucie jest silniejsze, w każdym razie, z biegiem lat się wyostrzyło.

Czekałem cierpliwie, w dalszym ciągu udawałem, że śpię. To napięcie było do wyczucia. 

Techno stał jeszcze bez broni i niby się rozglądał za przeciwnikiem. Niby, to dobre określenie. Nie oszukujmy się, już dawno odnalazł napastników.

Ktoś wyszedł z lasu. Może i go nie widziałem, jednak wiedziałem. Kolejny wyszedł. Teraz mogłem wyczuć, jak z lasu wychodzi jakaś dwudziestka uzbrojonych po zęby Cieni. Szli na plecy Techno.

Dobra, to teraz czekać na idealny moment, by skoczyć na nich. Otworzyłem oczy. Już byli w zasięgu miecza. Szybko go przywołałem. 

Ciąłem ich po kostkach, tak by upadli, a sam skoczyłem na równe nogi. Nawet nie wiem kiedy, zamieniłem swoją książęcą postać na tą mniej oficjalną, a broń na topór. Teraz mogłem walczyć.

Patrzyłem na leżących z politowaniem, jednocześnie mając na uwadze to, co dzieje się z Techno.

Kiedy usłyszałem cichy krzyk, obróciłem na chwilę głowę w jego stronę. Został raniony w nogę. To nie wróżyło dobrze.

Miłość Cieni | DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz