Marianna part - 16

4K 243 78
                                    

Miało być jutro, ale pewne duszyczki kochane moje wyprosiły 😈

Jutro też będzie 😈


Marianna

Umówiłam się z Mariną i Teresą na kawę w naszym ulubionym miejscu, gdzie szefostwo nie miało problemu z tym, że Paolo od czasu do czasu robił obchód całości i zaglądał im po kątach. Na miejsce dotarłam jako druga, rozsiadając się na miękkiej kanapie, ze zdziwieniem dostrzegając, że jesteśmy jednymi z niewielu gości, a to miejsce zazwyczaj tętniło zżyciem w ciągu dnia.

– A co tu dzisiaj tak pusto?

Marina upiła z filiżanki, zanim odpowiedziała.

– Piec im się popsuł i coś tam jeszcze poszło w elektryce, ponieważ kable są stare, czy jakoś tak. Więc jakbyś miała ochotę na ciepłą przekąskę, to zapomnij. Obsługa wspomniała, że jak będzie ich dalej prześladował taki pech, to niedługo właściciele zamkną biznes, ponieważ nie jest aż tak dochodowy, by pokrywać nieprzewidziane zdarzenia. – Westchnęła, rozglądając się po pomieszczeniu. – Lubię to miejsca i szkoda by było.

Powiodłam wzrokiem po pomarańczowych kanapach, i niebieskim wykończeniu z dodatkami ze złota. Bardzo klimatyczne pomieszczenie, gdzie pomarańcz dawał ci energię, a pozostałe kolory delikatnie uspokajały. Podobały mi się też grafiki starego Chicago na ścianach. Jedyne co mi nie pasowało to sufit w stylu magazynu, ale w sumie budynek był przerobionym magazynem.

– Może go sobie kupimy i adoptujemy, skoro czujemy się tu jak w domu? – zażartowała Marina.

– Ciekawy pomysł – przyznałam. – Biorąc pod uwagę, że nie mamy „swojego" miejsca, bo trudno czasem namówić właścicieli, żeby pozwalali na ekscesy pod tytułem „sprawdzanie obiektu przez ochronę", że o potencjalnych podsłuchach nie wspomnę. To miałoby sens, gdyby wstęp ograniczyć tylko dla kobiet z rodzin, żadnych przypadkowych osób.

– A co zrobisz z ochroniarzami?

Przewróciłam oczami.

– Jeśli jakaś już musiałaby kogoś przytargać, to jak w centrach handlowych, zrobimy im kącik zabaw – zażartowałam. – Dostaną kredki albo lepiej jakieś PS3 czy inne rozrywki na życzenie. To miejsce jest na tyle duże, że nadal mogłoby też służyć innym. Zwłaszcza że jesteśmy tak blisko kampusu. Szkoda zamykać kurę mogącą znosić złote jajka, jeśli tylko odpowiednio zaplanuje się przestrzeń.

– Ja nie wiedziałabym, od czego zacząć! – zaśmiała się. – Ale z twojej miny wnioskuję, że masz to już prawie przemyślane.

– Zacząć trzeba od rozmowy z właścicielami, czy mają ochotę na wspólnika. Temat do przemyślenia – skwitowałam, patrząc, jak niemrawo zmierza do nas Teresa. – A tobie co? Zaszkodził trening na siłowni czy rozkłada cię jakaś grypa?

Marina obrzuciła naszą wspólną koleżankę uważnym spojrzeniem i skrzywiła się z niezadowoleniem.

– Ani jedno, ani drugie – odpowiedziała za Teresę.

– Przestań! – wyszeptała przybyła. – Ona nie musi wiedzieć.

– A może powinna? – Nie ustępowała Marina.

Poczekałam, aż Teresa usiadła i złapałam z nią kontakt wzrokowy.

– Co się stało?

– Nic takiego – bagatelizowała.

– Pewnie, że nic! – ironizowała Marina. – To w końcu nie pierwszy raz i do wesela się zagoi? Co tym razem jest wymówką? Spadłaś ze schodów, czy poślizgnęłaś się na mokrym?

Unwanted Wives - Baleary tom #8Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz