Rozdział VI - Rozmówki

76 15 0
                                    

- Żartujesz sobie, prawda? – Hermiona patrzyła z niedowierzaniem na Charlesa. W dłoni trzymała odpalonego papierosa, ale od kilku minut nie potrafiła się nim zaciągnąć. Informacje jakie przyniósł im Charles zbiły ich z pantałyku.

- Niestety nie, taki jest plan. Na szpiegów z Durmstrangu nie możemy liczyć, ze względu na powiązanie Igora z Czarnym Panem, ale Beauxbatons zawsze trzymało jasną stronę. Wille nie miałyby dobrego życia pod panowaniem Voldemorta. – odpowiedział Charles.

Snape westchnął ciężko i oparł się o kominek. Kolejne spotkania, kolejne eliksiry, kolejne spotkania po spotkaniach. Wyczuwał poruszenie w wyższych kręgach śmierciożerców, ale nie sądził, że plan zaszedł już tak daleko. Musieli zacząć warzenie Felix Felicis już teraz, ostatecznie rzuci się na nie zaklęcie konserwujące, jednak nie ma czasu do stracenia. Zagrożenie jest blisko, tym bardziej jeśli wszystkie doniesienia jego brata są prawdziwe.

- Mamy mierzyć się z upojonymi eliksirami magicznymi zwierzętami? Szaleństwo. Wiesz coś o spotkaniach kręgów? Mój znak jest spokojny od ostatniej bitwy pod Dufftown. – Hermiona podwinęła rękaw swojej szaty ukazując wstęgę pod prawym łokciem.

- Niestety, te informacje przekazał mi szpieg Durmstrangu, nie polegaj na nich. Wstęgi mają zabłysnąć za tydzień, mroczne znaki powinny być aktywne już od jutra, jednak spotkanie będzie dopiero za miesiąc. Żadne z was po swoich ostatnich wybrykach nie ma dostępu do najważniejszych informacji, więc będziecie musieli wrócić do łask. – Charles spojrzał na nich przepraszająco. Snape spiął się nieznacznie.

- Musimy powiadomić Dumbledora o pewnych kwestiach, jednak nie o wszystkim powinien wiedzieć. Jest zbyt zachłanny i pochopny w swoich poczynaniach. – ogień trzasnął w kominku, gdy Snape w zamyśleniu bawił się płomieniami. Jego twarz wydawała się rozluźniona, jakby wszystkie informacje nie miały większego znaczenia. Hermiona przywykła do jego cichych rozmyślań i błyskotliwych odpowiedzi, jednak przerwa jaką mieli od ostatniej akcji sprawiła, że przez chwilę nadal myślała o nim jak o Naczelnym Postrachu Hogwartu, a nie Partnerze do Zadań Specjalnych. Snape przerwał zabawę ogniem i usiadł w swoim fotelu. – Powinniśmy powiedzieć mu o planowanych atakach w szkole, dzieci śmierciożerców będzie łatwiej kontrolować jeśli przygotujemy do tego kadrę nauczycielską i część Zakonu. Przemilczmy plan, dopóki nie mamy pewności. – zaproponował i rozpostarł się w fotelu.

Hermiona pomyślała, że z boku musi to wyglądać dość groteskowo. Osiemnastoletnia czarownica i dwoje ponad 40 letnich czarodziejów, debatujący nad planem zniszczenia magicznego świata w prywatnych komnatach Mistrza Eliksirów. Można by się spodziewać, że zaraz wkroczy tu Zakon Feniksa w całej swojej glorii, skandując hasła „Za Harrego!” albo „Jeden za wszystkich!”. Parsknęła śmiechem, a Snape przewrócił oczami.

- Znowu sobie cos zwizualizowałaś? W obliczu zagrożenia mogłabyś przestać, lub przynajmniej powstrzymać się od werbalnego okazywania swoich odczuć. – obrzucił ją najbardziej zimnym spojrzeniem na jakie było go stać. Nie mógł nic poradzić na to, że pomimo wszelkich plotek o jego bezduszności i braku serca, jednak je posiadał. Było mu jej żal, za to, co będzie musiała przechodzić w najbliższym czasie. Był jej mentorem i wsparciem na tej trudnej drodze, jednak starał się nie okazywać jej uczuć.

- Mógłbyś przestać spinać każdy swój mięsień w ostatnich godzinach spokoju. Trochę radości w chwili załamania jeszcze nikomu nie zaszkodziło. – odpowiedziała mu. Polubiła drażnienie się z nim. W zasadzie nie miała wyjścia, byli partnerami, a to oznaczało, że powinni się rozumieć i wspierać na wielu płaszczyznach. Nigdy nie sądziła, że będzie zmuszona robić to, co robiła, ale jeśli mogłaby wybierać, to wybrałaby jego. Imponowała jej wiedza jaką posiadał oraz bawiły ją jego ukrywane emocje.

HG/SS Pech tak chciał - PRZENIESIONE Z "KindeOfTrouble"Where stories live. Discover now