Marianna POV
– Dzwoniła Sarah. – Paolo wybił mnie tymi słowami z zawieszenia w pudełku nicości umysłowej, w którym się znajdowałam od paru chwil. Zupełnie odpłynęłam, wpatrując się w okno i starając się wyciszyć własne myśli, żeby potem nie budzić się w środku nocy i nie oglądać selekcji moich najgorszych życiowych błędów serwowanych przez mózg.
– Słucham? – odwróciłam się w stronę jego głosu.
– Sarah, weterynarz. – pomachał do mnie telefonem.
– Ona ma na imię Sarah? – Paolo uśmiechnął się. W końcu zrozumiałam, co miał na myśli. – Ahhh!
– Sarah dzwoniła, że kota można odebrać.
Wiedziałam, że ten dzień nadejdzie, a jednak do tej pory nie wykombinowałam, jak zapewnić kotu i dziewczynie bezpieczeństwo. Minęły trzy tygodnie od nieszczęsnych urodzin z dramatem w tle. Nicola wysyłała mi codziennie sprawozdanie, jak się ma kot. Uroczy dzieciak. Zapewniłam ją, że to załatwię z jej ojcem, ale zupełnie nie miałam pomysłu co zrobić.
W drodze powrotnej do domu felernego dnia wymusiłam na Paolo obietnicę, że nie powie Giovanniemu, co się stało. Zapewniłam go, że nie chodzi o to, żeby coś ukrywać – i tak mu powiem, ale na razie chciałabym wykombinować, jak Nicola mogłaby zatrzymać kota. Spojrzał na mnie podejrzliwie w lusterku, ale nie zdradził przed mężem.
Giovanni wyjechał wczoraj do Nowego Yorku, zostawiając mnie w Chicago wraz z przyjętym zaproszeniem na bal karnawałowy. Nawet za bardzo nie mogłam narzekać, ponieważ o jego wyjeździe dowiedziałam się, wracając do pustego domu. Owszem napisałam mu, co myślę, wyrażając swoje oburzenie i niezadowolenie, zwrotnie otrzymując suchą wiadomość, że mi to wynagrodzi. Nie mogłam na ostatnią chwilę odmówić przybycia. W końcu to bal charytatywny.
Silvio został wypisany ze szpitala, co niezmiernie mnie cieszyło, nie zniosłabym, gdyby się nie wywinął. Czułam się winna, że ucierpiał. Nawet mu to wyznałam w przypływie szczerości. Usłyszałam zwrotnie, że jestem kompletną wariatką, ponieważ to taka branża i ryzyko jest wpisane w codzienność. Niestety on i Calabria nie mogli mi towarzyszyć na tej imprezce.
Uprosiłam Adama, żeby został parę dni dłużej i teraz uwieszona na jego ramieniu przekraczałam próg sali balowej. Organizatorzy przeszli samych siebie. Antyczna Grecja była tematem przewodnim. Ja bym bardziej stawiała na Olimp. Wszędzie biel i złoto, wysokie kolumny, złote laury. Kelnerki w białych eleganckich togach z muślinu i szyfonu, przepasane rzemykami w talii z rzymiankami na stopach.
Miałam na sobie podobne cudo spięte na ramieniu złotą klamrą. Zwoje materiału opinały moją sylwetkę, pozostawiając bardzo wiele wyobraźni, czego nie można było powiedzieć o niektórych gościach. Na ramieniu zapięłam dwie fikuśne bransoletki przypominające winorośl. Adam bez problemu będzie mnie mógł rozpoznać nawet w maseczce.
Maseczka to jakiś szatański wybór. Chyba bym się nie nadawała na karnawał w Wenecji. Cholerstwo uwierało i miałam ochotę zedrzeć ją z twarzy w pięć minut po przybyciu. Niestety zdjęcie tego gówna zaplanowano na północ. Będę się musiała męczyć cztery godziny, chyba, że zdecyduję się zniknąć wcześniej.
Generalnie było to zupełnie nie fair, że mężczyznom pozwolono włożyć garnitury, kiedy kobiety poczuły się w obowiązku dopełnić swoim wizerunkiem dekoracji. Tak więc przemieszczaliśmy się po sali, w morzu miej lub bardziej strojnych pseudo Greczynek. Przywitałam się z Teresą i Mariną. Posłodziłyśmy sobie, jak to pięknie wyglądamy.
Adam zostawił nas na chwilę same, uznając, że obie kobiety nie stanowią dla mnie zagrożenia, a Paolo stojący parę metrów dalej jest wystarczającym zabezpieczeniem. Zanim wyszliśmy z domu, spytał mnie, czy mam wszystkie swoje zabawki. Tak, miałam ze sobą dwa noże.
![](https://img.wattpad.com/cover/270300491-288-k342663.jpg)
CZYTASZ
Unwanted Wives - Baleary tom #8
Любовные романыKiedy potwór przestaje być potworem? Kiedy się w nim zakochasz! Dla większości z nas małżeństwo to biznes. Jesteś kartą przetargową albo gwarancją pokoju. Możesz uważać się za szczęściarę jeśli mąż nie bije cię regularnie albo nie ma dziwnych upod...