Yandere Kisumi x menhera! reader

155 6 2
                                    

   shot dla milka423
mam nadzieję, że się spodoba!

Wesołego Halloween wszystkim!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

   Wyglądając zza rogu, uważnie obserwowała idącego w jej kierunku różowowłosego chłopaka rozmawiającego z przyjaciółmi. Czekając na odpowiedni moment, z podziwem przyglądała się jego poczynaniom - od najmniejszych gestów wykonywanych dłonią, aż do mimiki twarzy i wypisywanych na niej emocjach.
 
   Stwierdzając, że to idealna chwila, wybiegła zza ściany, kierując się prosto na nie spodziewającego się niczego chłopaka. Upadając na ziemię, celowo podrzuciła pod rękę uprzednio przygotowaną puszkę po napoju, rozcinając sobie dłoń.
-Przepraszam, przepraszam! - wykrzyczała, udając zaskoczenie. - Nie patrzyłam gdzie biegłam, powinnam bardziej zwracać uwagę na otoczenie - dodała smutno.
-Nic się nie stało, spokojnie! - odparł miłym tonem głosu. Dostrzegając krwawiącą dłoń dziewczyny, złapał ją za drugi nadgarstek, pomagając jej wstać. - Masz ranę na ręce. Chodź, musimy to opatrzyć.
-Ranę? Ah, to nic takiego! - musiała bardzo uważać, żeby nie okazać odczuwanej radości z poświęconej jej uwagi.
-Może i nic takiego, ale nie chcemy, żeby wdało ci się zakażenie - uśmiechając się przyjaźnie, zaczął prowadzić H/C-wlosą do gabinetu pielęgniarki.

   Jak zwykle, w pokoju nikogo nie było, przez co uczniowie zdani byli tylko na siebie. To jeszcze bardziej ucieszyło E/C-oką, w końcu nie dość że jej ukochany nareszcie ją zauważył, to jeszcze mogła spędzić z nim trochę czasu sam na sam.
-No, już, podaj mi rękę. Obiecuję, że nie będzie bolało. Co najwyżej trochę zaszczypie - oznajmił uspokajająco, trzymając środek odkażający. - Właściwie, kojarzę cię - wyznał. - Chodzisz do równoległej klasy, L/N-san, prawda?
-Tak, to ja! L/N Y/N - odrzekła, dając zdezynfekować sobie ranę. - A ty, to...? - spytała, doskonale znając odpowiedź na swoje pytanie.
-Shigino Kisumi. Miło mi cię poznać, L/N-san - odrzekł, naklejając plaster, a następnie, na wszelki wypadek bandażując jej dłoń. - Hej, to też trochę moja wina, że coś ci się stało, więc może w ramach przeprosin zjadłabyś ze mną obiad?
-Jeśli to nie robi problemu...

   Kilka godzin później, podczas przerwy obiadowej, H/C-włosa siedziała wraz z fioletowookim na dachu budynku szkoły, dzieląc się swoim jedzeniem. Rozmawiając wesoło, z radością dowiadywała się coraz to nowych rzeczy o ukochanym.

   Widząc idącą w ich stronę grupę dziewczyn, spięła się lekko, czując zazdrość. Nie lubiła, gdy poświęcał innym uwagę, to ona powinna być w centrum jego atencji.
-Um, Shigino-senpai... - zaczęła jedna z nich, trzymając w rękach różową kopertę ozdobioną malutkimi serduszkami. - Chciałabym spytać, czy może...
-Przykro mi, mam już kogoś, kogo lubię - przerwał, uśmiechając się delikatnie. Słysząc to, zalała się łzami, wybiegając wgłąb budynku, ciągnąc za sobą resztę. Słowa te, chociaż nieustannie dźwięczały w głowie E/C-okiej, nie zniechęciły jej, a bardziej zmotywowały do poprzysiągnięcia sobie by starać się bardziej, aby w końcu zdobyć jego serce.

   Słysząc dzwonek oznajmiający koniec przerwy, westchnęła cicho, wiedząc, że jej czas spędzony z chłopakiem musi się skończyć. Niezadowolona z tego faktu, stwierdziła, że musi znaleźć sposób, aby być przy nim jak najdłużej.

   Dni mijały, a Y/N i Kisumi zaprzyjaźniali się coraz bardziej. Oczywiście, mając innych znajomych, zwykle przebywał w ich towarzystwie, co jakiś czas racząc L/N rozmową.

   Wychodząc ze szkoły po skończonych lekcjach i zajęciach klubowych, rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu różowowłosego. Jak się spodziewała, szedł kawałek za nią, żywiołowo rozmawiając o czymś z kolegami. Nie bojąc się poświęcić własnego zdrowia, ani nawet życia, nie mając nic do stracenia, wyjęła komórkę, wlepiając w nią wzrok, a następnie, po głębokim oddechu, umyślnie weszła na ruchliwą ulicę, prosto pod koła jadącego samochodu.

   Słysząc pisk opon, poczuła mocne odrzucenie na bok i ciężar czyjegoś ciała. Było dokładnie tak, jak planowała.
-Rany, L/N-san, czyś ty zgłupiała?! Co jakby ci się coś stało?! Musisz uważać, następnym razem nie wchodź tak lekkomyślnie na jezdnię! Zbyt wiele dla mnie znaczysz, rozumiesz? - mówiąc to, na jej twarz skapnęła gorąca ciecz. Łzy. Chcąc się odezwać, otworzyła usta, jednak zanim miała szansę coś powiedzieć poczuła coś ciepłego, powstrzymującego ją przed mówieniem. Nie spodziewała się, że w ten sposób przeżyje swój pierwszy pocałunek, ale nie przeszkadzało jej to. Ważne, że liczyła się dla fioletowookiego.

   Siadając przy stole w kawiarni, nie odezwała się ani słowem. Cały czas słuchała wywodów chłopaka o większym zwracaniu uwagi i dbaniu o swoje bezpieczeństwo.
-Więc... L/N-san, zostaniesz moją dziewczyną? - słysząc to, nie posiadała się ze szczęścia, dla tych słów mogłaby ryzykować swoje życie codziennie.
-Tak! - odparła radośnie, zwracając na siebie uwagę klientów kawiarenki.
-W takim razie mów mi po imieniu, a ja będę zwracał się do ciebie N/N-chan.

   Kilka miesięcy później, w święto zakochanych, walentynki, H/C-włosa umówiona była na randkę z chłopakiem. Wychodząc z mieszkania, wzięła przygotowane dla niego czekoladki, kierując się na umówione miejsce spotkania. Widząc czekającego na nią różowowłosego, natychmiast przyspieszyła kroku, wręczając mu prezent.
-Zrobiłaś dla mnie czekoladki? Aww, N/N-chan, tak bardzo cię kocham! - wyznał, ściskając ją do utraty tchu.

   Opuszczając budynek kina po skończonym seansie, obrali kierunek mieszkania chłopaka. Wchodząc do środka, niezauważalnie zakluczył drzwi, tak, aby dziewczyna nie miała drogi ucieczki.
-Lubię cię - powiedział, opierając się o ścianę. - Gdy tylko widzę cię z kimś innym, mam ochotę go zniszczyć. Gdy tylko rozmawiasz z kimś innym, mam ochotę zamknąć cię, i już nigdy nie wypuścić. Kocham cię na tyle, że chcę cię mieć na własność. Jesteś moja, N/N-chan. Tylko moja.
-Jestem twoja - powtórzyła cicho, zadowolona z poświęconej jej atencji. W końcu ktoś ją chciał, w końcu komuś na niej zależało!
-Od początku wiedziałem, że mnie obserwowałaś. Od początku wiedziałem, że robiłaś sobie krzywdę tylko po to, żebym zwrócił na ciebie uwagę. Nawet wskoczyłaś prosto pod koła samochodu, tylko żebym cię zauważył. Zaintrygowałaś mnie. Ale teraz, przez to, już nigdy nie pozwolę ci odejść.
-W takim razie, zgińmy razem! - oznajmiła, wyciągając z kieszeni nóż do tapet.
-Nie. Nie pozwolę ci zginąć, N/N-chan - odparł, wytrącając narzędzie na podłogę. - Od teraz, już nigdy ode mnie nie odejdziesz... - dodał, otwierając drzwi do jednego z pokoi. W środku znajdowała się sporej wielkości metalowa klatka, pełna ciepłych kocyków i miękkich poduszek. Wskazując na jej drzwiczki, czekał, aż dziewczyna wejdzie do środka, by następnie zamknąć je na kłódkę. - Bardzo dobrze, tego właśnie spodziewałem się po osobie, którą tak bardzo kocham! - pochwalił, głaszcząc ją po głowie.
-Tak długo jak mnie lubisz, jestem w stanie to wytrzymać, Kisumi-kun... Tak długo, jak mnie kochasz, zrobię dla ciebie wszystko...

~~~~~~~~~~~
kolejny powalony shot od powalonej autorki ( ^ω^ )

w każdym razie, to pierwszy shot, w którym nikt nie zginął, yuppi! (?)

co prawda, napisałam go jakiś czas temu, jednak chciałam poczekać do halloween

na koniec, chciałabym zaznaczyć, że NIE POLECAM stosowania użytych tu sposobów na zdobycie atencji ukochanej osoby (chyba że ma się tak zrytą psychikę jak ja), ale nawet wtedy nie jest to dobre rozwiązanie (๑>◡<๑)

Wesołego Halloween raz jeszcze,
~Yuka-chan🌸

病み可愛い・Yandere Oneshots x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz