Kolejnego dnia siostry cieszyły się ostatnimi promieniami .Wzdychały ciężko. To było dla nich trudne. Leżały na trawie wpatrując się w niebo. Myślały tylko, nic nie mówiły. Było słychać bzyczenie pszczół, wiatr opadający na nie i strzepujący z drzewa pyłki. A myślały o tym, dlaczego nie w zimę można by było zamknąć wrota ? Teraz jest tak pięknie. A w ogóle to po co zamykać te głupie drzwi ? Nie lepiej nam tylko powiedzieć, żebyśmy nie wychodziły ? Szkoda.
- Dziewczyny, zbierajcie się - przerwała Lex ich wspólne myśli.
Lexine na szczęście to ,,pożegnanie świata " odprawiła uroczyście. Zgromadziła wszystkich mieszkańców na placu. Odprawiła długą przemowę i później wszyscy zasiedli do uczty. Na koniec uroczyście pozamykali wszystkie okna, drzwi i wszystkie wyjścia możliwe do połączenia się ze światem zewnętrznym.
Całe południe minęło z uśmiechem. Żadna z sióstr nie pomyślała o tym co się stało. Były tylko złe na Lex za odcięcie ich od jakiegokolwiek kawałka świata, a ona cały czas powtarzała, że to dla ich dobra i bezpieczeństwa. Podczas kolacji chyba sobie przypomniały o mamie, bo było bardzo cicho i było to widać po ich minach, i po oczach. Lexine od razu jak to zauważyła, odwróciła się i chciała popatrzeć przez okno czy coś się stało, ale zapomniała, że wszystkie okna zostały zamknięte. Przypomniała sobie, że okna zostały zamknięte na kłódkę, więc klucz gdzieś powinien być. Tylko, że od tego zamieszania, zapomniała gdzie odłożyła klucz. Ale przypomniała sobie gdzie, odłożyła go do szafki koło kominka. Tylko, że nie może przecież tak po prostu pójść po klucz i otworzyć, bo one zobaczą. Przypomniała sobie, jak znikało jej ciało. Pomyślała, że może ( Pod pretekstem ) pójść na strych i spróbować stać się niewidzialna. Wiedziała, że może się coś stać. Może nawet wysadzić dom. Ryzykowała. Ale musiała. Musi chronić siostry i mieszkańców Esytu. Namyślała się jakby się tu wywinąć.
- Ja... Już dziękuję za kolację. Jestem zmęczona, więc pójdę już się położyć. I proszę, nie przychodźcie do mnie do pokoju. Chcę pobyć sama i... muszę wszystko przemyśleć - starała się mówić pewnym siebie głosem. I jej to nawet wyszło. Siostry się nie dziwiły. Wiedziały, że to Lexine jest najmądrzejsza, najsilniejsza i najbardziej bystra. Ona nie przechodziła tego tak jak one. Ona musiała się trzymać. Ale przechodziła to w inny sposób, ale one nie wiedziały w jaki. Myślały, że na przykład dużo milczy, albo myśli. Nie umiały rozpoznać tego. Lexine tak w ogóle nikt nie umiał rozpoznać. Ani mama, ani siostry, a już szczególnie jej znajomi. I właśnie w tej chwili pomyślała o Amelly. Czuła jakby minęła wieczność od ich spotkania, a to było zaledwie kilka dni. Bardzo za nią tęskniła, ale wiedziała, że nie może się z nią spotkać, bo obiecała mamie, ale postanowiła, że zrobi ostatnie spotkanie. Takie pożegnanie. Tylko czy ona mogłaby jej to wszystko opowiedzieć ? Jeszcze dokładnie tak jej nie ufa, ale po jej historiach życia bardzo jej współczuje. Myśli, że ona jest bardzo słaba, przygnieciona tym wszystkim i to Lex próbuje jej pomóc wstać.
Lex wstała i poszła do swojego pokoju. Usłyszała jakiś szmer, ale pewnie to była Shila. Albo po prostu się jej zdawało. Weszła do pokoju i zamknęła za sobą szczelnie drzwi. Na dwa spusty. Poszła do łazienki, wzięła szybki prysznic i siadła na łóżku, a później się położyła. Zamknęła oczy i zaczęła rozmyślać.
- Dlaczego to akurat mnie spotkało ? - krzyknęła do siebie - kiedyś tata, teraz mama, i co może jeszcze ? Siostry ? Na pewno nie, nie mogą, one muszą zostać. Ze mną. Pomóc mi. Wesprzeć mnie. A ona musi zadbać o bezpieczeństwo ich i swoje - otworzyła oczy i wpatrywała się w sufit. Na chwilę zamknęła oczy i później zaczęła działać. Wstała i chciała wyjść z pokoju, ale kiedy wyszła, zobaczyła Miye z Mael w rękach. Mael bardzo płakała.
CZYTASZ
Magia i miłość
FantasyTo był jeden dzień. Jeden dzień w którym się wszystko zmieniło.. Lex to 17-letnia dziewczyna, która mieszka w rodzinie królewskiej wraz z trzema siostrami.. Bardzo nie lubi swojego życia. Jej matka nie zwraca na nią uwagi, a ojciec zginął. Pewnego...