4. ODBIECIE FALI

1.7K 141 6
                                    

***

- Eliza, poznaj Cadena, naszego egzekutora. - powiedział Jayden, który przysiadł się do mnie z przystojnym i całkowicie nieznajomym mi mężczyzną. Musiał być nowy, bo poznałam wszystkich najbliższych ludzi mojej rodziny. A jeżeli był egzekutorem, to oznaczało że miał zaufanie Alexandra. 

- Miło cię poznać. - powiedziałam, wciąż jednak wytrącona z równowagi z powodu obecności rodziny Castellano na moim przyjęciu. Ceden chwycił moją dłoń i pocałował ją delikatnie.

- Ciebie również, Elizo. - odparł szarmancko. Musiałam przyznać, że prezentował się świetnie i gdyby nie to, że miałam beznadziejnie złamane serce, to prawdopodobnie zwróciłabym na niego szczególną uwagę.

- A więc jesteś nowym egzekutorem. - odparłam, unosząc brew. Miałam nadzieję, że jeżeli się wkręcę z nim w rozmowę, to zapomnę o obecności Vincenza.

- Owszem. - powiedział, patrząc na mnie z seksownym uśmieszkiem. Zdecydowanie była to jego popisowa mina na zdobycie kobiety.

- Możemy w czymś ci pomóc? - zapytał Jayden, patrząc na kogoś za moimi plecami. Kiedy się odwróciłam, byłam pewna że będzie stał za mną Vincenzo, jednak była to Valentina. Jak zwykle prezentowała się pięknie, podkreślając czerwoną sukienką wszystkie swoje atuty. Wyglądała jak księżniczka. 

- Możemy porozmawiać? - zapytała mnie. Wciąż żywiłam urazę i wciąż nie mogłam zrozumieć, dlaczego nie odpisywała na moje wiadomości. Wydawało mi się, że się przyjaźnimy i jesteśmy sobie bliskie. Jednak najwyraźniej się myliłam.

- A odpisałaś mi na jakąś wiadomość przez ten rok? - zapytałam jej.

- Nie. - szepnęła cicho.

- Właśnie. Nie. - odparłam, próbując nie pokazywać emocji. - Tak więc nie mamy chyba o czym rozmawiać...

- Daj mi pięć minut. - przerwała mi. - Jeżeli po tych pięciu minutach nie będziesz chciała ze mną rozmawiać, to w porządku. - dodała. Widziałam po minie Jaydena, że nie jest zadowolony z tego pomysłu.

- Niech będzie. - mruknęłam, wstając od stołu. - Mogę na chwilę przeprosić? - zapytałam, zwracając się do Cadena.

- Będę czekał. - odpowiedział, puszczając mi oczko. 

- Chodźmy na taras. - rzuciłam do Valentiny, prowadząc ją w stronę balkonu. Kiedy w końcu się tam znalazłyśmy- odwróciłam się w jej stronę.

- Nie odpisywałam na wiadomości od ciebie, nie dlatego że nie chciałam, a nie mogłam. - przyznała, wyraźnie przejęta. Uniosłam brew.

- Nie mogłaś? - powtórzyłam.

- Obiecałam rodzinie. - westchnęła. - I wiem, że to głupio brzmi, ale obiecałam. - dodała.

- Więc? Co się zmieniło teraz? - zapytałam, krzyżując ramiona.

- Teraz mam gdzieś tą obietnicę. - powiedziała wkurzona, a następnie spojrzała na mnie. - Naprawdę przepraszam. Próbowałam cię jakoś złapać na mieście, ale mi się nie udawało.

- Rzadko wychodzę z domu. - mruknęłam cicho. - Wciąż grozi mi niebezpieczeństwo. - dodałam.

- Jak tu się czujesz? Czy...Czy wszyscy są dla ciebie dobrzy? - zapytała. Uśmiechnęłam się lekko.

- Wszyscy są dla mnie kochani. - powiedziałam szczerze. - Udało mi się też pozdawać egzaminy, aby móc zapisać się na studia. - dodałam.

- To świetna wiadomość. - powiedziała, a następnie westchnęła. - Cholernie za tobą tęskniłam i za naszymi babskimi pogaduchami.

Roszpunka część IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz