R O Z D Z I A Ł 4.

821 71 13
                                    

Znaleźć przeznaczoną sobie osobą jest bardzo rzadkie, dlaczego też tak wiele osób decyduje się związać z inną osobą niż szukać przeznaczonego. Zayn i Liam również nie byli sobie przeznaczeni, lecz darzyli się silnym i prawdziwym uczuciem, nie było może aż tak silne jak te osób przeznaczonych, ale nie było również słabe. Zayn z jednej strony bardzo się ucieszył, że jego mały synek znalazł swojego przeznaczonego, lecz z drugiej strony z tyłu głowy nadal nie ufał Louis'owi, choć chłopiec miał dopiero siedem lat i nawet nie wiedział co łączy go z Harrym i nikt nie wiedział na jakiego alfę wyrośnie chłopiec.

Już następnego ranka, gdy Harry jeszcze spał, a Zayn i Liam siedzieli w kuchni i spokojnie jedli sobie śniadanie oraz pili kawę, usłyszeli głośne pukanie do drzwi. Mulat zmarszczył lekko brwi, lecz wstał z krzesła i poszedł otworzyć drzwi, za którymi stał szeroko uśmiechnięty Louis. Wszystko by było dobrze gdyby siedmiolatek nie był nadal w piżamie i boso. Czarnowłosy alfa cicho się zaśmiał i spojrzał na chłopca.

- Cześć Louis - przywitał się starszy alfa z uśmiechem.

- Cześć panie Zayn - również przywitał się chłopiec. - Jest Hazz? - zapytał po chwili z szerokim uśmiechem.

- Jeszcze śpi Lou, to jeszcze malutkie dziecko, które potrzebuje dużo snu, więc może jeszcze chwilę spać - wytłumaczył Zayn, siedmiolatkowi, który smutno pokiwał głową. - Dlaczego jesteś boso i w piżamie? - zapytał z lekkim uśmiechem mulat i wziął chłopca na ręce.

- Nie chciałem żeby Hazza czekał, więc od razu gdy wstałem przyszedłem tutaj - powiedział szatyn.

- A twoja mama o tym wie? - zapytał alfa i zamknął drzwi i ruszył w stronę domu siedmiolatka.

- Nie... - powiedział cicho Louis. - Ale mam już siedem lat, więc jestem już duży i w dodatku jestem alfą - wypiął dumnie pierś.

- Twoja mama na pewno bardzo się o ciebie martwi, a takie pomysły wychodzenia samemu nie czynią cię dużym i mądrym - pokręcił przecząco głową mulat i postawił szatyna na ziemi, gdy byli przed drzwiami jego domu. - Wiesz, że twoja mama może być teraz na ciebie zła i może dać ci karę na spotykanie się z Harrym? - zapytał i spojrzał na siedmiolatka, który patrzył teraz na niego szeroko otwartymi oczami. - Jeśli jednak tego nie zrobi to gdy się przebierzesz, zjesz śniadanie i ubierzesz tym razem buty to możesz przyjść pobawić się z Harrym - zaproponował czarnowłosy alfa, a szatyn pokiwał głową i nieco obrażony, że nie mógł się spotkać z brunetem, wszedł do swojego domu. Zayn pokręcił lekko rozbawiony głową i ruszył w stronę swojego domu.

Zayn opowiedział Liam'owi o Harrym i Louis'ie, brązowooki alfa był lekko zdziwiony, lecz cieszył się, że trzylatek, może mieć swojego przeznaczonego blisko siebie. Liam śmiał się cicho, gdy mulat mówił mu o sytuacji z przed chwili, przez co dostał ostrzegawcze spojrzenie od czarnowłosego, który później lekko się uśmiechnął.

- To słodkie, że Harry był pierwszym o czym pomyślał, gdy się obudził - zauważył szatyn i odniósł ich talerze do zlewu, myjąc je przy okazji.

- Masz rację - przyznał mulat. - Ale nie był to dobry pomysł by tak sam wychodził, szczerze mówiąc boję się trochę co wymyśli jak będzie starszy - powiedział z cichym śmiechem.

- Będzie wchodził do pokoju Harry'ego przez okno - zaśmiał się brązowooki alfa, a mulat mu zawtórował.

- Mam nadzieję, że jednak wybierze drzwi frontowe - powiedział ze śmiechem. - Pójdę obudzić Harry'ego, by na spokojnie zjadł śniadanie zanim przyjdzie Louis - zaproponował Zayn, a Liam skinął głową.

Mulat poszedł na górę i wszedł do pokoju trzylatka, który o dziwo nie spał, a spokojnie leżał w łóżeczku i ssał smoczek, przytulony do swojej przytulanki.

- Dzień dobry skarbie - przywitał się cicho alfa i podszedł do chłopca, który uśmiechnął się do niego szeroko i usiadł na łóżeczku wystawiając rączki do góry, by wziąć go na ręce. Zayn z uśmiechem wziął trzylatka na ręce i pocałował go w czoło, a chłopiec cicho zachichotał. - Co się stało, że nasz śpioszek dzisiaj wstał tak wcześnie? - zapytał mulat i zszedł z chłopcem na rękach, na dół do Liama, który robił śniadanie dla trzylatka.

- loulou był - powiedział, przez co wypluł smoczek na podłogę.

- Czułeś jego zapach? - zapytał zaciekawiony Zayn i spojrzał na szatyna, który przysłuchiwał się ich rozmowie.

- Mhm - pokiwał głową. - loulou ładnie achnie  - uśmiechnął się szczęśliwy chłopiec.

- Zjesz śniadanko i wtedy przyjdzie Louis, zgoda? - zaproponował Liam i delikatnie pstryknął w nosek bruneta, który cicho zachichotał i energicznie pokiwał głową.

Cała trójka zeszła na dół, by trzylatek mógł zjeść śniadanie przed przyjściem szatyna, który przyszedł o wiele wcześniej niż wszyscy przypuszczali. Liam dopiero zrobił Harry'emu kaszkę, kiedy usłyszeli dzwonek do drzwi.

- loulou! - krzyknął szczęśliwy chłopiec i zeskoczył z krzesła, by pobiec w stronę drzwi, które później otworzył.

- Cześć Hazz - uśmiechnął się szeroko niebieskooki alfa i mocno złapał bruneta, kiedy ten na niego wskoczył. - Też za tobą tęskniłem maluchu.

- Wcale nie jestem mały - wydął wargę zielonooki i zeskoczył z niego zakładając ręce na piersi i tupiąc nogą.

- Co tylko zechcesz Hazza - uśmiechnął się głupio szatyn i cicho się zaśmiał, wchodząc do środka.

Obrażony trzylatek wrócił do kuchni i z nadal założonymi rękami na piersi usiadł na krześle, co i tak ledwo zrobił, przez swój nizki wzrost. Liam słyszący całą ich rozmowę kręcił tylko rozbawiony głową, spoglądając na nich kontem oka, a ciemnowłosy alfa uśmiechał się czule i poczochrał włosy chłopca.

- Dzień dobry ponownie panie Zayn i Liam - siedmiolatek wszedł uśmiechnięty do kuchni, witając się grzecznie z parą.

- Cześć Louis - powiedział również uśmiechnięty najstarszy Payne i podał miseczkę z kaszką, nadal naburmuszonemu brunetowi.

- Nie chcę - mały omega pokręcił przecząco głową i zeskoczył z krzesła, stając przy ścianie.

- Harry zjedz ładnie kaszkę, to pójdziesz pobawić się z Lou - powiedział spokojnie mulat, patrząc na dwóch chłopców.

- Nie chcę jeść - powtórzył ponownie brunet.

- W tej chwili masz siąść do stołu i zjeść śniadanie Harry - powiedział głosem alfy Liam, przez co do słownie wszystkich przeszły ciarki, a mały omega zaskomlał i cicho zapłakał wystraszony.

- Liam jak mogłeś!? - zawiedziony Zayn, podbiegł szybko do wystraszonego chłopca i przytulił go mocno do siebie.
Zdenerwowany Louis od razu zmienił się w swojego wilka, który i tak był dość duży. Warcząc i wystawiając kły podszedł do Liama.

- Louis uspokój się, bo tylko pogarszasz sprawę - upomniał siedmiolatka mulat, a starszy chłopiec od razu podbiegł nadal w postaci wilka do płaczącego cicho bruneta.

Siedmiolatek nadal zmieniony w wilka polizał Harry'ego po ręce, która mocno zaciskała się na koszulce Zayna. Trzylatek zaciekawiony spojrzał na Louisa, pociągając jeszcze nosem i wystawił do niego rączki, chcąc się przytulić. Niebieskooki alfa od razu zmienił się w swoją ludzką postać i mocno go przytulił i wziął na ręce, wiedząc że Zayn i Liam będą chcieli ze sobą porozmawiać, więc poszedł z przytulonym do niego brunetem do salonu.

- Chciałbyś się w coś pobawić Hazza? - zaproponował Tomlinson, uśmiechając się ciepło do chłopca. - Możemy zbudować zamek z klocków, jeśli chcesz.

- A będę twoją księżniczką? - zapytał cicho trzylatek, spoglądając na niego swoimi zielonymi oczami.

- Oczywiście że tak! Zawsze nią jesteś, a ja jestem twoim księciem - uśmiechnął się szeroko szatyn.

18 || larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz