R O Z D Z I A Ł 1.

1.1K 75 26
                                    

Liam proszę zaadoptujmy dziecko! Przecież uwielbiasz dzieci! Proszeeeee!! - Zayn próbował namówić swojego chłopaka na adopcje dziecka, co szło mu dość opornie, ale widział, że Payne z dnia na dzień coraz bardziej przekonuje się do tego pomysłu.

- Zayn rozmawialiśmy już o tym - powiedział szatyn i spojrzał na swojego chłopaka, który nieugięty od niecałego roku próbuje go przekonać do adopcji dziecka.

- Liam dobrze wiesz, że jako dwie alfy nie możemy mieć dziecka! Dlaczego nie chcesz się zgodzić?? - westchnął ciężko mulat. - Nie chcesz małego brzdąca biegającego po naszym domu?? - zapytał i zrobił minkę kota ze Shreka, co zawsze działało na jego chłopaka i miał nadzieję, że tym razem też zadziała.

- Możemy jeszcze o tym pomyśleć? - zapytał Payne z nadzieją, że Zayn przynajmniej trochę odpuści. - Dobrze wiesz, że to bardzo trudna decyzja i wielka odpowiedzialność - zauważył słusznie Liam, a mulat skinął głową dając mu znak, że zdaje sobie z tego sprawę.

- Ale na pewno nad tym pomyślisz? - zapytał podejrzliwie Malik, wiedząc, że jego chłopak często tak mówił, a później zapominał.

- Na pewno - obiecał i nawet faktycznie zaczął myśleć o adopcji dziecka na poważnie.

Liam i Zayn byli parą młodych alf, nie byli stereotypowym związkiem, ani nie chcieli żadnego trójkąta z omegą. Było im dobrze tak jak jest i nie chcieli tego zmieniać.. No może przynajmniej nie całkiem, ponieważ brakowało im w związku dziecka, małej biegającej kulki energii, lecz niestety jako dwie alfy nie mogli go mieć. Zayn był zachwycony pomysłem adoptowania dziecka i dlatego próbował namówić na niego Liama, który jak na złość cały czas mówił "pomyślimy".

- Liam James Payne choć tu w tej chwili! - Malik zawołał swojego chłopaka, mając już dość czekania, więc wziął sprawy w swoje ręce.

- Już idę Zee - odpowiedział szatyn, schodząc sobie powoli po schodach. - O co chodzi skarbie? - zapytał Liam gdy stał już przed mulatem.

- Ubierasz się pożądanie i jedziemy do domu dziecka, mam już dość czekania - powiedział  Malik i rzucił chłopakowi kluczyki od samochodu.

- Szczerze mówiąc to tak naprawdę też planowałem, że tam dzisiaj pojedziemy - zaśmiał się cicho alfa z niecierpliwości swojego chłopaka.

- Naprawdę?! - zapytał z niedowierzaniem, lecz również ogromną radością, a gdy Payne  skinął głową był jeszcze bardziej szczęśliwy.

- Zbieraj się, jedziemy za dziesięć minut - zaśmiał się brązowooki chłopak.

Dwójka alf podjechała pod spory budynek, nie przypominał on tych domów dziecka, który są opisywane w książkach, czy filmach jako obskurne i straszne budynki. Był sporych rozmiarów i był pomalowany na ciepłe i radosne kolory, a obok niego w cieniu przy drzewach, znajdował się również sporych rozmiarów plac zabaw.
Powoli weszli do środka głównym wejściem, rozglądając się dookoła i kierując się w stronę gabinetu dyrektora tego miejsca, po drodze również mijając salę gdzie bawiły się dzieci, lecz nie zatrzymywali się tam na długo.

Liam zapukał w ciemne drzwi, które po chwili otworzył bardzo przyjemnie wyglądająco mężczyzna, który był alfą i od razu zaprosił ich do środka i zaoferował coś do picia, lecz obydwoje grzecznie odmówili.

Mężczyzna wytłumaczył im wszystko co wiązało się z adopcją dziecka oraz pytał o różne rzeczy takie jak gdzie pracują, czy mają wystarczająco dużo miejsca itp., a później zaproponował im zapoznanie się z dziećmi i mniej więcej ustalenie kogo chcieli by adoptować, na co oczywiście od razu się zgodzili.

18 || larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz