Rozdział 4

162 14 7
                                    

  To dla mnie już za wiele. Nie wiem co ze sobą począć. Ciągle mam w głowie twarze tych niewinnych dzieci. Ostre krawędzie figurek pozostawianych na ciałach ofiar boleśnie kaleczą moją psychikę.
-Mamusiu co się dzieje? - Szepnęła Hope jakby bała się wydusić z siebie słowa. Na jej twarzy malował się strach, niepokój.
-Mamusia jest chora, kochanie- z trudem odpowiedziałam powstrzymując wielkie łzy napływające mi pod powieki.
                                    ***
- Less nie było Cię wczoraj w pracy, co się dzieje? - niepewnie zapytała szefowa. Przeraził ją stan w jakim jestem. Dobrze wiedziała do czego jestem skłonna przez co zachowywała pewną ostrożność.
- Rozchorowałam się - Skłamałam. Nie mogła przecież dowiedzieć się o pudełku! Poprostu nie mogła.
Tego dnia kierowniczka wcześniej wypuściła mnie do domu. Wsiadłam w samochód i pojechałam do domu. Na dworze panowała ogromna ulewa. Z trudem utrzymywałam kurs. Nagle na środku drogi zobaczyłam moją córeczkę. Hope stała sama, zmoknięta na ulicy, a w swojej małej rączce trzymała figurkę Origami.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 17, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ŻyletkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz