Marianna part - 4

6.9K 340 169
                                    

Przypomnę tylko, że Marianna to "żywy" organizm pisany niemal na bieżąco, bez zapasu rozdziałów :) Enjoy :) 


Marianna POV

Byłam wycieńczona po całym dniu spędzonym z przyszłą szwagierką. Zmierzyłam z dziesięć sukien i wybrałam taką, która wydawała mi się pasować do mojego gustu. Suknia była w królewskim stylu. Dosłownie. Chyba aspirowałam do bycia księżną Kate, ale pomyślałam sobie, że chuj: to moje pierwsze i ostatnie wesele w roli panny młodej w bieli, bo z tego małżeństwa wywinę się, tylko realizując cześć przysięgi: dopóki śmierć nas nie rozłączy.

Kolacja miała być dopiero za jakieś pół godziny. Zapukałam grzecznie do gabinetu Giovanniego. Weszłam na zdecydowane słowa: proszę. Jak do gabinetu dyrektora. Albo ojca. Tylko do tego ostatniego zazwyczaj byłam wzywana tylko jeśli czekała mnie kara! Raz jeden był od tego wyjątek, kiedy zostałam wezwana i oznajmił mi, że facet starszy o naście lat będzie moim mężem. Na szczęście potem Patrick i Darius zabrali mnie do miasta na kolację i wytłumaczyli dokładnie, co się będzie działo. W jakich odstępach czasowych narzeczony będzie mnie odwiedzał i tak dalej.

Wkroczyłam śmiało do środka. Stanęłam przed biurkiem. Podniósł na mnie wzrok znad laptopa.

– W czym mogę ci pomóc?

Uśmiechnęłam się, a jego oczy złagodniały. Nie miał już na sobie marynarki i chyba dawno temu zgubił krawat. Podwinięte rękawy odsłaniały wyrzeźbione przedramiona. Dwa pierwsze guziki koszuli były rozpięte, pokazując kawałek pysznie opalonej skóry. Doskonale wiedziałam, ile siły drzemie w tych mięśniach ukrytych pod elegancką koszulą. Nikłe pulsowanie między nogami pojawiło się na wspomnienie poprzedniej nocy.

– Jest wiele rzeczy, w których twoja pomoc jest absolutnie niezbędna. – w czekoladowych tęczówkach pojawiło się pożądanie – Musimy pogadać.

– O czym?

– Prawa i obowiązki. – wyrecytowałam, udając radosny zapał.

– Zakazy. Rozkazy. Nakazy. – skontrował moje słowa.

– Dobre rady?

Oparł się wygodnie w fotelu i zaczął przesuwać pióro między palcami.

– Czy nie powinnaś negocjować, zanim pozbyłaś się swojej jedynej karty przetargowej?

Opadłam na fotel, zakładając nogę na nogę. Uruchomiłam tablet, przywołując listę rzeczy, o których chciałam z nim omówić. Zrobiłam ją, żeby w ferworze rozmowy nie zapomnieć o czymś. W końcu za sześć dni będziemy małżeństwem. O ile wszystko pójdzie zgodnie z planem.

– Jestem pewna, że dojdziemy do porozumienia. – mrugnęłam do niego wesoło.

– Zaczynaj. – zachęcił.

– Chcę zatrzymać swój telefon.

– Nie. – padła natychmiastowa odpowiedź. Nabierałam już powietrza na swoją tyradę, ale powstrzymał mnie spokojnym: – Poczekaj. Po pierwsze twój telefon nie jest odpowiednio zabezpieczony, chyba że otrzymałaś go od Aidena. Po drugie jeśli chcesz zachować swój numer, dostaniesz aparat dual sim, ale o jego ustawienia zadba Aiden i człowiek, który u nas zajmuje się IT.

Dobra tu mnie miał. I do tego miał rację. Bezpieczeństwo przede wszystkim.

– Dobrze. – zgodziłam się – Chcę brać tabletki antykoncepcyjne. Mam dziewiętnaście lat i...

Zerknęłam ma listę argumentów do przytoczenia, ale mi przerwał zdecydowanym:

– Dobrze.

Poderwałam głowę od góry. Nie spodziewałam się, że się zgodzi. I do tego natychmiast, bez uprzedniego przekonywania. Widząc moją zaszokowaną minę, roześmiał się cicho.

Unwanted Wives - Baleary tom #8Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz