Yandere Mafumafu x Reader

484 12 11
                                    

(jestem od niego uzależniona, przepraszam)

na wstępie pragnę zaznaczyć, że nie wiadomo, czy Aikawa to jego prawdziwe nazwisko, czy też nie, jednak w większości stron internetowych (i tych angielskich, i japońskich) jest ono podane
~~~~

   Obserwując poczynania dziewczyny, jego serce zabiło trochę szybciej niż zwykle. Promienie słoneczne idealnie podkreślały rysujący się na jej twarzy uśmiech, ten dla którego stracił głowę, ten, którym tak często go obdarzała.
-Zrobiłam dla ciebie wianek! - zawołała radośnie, równocześnie delikatnie miejscując na jego głowie kwiecistą koronę.

   Była pierwszą osobą, którą umiał pokochać. Zawsze zastanawiał się, dlaczego akurat ona, na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżniała. Jednak była inna. Miała serce.

   Dotychczas, każdy napotkany przez niego człowiek, przynosił mu tylko ból i rozpacz. Jedni najpierw dawali mu nadzieję, a później odchodzili, porzucali go. Drudzy natomiast traktowali go jakby nie istniał. Nie było to takie złe, przynajmniej miał spokój. I tak najgorsi byli ludzie, którzy traktowali go z góry. Dlaczego? Nie byli w niczym lepsi, chcieli się dowartościować niszcząc innych?

   Z początku ignorował wszystkie okrutne działania, miał nadzieję, że się znudzą i przestaną. W końcu ile można? Po jakimś czasie ból się nasilał, było coraz gorzej. Każdego dnia marzył o śmierci, o zakończeniu tego cierpienia.

   Wtedy pojawiła się ona. Wkroczyła do jego życia, nie przyjmując odmowy. Świat powoli zaczynał nabierać barw, w końcu potrafił się uśmiechnąć. Nie czuł już tylko smutku, a pustka zamieniła się w inne emocje. To było... miłe...

   Z dnia na dzień, zaczynał zauważać uczucia kierowane do dziewczyny, kochał ją całym swoim sercem. Była jego jedyną nadzieją, jedyną ważną osobą, rzeczą w jego życiu.

   Znali się bardzo długo, więc krótko po skończeniu szkoły, zamieszkali ze sobą. Był to najszczęśliwszy dzień jego życia, w końcu wiedział czym jest miłość.

   Leżąc pod kołdrą, przysunął do siebie jej kruche ciało. Była taka delikatna, taka drobna. Myśl o wypuszczeniu jej z bezpiecznego uścisku, napawała go przerażeniem.
-Ten świat jest zepsuty - wyszeptał, wiedząc, że dziewczyna go nie usłyszy. - Nie mogę pozwolić cię zepsuć tak jak mnie. Jesteś dla mnie zbyt ważna... Muszę cię chronić. Och, żebyś tylko wiedziała jak bardzo cię kocham, Y/N-chan... - wyznał, delikatnie odgarniając grzywkę z jej twarzy. Bolesne wspomnienia z czasów szkolnych nadal w nim pozostały. Nienawidził ludzi, był zdania, że każdy człowiek jest potworem. Każdy poza nią. Y/N L/N (a już wkrótce Aikawa), była dla niego w każdym stopniu idealna. Od H/L H/C włosów, do zawsze radosnych E/C oczu, w które mógłby wpatrywać się godzinami.
-M-Mafu-kun... - wyszeptała przez sen, nieświadomie się w niego wtulając.

   Słysząc to, delikatnie się uśmiechnął. Wiedział, że dziewczyna go potrzebuje, że jest od niego zależna. W końcu tylko z nim była bezpieczna, tylko on mógł właściwie ją ochronić. Przynajmniej tak powinno być.

   -Idę dzisiaj do kina z Ama-chanem. Wrócę za kilka godzin - oznajmiła z rana.
-W porządku... - westchnął. Tak naprawdę nic nie było w porządku, dlaczego więc kłamał? -Ale...
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Obiecuję, że wrócę cała i zdrowa - powiedziała szybko, wiedząc o obawach jej partnera. - Poza tym, zawsze mam Ama-chana.
-Nie ufałbym mu tak bardzo...
-Nee... znam go całe moje życie i wiem, że zawsze mi pomoże. No i... dobrze wiesz, że to ciebie kocham. Ama-chan jest dla mnie tylko przyjacielem - wyjaśniła.
-Tylko przyjacielem? - powtórzył w celu upewnienia się.
-Tak, tylko przyjacielem. Nikim więcej. Nigdy bym cię nie zdradziła, wiesz o tym, prawda?
-Ufam ci, ale nie... jemu - odparł, z trudem wymawiając ostatnie słowo.
-Ama-chan taki nie jest, nie martw się - zapewniła, przytulając chłopaka. Słysząc dzwonek do drzwi, poderwała się w celu ich otworzenia. - Niedługo wrócę, kocham cię, papa! - wybiegła, pozostawiając go samego.

病み可愛い・Yandere Oneshots x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz