-Dzieciaki obiad-w porę zareagowała moja i mojego bliźniaka mama. Usiedzliśmy do stołu. Siedziałam między Łapa i Rogaczem A obok niego ciocia May, naprzeciwko nas siedzieli nasi rodzice i ciocia Catrine A przy jej boku siedział jej syn, dziadek i Matheo siedzieli na szczytach stołu.
-Więc jak wam idzie w szkole-próbował rozluźnić atmosferę tata. Jeśli wzrok mógłby zabijać Matteo leżałby martwy, pytacie się pewnej z kąd tata wie. To proste James się wygadał raz, i w końcu stanęło na tym, że nasi rodzice znają całą historię.
-Dobrze, tu trochę broimy, tu komuś podokuczamy, wiecie jak to my- powiedział James, a Syriusz w tym czasie pokazał Mattheo fucka.
-James też pierwszy raz w życiu odwiedził bibliotekę więc działo się- odparłam patrząc pewnie co jeszcze bardziej podjudziło Wilsena. Jeśli myślisz, że mnie pokonasz to się grubo mylisz muchomorku.
-I co takiego Jami dowiedział się?- spytała moja ulubiona ciocia. To nie tak, że cioci Catrine nie lubię poprostu jest ona bardzo specyficzny człowiekiem. Każdy z nas ma tą jedną dziwną ciotkę i każdy trochę na nią narzeka.
-On nie poszedł tam by poszerzać swoją wiedzę tylko dlatego, że laska, która mu się spodobała jest molem książkowym- zaczął się z mojego bliźniaka naśmiewać Black, nagle usłyszeliśmy jak dzwi się otwierają a ktoś, a raczej dwa ktosie wpadają jak do siebie.
Do jadalni, wpadły Dorcas i Marlena, które na nasz widok się dość mocno speszyły. Razem z James'em, Syriuszem i dziewczynami patrzyliśmy na siebie nawzajem, aż w końcu Meadowes nie wytrzymała, a wraz z nią pozostała czwórka.
- Mam wrażenie Lencio, że przyszłyście nie w porę- odparł Syriusz, który tak samo jak ja wstał by się przywitać z nowo przybytymi. Objęłam Dorcię, za to Syriusz pocałował Marlene w głowę, a ona zaczęła rozwalać mu fryzurę.
- Miło was widzieć- stwierdziła Dorcas, zamieniając się z Mckinnon miejscami. Marlene zamiast od razu zacząć mnie przytulać, zaczęła mnie z każdej strony oglądać jak wyglądam
- Jak ty zajebiście wyglądasz Iskiereczko- jej uścisk zacieśnił się wokół mnie, i mimo tego, że wiedziałam o tym, że Mckinnon jest lesbijką to byłam świadoma, że w przeciwieństwie do Meadowes nie byłam w jej typie.
- Dzięki Lenko- stałyśmy obejmując się w talii, patrząć jak Syriusz zachwycał się dredami Dorcas. Zachwyt na jego twarzy był tak uroczy, że aż musiałam ściągnąć aparat i zrobić im zdjęcie. Bardzo często robiłam moim przyjaciołom zdjęcia, które potem lądowały w moim albumie ze zdjęciami.
Miałam fotkę z całą drużyną Gryffindoru i McGonagall po tym jak w czerwcu wygraliśmy puchar Qudditcha. Dorcas i Marlene siedziały na ramionach braci Prewett, Gideona i Fabiana nawzajem się obejmując, zajmując centralny punkt. Przed Gideon'em stałałam ja i obejmujący mnie Frank Longbottom.
Na samym środku obrazu stoi McGonagall, która z jednej strony obejmuje James'a i muszę wspomnieć też, że James mnie obejmuje, a z drugiej Syriusza. Wszyscy szczerzymy się jak głupi do sera. Szkoda, że to ostatni rok Franka i Gideona, bo będziemy musieli znaleźć innego obrońcę i szukającego.
Bo przecież aktualny skład był poprostu zarąbisty. Nie mieliśmy żadnych problemów, w tym roku pojawił się problem w postaci młodszego z braci Black. Chociaż on i tak jest jak taki mały, szczekający york bo najgłośniej krzyczy, ale pierwszy będzie uciekał jak przyjdzie co do czego.
Nasza opiekunka jak wygraliśmy ten puchar była z nas taka dumna. To zdjęcie oprócz tego, że jest w moim albumie, to wisi na ścianie w gabinecie pani profesor. Byliśmy nie zastąpieni, mimo naszych licznych szlabanów i wybryków, jesteśmy bardzo lubiani przez nauczycieli.
Powrót do szkoły już pierwszego dnia okazał się problemem. Siedzieliśmy na śniadaniu, czekając na nasze plany. Jaka szkoda, że w tym roku bardzo się porozdzielamy. W końcu to już 6 rok.
Z moich SUMY-ów jestem niesamowicie dumna. Zdawałam 12 SUMY-ów i z tego mam 6 wybitnych.
Wybitne mam z Eliksirów, OPCM, Transmutacji, Zielarstwa, zaklęć i astronomii.Z wróżbiarstwa, historii magii i z mugoloznawsta zrezygnowałam. Nie widziałam w tym sensu. Na historii spałam, na mugoloznawstwie grałam w kółko i krzyżyk a na wróżbiarstwie kpiłam sobie ze wszystkiego, zresztą kto tego nie robił.
Znam jeden wyjątek Lily Evans, ale ona każdą naukę brała na poważnie. Wracając do tematu akcji pierwszego dnia. Między stołem Gryffindoru a Slitherinu szedł Snape, Rosier, Crouch Jn, Black i Rookwood.
- Ja nie mogę z tej Evans, nie udało jej się ciebie wykorzystać to poszła do Pottera- praktycznie wykrzyczał Rosier, dla pewności żeby każdy usłyszał. Na jego słowa Marlene, Mary, Dorcas i ja zamilkłyśmy.
- Ale z niej idiotka-dodał Black. Pandora, Hestia i Emmeline zaczęły wsłuchiwać się w ich słowa. Alicja gadająca z Amelią Bones zatrzymały się w wejściu do Wielkiej Sali.
- Znam jedno określenie na nią- Crouch Jn spojrzał na Rookwooda, który nie potrzebował więcej żeby dokończyć.
- Szmata- na jego słowa w jednej chwili i Mary i ja byłyśmy na nogach. Marlene i Dorcas nie potrzebowały więcej, żeby przeskoczyć stół i stanąć koło nas.- Coś ci się nie podoba Rookwood- powiedziałam patrząc porozumiewawczo na dziewczyny.
- Jak tak to w tył zwrot i tam masz drzwi- poparła moje słowa Mcdonald, Mary Mcdonald.- Odezwały się obrończynie szlamy- za ich plecami pojawił się Dołohow razem z Avery. Nagle ktoś przepchnął się przede mnie. Po słowach jakie wypłynęły z ust uświadomiłam sobie, że to Alicja razem z Bones:
- Masz jakiś problem?- Bones odparła prostując się.- Jak tak to wypi***alaj- dodała Fortescue, zaczynając wyglądać jakby nieźle się wkurzała.
- Z tego co widać to zdrajczynie krwi mają jakiś problem- odezwał się Smarkeus, na co od razu i Marlene i Dorcas, Hestia oraz Emmeline i także ja napuszyłyśmy się.- Dziewczyny nie trzeba, serio dam sobie radę- cichy głos Lily wybił się przez krzyki tłumu, który zdąrzył już się wokół nas utworzyć.
- Nie Lily, nikt nie ma prawa tak o tobie lub do ciebie mówić- Hestia mimo wszystko powoli traciła swoją podobno anielską cierpliwość.Wystarczyła jedna sekunda, a dzięki mojemu szybkiemu refleksowi Evans nie dostała rykoszetem od Dołohowa.
- Pandora zabierz z tąd Lily- moje skupienie zostało zwrócone w stronę tej bandy kretynów.- Jesteście na to gotowi?
- Bo jak nie to radzę wypieprzać- na koniec tych słów razem z Snapem wskoczyłam na stół Gryffindoru. Zaklęcia zaczęły lecieć z każdej strony.Bo nie tylko my zaczęliśmy walczyć. Marlene z Rookwood'em pojedynkowali się na stole Slitherinu. Alicja razem z Amelią odpierała ataku Avery'ego i Blacka. Dołohowi zależało żeby pokonać Dorcas ale jakoś słabo mu to szło.
Podobnie sytuacja wyglądała z Emmeline Vance i Mulciber'em, który nie wiadomo czemu się w to zamieszał. Rosier nagle zaatakował Hestię na co ona zaczęła mu odpowiedać.
W tej chwili nie zdziwił nas krzyk McGonagall, wchodzącej do sali. Snape i ja walczący na stole Gryffindoru, Marlene z Rookwood'em na stole Slitheriniu. Vance i Mulciber nawet na chwilę nie zatrzymali swojego morderczego tańca na stole Ravenclaw.
Stół Hufflepuffa został zajęty przez Blacka i Amelie. Między stołem Gryffindoru a Slitherinu walczyła Dorcas z Dołohowem. Pomiędzy stołem Gryffindoru a Hufflepuffa była Fortescue i Avery. Hestia dzielnie odpierała ataku Rosiera mając po jednej stronie stół Hufflepuffa, a z drugiej Ravenclawu.
- Macie natychmiast przerwać- krzyknął, blokując nas wszystkich Dumbledor. Cała czwórka opiekunów domów spojrzała po sobie, jakby wiedzieli co ich czeka.
CZYTASZ
Chyba Cię pogięło...Potter
Adventure"-Byłam zwyczajna, a raczej zawsze próbowałam taka być -Jak to? -Liczne bójki nie działają na moją korzyść, nie sądzisz?" Start: 27 kwietnia 2021r. BARDZO WOLNO PISANA