5 godzin wcześniej:
Gdy zobaczyłam Zoe stojącą przed domem bardzo się zdziwiłam. Zoe towarzyszył jakiś fagas. Wysoki, dobrze zbudowany brunet, z lekkim zarostem i nerdowskimi oksami (ale obciach XD). Nawet nie zauważyli że wyszłam, a już zaczeli się lizać. Wyglądało to jakby się pożerali, fuj. Podeszłam i stałam jak słup przed nimi z jeszcze 5 min, zanim skończyli robić to..coś :/
- Cześć, Zoe - powiedziałam zniesmaczona
- He..ej - wydukała
- Cześć - powiedział fagas
- Oo Kejt, to jest mój chłopak, Kazimierz - uśmiechnęła się do niego, a on ujął moją dłoń i ucałował z lekkim uśmiechem
- Co jest kurwa?! - zaczęłam - Yy... znaczy się, cześć - uśmiechnęłam się z niesmakiem i obrzydzeniem i zabrałam dłoń, a on się na mnie spojrzał z niepokojem - nie czaję o co mu chodzi, lol.
- Taaa..., chodźmy razem na imrezę - powiedziała Zoe i złapała Kazimierza za rękę
- Tak, chodźmy - powiedział, przytaknęłam i ruszyliśmy w stronę autobusu - Co za dzban, żeby w tym wieku nie mieć prawka. Mój Stefan, to jest prawdziwy mężczyzna bo ma kabriolet.
Po 10 minutach byliśmy na miesjcu. Zanim zapukaliśmy, z mieszkania dało się słyszeć okropne wrzaski, a po chwili przez okno wyleciał jakiś chłam. Typ był tak pijany, że o mało co nie wyjebał się na chodnik, tylko przysiadł pod koszem i zasnął.
- Ej, może go wniesiemy do domu? - spytał niepewnie Kazimierz - jest dość chłodno na dworze - Zoe mu przytaknęła
- Ale po co? - spytałam. Oni popatrzyli się na mnie jakbym niewiadomo co zrobiła. Nie czaję czego oni się tak mnie zdają czepiać cały czas, Stefan na bank by takiego olał
Gdy wreszcie weszliśmy do środka stanęliśmy jak wryci. W środku panował ogromny smród i syf wszędzie walających się petów, na podłodze leżały paczki chipsów, puszki po energetykach i piwie, a w całym pokoju było głośno. Te lamusy od razu się zmyły bez przywitania, a ja postanowiłam wejść i potowarzyszyć imprezowoczom. Roznoszący się wszędzie fetor brudu, który zresztą towarzyszy mi na co dzień, jedynie zachęcił do wbicia tutaj.
Nagle spostrzegłam Jamesa, który siedział w jakimś gronie ludu na wyblakłej już kanapie i popijał szampana. Gdy mnie zobaczył od razu się zerwał:
- Keeeeejt! - wykrzyczał, podchodząc do mnie i oparłysz sie o moje ramię zwymiotował mi na buty
- Zwariowałeś durniu?! - wydarłam się na niego - Fuuuuj!!!
- Przepraszam, ale źle się czuję. Cieszę się, że przyszłaś. A gdzie jest Zoe? - spytał będąc na potężnym kacu
- Przyszła ze swoim ex, ale się szybko zmyli, nie wiem czemu.
- Aha, trudno. Od dziś nie ma tu wstępu - odpowiedział stanowczo - Nie po to zapraszałem tę babę, żeby teraz nie przychodziła, babsztyl jeden.
- Gówno mnie obchodzi co sądzisz na jej temat. Wyczyść mi buty, śmieciu!
- Oj nie bądź taka zła, nie zrobiłem tego specjalnie :). Chodź lepiej do chłopaków, to ich poznasz.
- Masz mi wyczyścić moje buty frajerze!!
- Dobra, daj je to coś tam ogarnę i ci je oddam...kiedyś - mruknął
Gdy podeszłam do chłopaków, każdy z nich lampił się na mnie. Dziwne uczucie.
- Chłopaki, to jest Kejt, znajoma Zoe.
- Ooo, jaka piękna z ciebie dziewczyna, Kejt! - wyszczeżył się jeden z nich
- I jaki ma tyłeczek! - dodał drugi
- Patrzcie jaka czerwona się zrobiła! - dopowiedział trzeci (moją twarz oblał rumieniec w związku z komplementami jakie dostawałam - Stefana na to nie stać)
- Siadaj, co tak będziesz stać jak słup - zaproponował, jak się potem okazało, Ash
Usiadłam obok nastolatka. Ash był o 2 lata starszy ode mnie. Miał czarne, krótkie, włosy, brązowe oczy i charakterystyczny kolczyk w nosie.
Bacznie mnie obserwował, a ja czułam się, z myślą, że jego wzrok właśnie obczaja moje ciało. Już miałam odchodzić, gdy ten złapał mnie za rękę i pociągnął na środek pokoju. Tam zaczęliśmy tańczyć do lecącego akurat wolnego kawałku. Ash cały czas żartował i prawił mi komplementy, a śmiałam się niepohamowanie. Byłam w takim transie że nie nawet nie poczułam dłoni Asha na mojej spodniczce. I to był mój błąd, ponieważ w tym samym momencie wparował Stefan i pieprznął Asha z całej siły.