Rozdział trzeci

3.6K 105 0
                                    


Harry zapukał do drzwi gabinetu Snape'a.

- Chciał mnie pan widzieć?

- Pan Potter. Tak, wejdź i zamknij za sobą drzwi. - Mężczyzna wstał i obszedł biurko. - Czy wie pan, po co pana wezwałem?

- Um... Czy ma związek z czymś, co zrobiłem? - zaryzykował pytanie Gryfon.

- Z czymś, co pan zrobił – powtórzył powoli i przerażająco nauczyciel. - Jak dokładnie. Zgadza się. Nieco zirytowała mnie pańska dzisiejsza manifestacja. Odnoszę się, rzecz jasna, do pańskiego całkowitego braku umiejętności kontrolowania siebie. - Podszedł krok bliżej.

- Proszę pana? - Snape musiał mówić o... och.

- Widzę, że pamięta pan ten przedmiotowy incydent. Rozważyłem tę kwestię, panie Potter, i postanowiłem panu pomóc z samokontrolą lub jej brakiem. - Kolejny krok. - Wierzę, że pan wie, iż dyrektor dał mi zgodę na rozprawianie się z niesfornymi uczniami, jak tego zapragnę.

Gryfon zarumienił się.

- Tak, proszę pana.

- Wspaniale – powiedział nauczyciel niskim głosem.- Za mną. - Przeszedł przez drzwi znajdujące się po prawej stronie pokoju; Potter zawahał się. Z drugiego pomieszczenia Mistrz Eliksirów rzekł głośno: - W tej chwili przyjdź tutaj.

Harry szybko wszedł do środka. O cholera, był w sypialni Snape'a. Jego serce zaczęło wściekle walić.

- Panie Potter. Jak pan sobie przypomina, będziemy pracować nad kontrolą. Opanowaniem, jeśli pan woli. Odkąd jest pan niezdolny do panowania nad sobą, ja się tym zajmę. Proces będzie o wiele łatwiejszy, jeżeli zdejmie pan swoje ubrania.

- Proszę pana! Ja... - Dumbledore nie mógł dać mężczyźnie zgody na... na...

- Zdejmij je lub ja je z ciebie zdejmę. Będziesz robił dokładnie to, co ci każę. Ściągnij szatę.

Potter rozpiął naprędce swoją szatę.

- Złóż ją i połóż na tym krześle. - Snape wskazał na wspomniany mebel.

Gryfon posłusznie wypełnił polecenie. Rozejrzał się wokół. W sypialni dominowało olbrzymie łóżko z czterema kolumienkami; zielone zasłony były rozsunięte, ujawniając białą pościel oraz wysoki zagłówek.

- Teraz twoja koszulka.

- Ale proszę pana...

Snape podszedł do niego.

- Ostrzegałem się. - Jego długie palce chwyciły brzeg T-shirtu Harry'ego, ściągając go z chłopaka jednym ruchem, nim ten zdążył zareagować. Snape oddał Gryfonowi koszulkę. - To również złóż i ułóż na krześle.

Kiedy Harry skończył, nauczyciel wpatrywał się w niego przez kilka minut.

- Możesz zdjąć sam spodnie albo pozwolić mi to zrobić.

Te dłonie odpinające jego dżinsy... O boże. Nastolatek zepchnął je do kostek, zauważając, iż cały czas był w butach i skarpetkach. Spojrzał do góry. Snape wyglądał, jakby się dobrze bawił.

- Możesz ściągnąć buty oraz skarpetki.

Potter pozbył się resztek odzienia, podskakując wokół niezgrabnie. Bez polecenia ułożył wszystkie ubrania w kostkę na krześle.

- Dobrze – zamruczał Mistrz Eliksirów.

Gryfon stał jedynie w bokserkach, drżąc lekko. Wciąż nie mógł uwierzyć, że to – czymkolwiek "to" było – właśnie się dzieje. I w to, iż był bardzo podniecony. Zasłonił dłonią krocze.

FantazjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz