Rozdział 11

383 30 5
                                    

Kolejnym meczem, w którym brała udział to ten z Senshinkan. Znaczy brała udział, raczej była darmową siłą roboczą. A tu ręczniki podać, wody do bidonów dolać czy kopnąć zawodnika w tyłek na zachętę. Seirin wygrało to starcie, nieźle się z tego ta zgraja cieszyła. Dla niej najważniejsze było zwycięstwo a z kim i jak to już mniej ją interesowało. Dopiero po meczu zaczęły dziać się ciekawsze rzeczy. Gdy oni przebrali się i byli już gotowi ona oczywiście musiała zagubić się wśród wszechobecnych ludzi i korytarzy myląc przejścia. Doszło do tego, że zirytowana kluczyła po obiekcie roztaczając nieprzyjemną aurę. W końcu zobaczyła na horyzoncie biel dresu Seirin i z lekką ulgą ruszyła w tamtą stronę. Jednak uczucie ulgi zastąpiło zdegustowanie gdy właścicielem dresu okazał się nie kto inny jak Teppei.

- A i jeszcze jedno. - usłyszała głos bruneta mijającego Kiyoshiego.

Podeszła jeszcze bliżej ale żaden z nich jej nie zauważył, obaj odwróceni byli do niej plecami.

- Mam nadzieję, że niedługo wrócisz do pełni sił. - dodał oddalając się od szatyna. - Martwię się o Ciebie. - po tych słowach zniknął za rogiem.

Kagami czekała aż środkowy się do niej odwrócił. Gdy to nastąpiło zobaczyła nieciekawy wyraz twarzy. Zmartwiony, skupiony i z nutką strachu.

- Miłe słowa. - powiedziała krzyżując ręce na piersi. - Złe intencje. - popatrzyła koszykarzowi prosto w oczy.

- Masz rację. - pokiwał wolno głową.

- Kto to? - zapytała kiwając głową w kierunku gdzie odszedł czarnowłosy.

- Hanamiya Makoto. - niemal wypluł te słowa.

- Niekoronowany Król. - stwierdziła marszcząc czoło. - Już go nie lubię. - burknęła pod nosem.

- A czy Ty kogoś lubisz? - na jego ustach wykwitł niewielki uśmieszek.

- Tego nie wie nikt. - odwróciła się aby ukryć lekki uśmiech. - Pewnie na Ciebie czekają. - dodała jeszcze zanim ruszyła do wyjścia.

Dogonił ją i razem dołączyli do reszty zespołu. Następny mecz mieli rozegrać z Shutoku a dziewczynę aż skręciło na wspomnienie Midorimy. Gdy zawodnicy wchodzili na boisko ona wyjątkowo stała na górze, przy wejściu za co potem pluła sobie w brodę.

- Kagami-chan! - usłyszała za plecami niesamowicie irytujący głos.

- Laluś. - stwierdziła z obrzydzeniem gdy ten stanął obok niej.

- Mam się cieszyć czy płakać? - zapytał przekrzywiając głowę.

- Masz się zamknąć i zniknąć z mojego pola widzenia. - wycedziła przez zaciśnięte zęby.

- Oj dlaczego jesteś taka nie miła? - jęknął boleśnie.

- Bo Ty jesteś zbyt miły. - uśmiechnęła się do niego sztucznie.

- Jak chcesz. - westchnął odwracając wzrok na boisko.

Po tym już w zupełności skupił się na rozgrywce. Ona zaś z lekką dumą oglądała jak jej brat piekielnie wysoko skacze powstrzymując tego zielonowłosego rzucającego.

- Skacze wyżej niż poprzednio. - stwierdził zszokowany blondyn u jej boku.

- Oczywiście. - zerknęła na niego kątem oka. - A będzie tylko lepszy. - dodała satysfakcją.

Pokiwał głową uśmiechając się ledwo widocznie. Znowu skoncentrowali się na spoconych licealistach biegających za pomarańczową piłką. Oczywiście zdziwiło ją podanie dumnego Szczypiora, rozumiała zdjęcie Kuroko z boiska ale zaraz po tym przybiegł na halę różowy cukiereczek i zrobiło się jeszcze bardziej nieznośnie i kolorowo.

Szkarłatny Huragan || Kiyoshi Teppei x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz