To dla mnie już za wiele. Nie wiem co ze sobą począć. Ciągle mam w głowie twarze tych niewinnych dzieci. Ostre krawędzie figurek pozostawianych na ciałach ofiar boleśnie kaleczą moją psychikę.
-Mamusiu co się dzieje? - Szepnęła Hope jakby bała się wydusić z siebie słowa. Na jej twarzy malował się strach, niepokój.
-Mamusia jest chora, kochanie- z trudem odpowiedziałam powstrzymując wielkie łzy napływające mi pod powieki.
***
- Less nie było Cię wczoraj w pracy, co się dzieje? - niepewnie zapytała szefowa. Przeraził ją stan w jakim jestem. Dobrze wiedziała do czego jestem skłonna przez co zachowywała pewną ostrożność.
- Rozchorowałam się - Skłamałam. Nie mogła przecież dowiedzieć się o pudełku! Poprostu nie mogła.
Tego dnia kierowniczka wcześniej wypuściła mnie do domu. Wsiadłam w samochód i pojechałam do domu. Na dworze panowała ogromna ulewa. Z trudem utrzymywałam kurs. Nagle na środku drogi zobaczyłam moją córeczkę. Hope stała sama, zmoknięta na ulicy, a w swojej małej rączce trzymała figurkę Origami.
CZYTASZ
Żyletka
LosoweKobieta dostaje sprawę niewyjaśnionych morderstw popełnianych w okolicy. Popada w paranoję poszukując sprawcy. Nie wie tylko, że jest to ktoś z jej najbliższego otoczenia.