- Spóźniłaś się - Tony do mnie podszedł i wręczył mi drinka - już nawet jeleń był przed tobą.
- Loki przyszedł?
- No jasne, że przyszedł, ostatnio nie odstępuje Cię na krok. Nawet ja to zauważyłem.
- I co w związku z tym?
- Nic - Tony wzruszył ramionami - to tylko spostrzeżenie. To nowa sukienka?
- Tak, a co?
- Ślicznie Ci w niej.
- Dzięki.
- No dobra, ja idę się pobawić i Tobie też radzę się trochę wyluzować.
- To nie jest mój sposób na wyluzowanie - prychnęłam, gdy już poszedł i ruszyłam na poszukiwanie Lokiego.Znalazłam Go przy barku rozmawiającego z Natashą. Był ubrany w czarny garnitur. Niestety nigdy nie dowiem się o czym rozmawiali, bo gdy podeszłam od razu ucichli.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz.
- Wiesz, przeszło mi przez myśl żeby zostać w pokoju i pójść spać, ale jakby mi się jakimś cudem udało zasnąć to Tony i tak wyciągnąłby mnie z łóżka.
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję, pewien modowy ekspert stwierdził, że ten kolor pokreśli moje oczy.
- No to znał się na rzeczy - powiedział Loki i się zaśmialiśmy.
- To co tak właściwie robicie na tych imprezach? - zapytał Loki.
- Cóż, niektórzy tu przychodzą popić, inni potańczyć...
- Potańczyć? Do tego dudnienia nie da się tańczyć.
- Dlatego ja zawsze podpieram ściany.
- Ejże! - naszą rozmowę przerwał Tony, który prawdopodobnie przyszedł po coś do picia - dlaczego nie tańczycie?
- Tony, nie pij tak dużo, bo znowu będziesz robił głupie rzeczy, a my będziemy musiały Cię ratować.
- Wiesz, że to nieuniknione - powiedziała Czarna Wdowa podając miliarderowi drinka.
- Upijcie się ze mną to nie będziecie musiały się mną martwić - powiedział beztrosko Tony - a poza tym, jeśli pójdziesz tańczyć to obiecuje, że nic więcej nie wypiję.
- Jeśli puścisz coś wolnego to mogę dla Ciebie nawet zostać królową parkietu.
- Już się robi, ale zabierz Go ze sobą - Tony wskazał na Lokiego - nie chcę mieć tu żadnych nietańczących smutasów - i poszedł. Po chwili muzyka zmieniła się na spokojniejszą, a sporo ludzi usunęło się na boki.
- Czy zechciałaby Pani ze mną zatańczyć? - powiedział teatralnie Loki wstając i wyciągając do mnie rękę.
- Oczywiście, pokażmy im jak to się robi - odpowiedziałam i podałam mu dłoń.Przepchaliśmy się przez stojących gości i wyszliśmy na środek. Loki objął mnie w talii i przysunął do siebie tak blisko, że nie dzieliła nas żadna odległość. Zaczęliśmy płynąć po parkiecie, a czas jakby zwolnił. Był tylko ten moment, ja i Loki. Mimo, że byliśmy najbliżej sobie jak się tylko dało to i tak czułam jakbym się do Niego przybliżała.
- Po raz pierwszy naprawdę tańczę na imprezie Tonego - powiedziałam.
- Naprawdę?
- Nigdy dotąd nie miałam godnego partnera do tańca - uśmiechnęłam się.
- To dla mnie zaszczyt, księżniczko.
- Księżniczko? - zapytałam podnosząc jedną brew do góry.
- A nie jesteś księżniczką?
- W sumie jestem, ale już od bardzo dawna nikt nie zwracał się do mnie tym tytułem i zdążyłam już o tym zapomnieć. Czy nie powinnam się także zwracać do Ciebie w ten sposób?
- Możesz się do mnie zwracać jak tylko zechcesz.
- I nie przebijesz mnie sztyletem za brak szacunku, jeśli zwrócę się do Ciebie nie tak jak powinnam?
- O tym jeszcze pomyślę.
- Mhm, a mam się czuć zagrożona, jeśli nazwę Cię, No nie wiem - udałam zamyślenie - jeleniem?
- Faktycznie powinnaś, ale znaj moją łaskę, tym razem Cię nie zabiję.
- Jaki Ty dobry, dziękuję za darowanie mi życia, Rogaty książę.
- Chyba jednak będę musiał zastanowić się nad jakąś karą za tą zniewagę mojej osoby.Niestety kawałek się skończył, więc nasz taniec również.
- No, rzeczywiście, król i królowa parkietu - powiedział Tony podchodząc do nas.
- Tak i zgodnie z umową, już więcej dzisiaj nie pijesz - powiedziałam do przyjaciela, zabrałam drinka z jego ręki i sama go wypiłam.
- No weź! To jest niesprawiedliwe!
- Nie dąsaj się, tylko idź potańczyć - powiedziałam naśladując jego ton głosu i uśmiechnęłam się do Niego, a on faktycznie sobie poszedł.
- Kate! - podeszła do nas Pepper.
- Cześć! Myślałam, że wracasz jutro.
- Miałam wracać, ale udało mi się wcześniej, dowiedziałam się też, że Tony robi imprezę i stwierdziłam, że muszę tu być, żeby go przypilnować. Nie chciałabym znowu wymieniać okien, które rozwali.
- No tak, to zrozumiałe.
- Cześć Loki - przywitała się też z Bogiem, Pepper chyba jako jedyna osoba nie jest do niego aż tak negatywnie nastawiona - No dobra, ja już pójdę szukać Tonego.
- Cześć bracie! - tym razem podszedł do nas Thor.
- Czy my nie możemy już w spokoju porozmawiać? - zapytał z irytacją Loki.
- Jesteś doprawdy świetnym tancerzem, nie to co ja - powiedział Blondyn patrząc na mnie wymownie, a ja się zaśmiałam.
- To nie twoja wina, że ubrałam wtedy długą sukienkę.
- Masz rację, to nie moja wina, że mam dwie lewe nogi.Thor już poszedł, bo zaczepiły go jakieś laski, a Loki spojrzał na mnie pytająco.
- Kiedyś próbowaliśmy tańczyć z Thorem, ale nastąpił mi na sukienkę i ją podarł, twój brat nie umie tańczyć.
- Nigdy mu to specjalnie nie wychodziło - zaśmiał się Loki - może wyjdziemy na balkon?
- Jasne.
Wychodząc na balkon zobaczyliśmy całującą się parę.
- Są tak pijani, że jutro już i tak nie będą tego pamiętać - rzuciłam patrząc w ich kierunku.Wyszliśmy na świeże powietrze. Zamknięte drzwi sprawiały, że muzyka była przytłumiona i nie trzeba było do siebie krzyczeć.
- Rozumiem, że chcesz mnie zrzucić w ramach kary za „zniewagę twojej osoby", ale to nie jest odpowiednia wysokość - powiedziałam patrząc w dół, rzeczywiście było nisko.
- Nie musisz się o to martwić, ale faktycznie wymyśliłem już karę.
- A cóż to takiego?
- Pocałunek, jeden, nic nie znaczący.
- Jesteś pewien, że to kara? - zapytałam, ale serce podskoczyło mi w piersi, gdy to powiedział. Pocałunek? Jeden, nic nie znaczący? Co mam do stracenia? Chyba nic. Ale obawiam się, że jeśli to zrobię to nie będzie odwrotu. Spojrzałam na Niego w nadziei, że może też jest już pijany i nie będzie tego pamiętać, ale Loki był całkiem trzeźwy. Dlaczego więc o to prosi? A czy to ważne? W końcu i tak chciałaś to zrobić, prawda? - Jeden, nic nie znaczący? - powtórzyłam i przeszła mi przez głowę myśl, że to chyba jednak ja już jestem upita skoro podjęłam taką decyzję - zgoda.________________________________
Niestety już koniec wakacji, więc macie rozdział na pocieszenie 😇
CZYTASZ
[Loki] Igranie z ogniem wcale nie musi oznaczać, że się sparzysz
FanfictionKate przez setki lat żyła w spokoju i w ukryciu. Pewnego dnia straciła swój cały dobytek, ale zyskała coś więcej - przyjaciół (No i pokój w Avengers Tower oraz kartę kredytową Starka). Niestety życie nie pozwoliło jej się cieszyć spokojem (o ile moż...