10

450 24 4
                                    

-Dobrze, w takim razie wybieram oddział... kaprala.

Zaraz co?! Przecież miałam wybrać drużynę Hanji. Czyżby życie chciało mi pomóc? A może utrudnić.
Spojrzałam przepraszającym wzrokiem na kobietę. Chwilę później przeniosłam spojrzenie na generała. Był tak samo zdziwiony moją decyzją jak ja. No kto by się prosił o cięższe treningi.

-Dobrze, w takim razie Levi zabierz Ine do swojego gabinetu, tam jej wszystko wytłumaczysz.-powiedział generał

Levi opuścił pomieszczenie, a ja za nim. Jednak gdy znaleźliśmy się w jego gabinecie zadał mi dość nietypowe pytanie:

-Dlaczego mój oddział?

-Sama chciała bym wiedzieć...-Powiedziałam bardziej do siebie.

-Co masz na myśli?- zapytał marszcząc brwi.

Czułam się lekko niezręcznie z wiedzą, że mam się przyznać do mojego niezdecydowania, ale uznałam iż czasu nie zmienię.

-Miałam wybrać drużynę Hanji.-zaczęłam.-Byłam pewna swojej decyzji. Jednakże moje usta powiedziały co innego. -Spojrzałam mu głęboko w oczy.

-Jeżeli chcesz możesz cofnąć swoją decyzję-Opowiedział bezuczuciowo.

-Nie. Czuję, że dobrze zrobiłam.

-A ty? Dlaczego chciałeś mnie u siebie w oddziale?

-Kiedy zobaczyłem twój trening pod okiem czterookiej, zauważyłem że bardzo dużo twojego potencjału nie zostaję użyte. Chciałem...-tu na chwilę przerwał- Chciałem wyszlifować diament, który pod skrzydłem Hanji zostałby dalej nieoszlifowany.

-Jak chcesz wyciągnąć z moich możliwości jeszcze więcej, kiedy czuję że to mój limit?

-Limit osiągasz gdy umierasz podczas walki. Nawet ja go nie osiągnąłem, więc jakim cudem tobie się udało?

Zdziwiona, nie dowierzałam w jego słowa. Mogę być silniejsza? Ale jak?

-Nie jesteś w stanie normalnie używać 99% swojej siły, czyli granicy swoich możliwości. Uważam, że uwolniłaś dopiero połowę.

-A kiedy będę mogła używać "granicę"?

-Wtedy kiedy coś cię będzie napędzało. Alkohol, miłość, cel a nawet chęć zemsty.

-Osiągnąłeś kiedyś granicę?-Zapytałam spokojnie.

Tak. I to nie raz. Zawsze gdy walczę. Nie ważne czy z tytanami bądź ludźmi. Napędza mnie... Z resztą nie ważne.

-Powiedz. Ja chętnie posłucham.

-W takim razie. Gdzie ja skończyłem? Ah tak. Mnie napędza uczucie winy... Każda ważna osoba umarła na moich oczach, gdy walczę mam wrażenie że ponoszę pokutę za ich śmierć. Nie wiem co ciebie będzie napędzać, ale kiedyś osiągniesz granicę również.

Słowa te były poniekąd niejasne. Podejrzewam że on sam nie znał źródła przekazu.

-Bedziesz miała dodatkowo wieczorem ze mną treningi. Przygotuj się na ostry wycisk młoda.

-Ależ oczywiście. Ale wiesz że jestem w podobnym wieku co ty?- Zapytałam z chytrym uśmieszkiem.

-No nie wiem. Nigdy nie powiedziałaś ile masz lat.

-33.(Załóżmy że Levi ma 35)

Wyglądał na zaskoczonego. Ciekawe o ile mnie odmłodził.

*Perspektywa Levi'ego*

Jakim cudem ona ma trzydzieści trzy lata i jest taka piękna?  Zaraz co? Piękna? Co mi odwala? Mniejsza z tym, opanuj się Levi.

*Perspektywa Iny*

-Zaczynamy treningi od jutra, a teraz pomóż mi z papierami. -Jego głos stał się delikatniejszy. Jakbym sprawiła że się na mnie bardziej otworzył. A może właśnie tak się stało?

__________________________________________

Czy Levi owtwiera się na Inę? Czy mężczyźnie uda się oszlifować diament jakim jest kobieta? Dowiecie się w następnym rozdziale;)

Bardzo przepraszam, że trzymałam was w niepewności. Rozdział poprzedni był rozdziałem na zapas, ponieważ przez weekend byłam na wakacjach. Ale już jestem! Bardzo ciekawi mnie to co myślicie o następnym rozdziale, więc jeżeli macie jakieś przemyślenia to zachęcam do napisania w komentarzu! I standartowo mam nadzieję, że rozdział się podoba. Do zobaczenia niedługo. Aakaneee:).




Cᴀɴ ʏᴏᴜ ʙᴇ ᴍɪɴᴇ | Lᴇᴠɪ x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz