Przypomnę tylko, że Marianna to "żywy" organizm pisany niemal na bieżąco, bez zapasu rozdziałów :) Enjoy :)
Marianna POV
Byłam wycieńczona po całym dniu spędzonym z przyszłą szwagierką. Zmierzyłam z dziesięć sukien i wybrałam taką, która wydawała mi się pasować do mojego gustu. Suknia była w królewskim stylu. Dosłownie. Chyba aspirowałam do bycia księżną Kate, ale pomyślałam sobie, że chuj: to moje pierwsze i ostatnie wesele w roli panny młodej w bieli, bo z tego małżeństwa wywinę się, tylko realizując cześć przysięgi: dopóki śmierć nas nie rozłączy.
Kolacja miała być dopiero za jakieś pół godziny. Zapukałam grzecznie do gabinetu Giovanniego. Weszłam na zdecydowane słowa: proszę. Jak do gabinetu dyrektora. Albo ojca. Tylko do tego ostatniego zazwyczaj byłam wzywana tylko jeśli czekała mnie kara! Raz jeden był od tego wyjątek, kiedy zostałam wezwana i oznajmił mi, że facet starszy o naście lat będzie moim mężem. Na szczęście potem Patrick i Darius zabrali mnie do miasta na kolację i wytłumaczyli dokładnie, co się będzie działo. W jakich odstępach czasowych narzeczony będzie mnie odwiedzał i tak dalej.
Wkroczyłam śmiało do środka. Stanęłam przed biurkiem. Podniósł na mnie wzrok znad laptopa.
– W czym mogę ci pomóc?
Uśmiechnęłam się, a jego oczy złagodniały. Nie miał już na sobie marynarki i chyba dawno temu zgubił krawat. Podwinięte rękawy odsłaniały wyrzeźbione przedramiona. Dwa pierwsze guziki koszuli były rozpięte, pokazując kawałek pysznie opalonej skóry. Doskonale wiedziałam, ile siły drzemie w tych mięśniach ukrytych pod elegancką koszulą. Nikłe pulsowanie między nogami pojawiło się na wspomnienie poprzedniej nocy.
– Jest wiele rzeczy, w których twoja pomoc jest absolutnie niezbędna. – w czekoladowych tęczówkach pojawiło się pożądanie – Musimy pogadać.
– O czym?
– Prawa i obowiązki. – wyrecytowałam, udając radosny zapał.
– Zakazy. Rozkazy. Nakazy. – skontrował moje słowa.
– Dobre rady?
Oparł się wygodnie w fotelu i zaczął przesuwać pióro między palcami.
– Czy nie powinnaś negocjować, zanim pozbyłaś się swojej jedynej karty przetargowej?
Opadłam na fotel, zakładając nogę na nogę. Uruchomiłam tablet, przywołując listę rzeczy, o których chciałam z nim omówić. Zrobiłam ją, żeby w ferworze rozmowy nie zapomnieć o czymś. W końcu za sześć dni będziemy małżeństwem. O ile wszystko pójdzie zgodnie z planem.
– Jestem pewna, że dojdziemy do porozumienia. – mrugnęłam do niego wesoło.
– Zaczynaj. – zachęcił.
– Chcę zatrzymać swój telefon.
– Nie. – padła natychmiastowa odpowiedź. Nabierałam już powietrza na swoją tyradę, ale powstrzymał mnie spokojnym: – Poczekaj. Po pierwsze twój telefon nie jest odpowiednio zabezpieczony, chyba że otrzymałaś go od Aidena. Po drugie jeśli chcesz zachować swój numer, dostaniesz aparat dual sim, ale o jego ustawienia zadba Aiden i człowiek, który u nas zajmuje się IT.
Dobra tu mnie miał. I do tego miał rację. Bezpieczeństwo przede wszystkim.
– Dobrze. – zgodziłam się – Chcę brać tabletki antykoncepcyjne. Mam dziewiętnaście lat i...
Zerknęłam ma listę argumentów do przytoczenia, ale mi przerwał zdecydowanym:
– Dobrze.
Poderwałam głowę od góry. Nie spodziewałam się, że się zgodzi. I do tego natychmiast, bez uprzedniego przekonywania. Widząc moją zaszokowaną minę, roześmiał się cicho.

CZYTASZ
Unwanted Wives - Baleary tom #8
RomantizmKiedy potwór przestaje być potworem? Kiedy się w nim zakochasz! Dla większości z nas małżeństwo to biznes. Jesteś kartą przetargową albo gwarancją pokoju. Możesz uważać się za szczęściarę jeśli mąż nie bije cię regularnie albo nie ma dziwnych upod...