Rozdział 5

1.6K 137 28
                                    

Liebster Awards na dole :) Miłego czytania :)

Obudził ją ból głowy i cisza dzwoniąca w uszach. Uchyliła powieki i zaraz z powrotem je zamknęła, gdy do jej oczu przedostał się blask. Zakręciło jej się w głowie. Wzięła kilka głębokich wdechów i spróbowała jeszcze raz. Tym razem ukazało jej się zmartwione oblicze mistrza oświetlone nikłym płomieniem.

- Co... Co to było? - zapytała łamiącym się głosem.

Mistrz zamyślił się na chwilę.

- Musisz wiedzieć, moja droga, że na tym świecie są zjawiska których nikomu jeszcze się nie udało wytłumaczyć.

- Ale mistrzu... Tam była moja mama, ja muszę tam wrócić! - wykrzyknęła z rozpaczą

- Nie ma po co, jak tylko zemdlałaś mgła się rozrzedziła, a później cofnęła, nic tam już nie ma.

Aurora westchnęła i opadła na posłanie. Była bardzo zmęczona.

***

- Czemu jesteśmy w lesie, mistrzu?

- Zobaczysz - odparł tylko Gerald.

Szli już dość długo. Mokra ściółka szeleściła pod ich stopami. Aurora wciągnęła powietrze. Pachniało wilgocią i lasem. Mokre gałązki smagały ją po twarzy.

W pewnym momencie zatrzymali się pomiędzy drzewami.

Gerald zabrał się za zbieranie gałęzi. Wyglądało jakby chciał zrobić ognisko, ale sam pomysł rozpalania ognia w samym środku mokrego lasu wydawał się niedorzeczny. Gdy już uzbierał się stosik, usiadł na zwalonym pniu drzewa.

- Co tu robimy mistrzu?

- Nauczysz się kontrolować swoją moc - odparł układając się wygodnie na pniu.

- Ale... Jak? Przecież nie umiem połykać ognia ani nic takiego...

- Nie mam zamiaru uczyć cię tych kuglarskich sztuczek nie mających nic wspólnego z magią ognia. Rozpal ognisko - polecił.

- To niemożliwe - odparła z przekonaniem dziewczyna. - Drewno jest mokre, a ja nie mam krzesiwa ani hubki.

- O to chodzi. Musisz wytworzyć ciepło w drewnie. Potrzebujesz iskry. A skoro nie masz czym ją wytworzyć, musisz zrobić to sama.

Aurora spojrzała bezradnie na mistrza.

- Nie dam rady.

- Jesteś Avenixem. Masz to we krwi. Pamiętaj tylko, że zbyt mała iskra nie rozpali mokrego drewna, a zbyt duża podpali cały las - ostrzegł ją Gerald. Świetnie. Czyli nie dość, że może jej się nie udać i dowiedzie że nic nie jest warta, tak jak przypuszcza Christopher, to jeszcze może podpalić las i przy tym zginąć. Oczy zaświeciły jej się ponurą determinacją. Przecież od dziecka robiła rzeczy na pozór niemożliwe.

- Co mam robić? - zapytała pewnie.

- Skup się i wytwórz iskrę - powiedział mężczyzna. Aurora wywróciła oczami. Tak, to wyjaśnienie wiele jej dało. Ale spróbowała postąpić zgodnie ze wskazówkami mistrza. Spojrzała na swoje dłonie. Podeszła do stosiku drewna. Skupiła się i zaczęła się w niego intensywnie wpatrywać. - No zapłoń - szeptała. - Dalej - po ciągnącej się w nieskończoność chwili odpuściła i usiadła na mokrej ściółce.

- Nie dam rady, to nie ma sensu - jęknęła zrezygnowana.

- Oczywiście że dasz. Tylko nie możesz się poddawać.

- Nic mi nie wychodzi. Może wcale nie jestem Avenixem, może to jakaś pomyłka - Aurora próbowała znaleźć inne rozwiązanie. Mistrz przyjrzał się jej uważnie.

Piąty żywiołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz