Rozdział 4

443 29 8
                                    

W sobotę rano dostała wiadomość od Kiyoshiego gdzie i o której mają się spotkać. I tak nie miała wiele do roboty więc przebrała się i zabrała torbę. W kuchni zastała brata robiącego śniadanie. Z ich dwójki to on zajmował się gotowaniem.

- Bry. - burknęła sięgając po wodę z lodówki.

Brat mruknął pod nosem coś na kształt powitania i postawił na blacie dwa talerze ze smażonym ryżem.

- Smacznego. - powiedziała sięgając po pałeczki i rzuciła się na jedzenie.

Pochłonęła je w bardzo krótkim czasie by zaraz wziąć dokładkę. Odłożyła puste naczynie do zlewu i jak tylko Taiga zrobił to samo pozmywała po nich.

- Wychodzę. - oznajmiła zakładając buty.

Chwyciła torbę i zarzuciła sobie na ramię. Zatrzasnęła drzwi i zeszła po schodach. Na umówione spotkanie dotarła idealnie na czas, szatyn już na nią czekał kozłując. Gdy tylko ją zobaczył rzucił piłką, która poleciała niczym pocisk prosto w jej twarz. Tylko i wyłącznie dzięki wyćwiczonemu refleksowi podczas wielu treningów boksu zdołała ją złapać.

- Życie Ci niemiłe? - zapytała z zaciśniętymi zębami z wściekłości.

- Znowu to zrobiłaś. - powiedział zupełnie poważny ignorując jej uwagę. - Złapałaś piłkę jedną ręką, w dodatku lewą. - sprecyzował. - Naucz mnie. - spojrzał prosto w jej czerwone oczy.

- Nie jestem nauczycielem. - odparła. - I nic dziwnego w mojej lewej ręce. - wzruszyła ramionami i rzuciła mu piłkę.

Zdjęła torbę i bluzę po czym rzuciła nimi niedbale na ławkę. Związała włosy w wysokiego kucyka i zaczęła rozgrzewać stawy.

- Jesteś leworęczna? - zapytał podchodząc do niej i powtarzając wykonywane przez nią czynności.

- Tak. - odpowiedziała krótko.

Męczyły ją jego pytania. Jak dla niej ten chłopak był zbyt wesoły i zbyt chętny do czegokolwiek.

- Byłaś z Kagamim w Ameryce, tak? - pytał dalej nic nie robiąc sobie z wyraźnie bijącej od niej niechęci do jakichkolwiek konwersacji.

- Tak. - powtórzyła coraz bardziej poirytowana.

- Zagrajmy. - rzucił odchodząc od niej i biorąc piłkę.

- No to się zabawmy. - mruknęła bardziej do siebie niż do niego i podskoczyła parę razy w miejscu.

Ustawiła się naprzeciwko niego i uważnie obserwowała. Miał nad nią przewagę 13 centymetrów wzrostu i była niemal pewna, że jest od niej silniejszy. Z lekkim uśmiechem na twarzy patrzył jej w oczy. Oboje byli skupieni ale nie traktowali tej gry zbyt poważnie. W końcu ruszył, był szybki i dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem gdy musiała go gonić.

Grali przez jakiś nie przejmując się wynikami. On starał się wybadać jak ona gra i czego da radę się od niej nauczyć oraz nabrać doświadczenia. Czerwonowłosa za to, po prostu dobrze się bawiła mając pełną władzę nad piłką. Po jej ostatnim wsadzie wylądowała na ziemi i odwróciła się do niego.

- Koniec? - uniosła pytająco brew.

- Tak. - skinął głową szeroko uśmiechnięty.

- To będę się zbierać. - chwyciła torbę i zarzuciła ją na ramię.

Zdjęła gumkę z włosów i pomachała głową aby je roztrzepać.

- Może coś zjemy? - zapytał stając obok niej ze swoją torbą.

Szkarłatny Huragan || Kiyoshi Teppei x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz