93. Tony - wasz normalny dzień

141 2 0
                                    

- Tony, wstawaj, musimy iść do pracy - ledwo żywa i obudzona zaczęłaś trącać Starka by się ruszył. - Tony, nie będę powtarzać.

- Przecież jest sobota - wymamrotał ciemnowłosy i opadł z powrotem na poduszkę. 

- Jarvis, jaki jest dzisiaj dzień? - zapytałaś się sztucznej inteligencji, wstając z łóżka. 

- Jest 26 lipca, sobota, słonecznie, 32 stopnie Celsjusza, Pani Stark - odpowiedział Jarvis swoim bezemocjonalnym głosem. 

- Zaraz, dzisiaj nasza rocznica ślubu - zorientowałaś się i od razu rozbudziłaś. - Tony, nie będę dziesięć razy powtarzać, wstawaj w tej chwili i idź budzić Nicka.

- Dobrze, już wstaję, tylko nie krzycz - mruknął niezadowolony i rozczochrany Stark.

- Ach, zapomniałabym, mam nadzieję, że też zarezerwujesz stolik w jakiejś dobrej restauracji! - krzyknęłaś do niego kiedy już wyszedł z pokoju. Sama wstałaś z łóżka i założyłaś na siebie szlafrok. Pobiegłaś szybko do kuchni i otworzyłaś lodówkę. Prawie pusta. Codziennie mówisz sobie, że jutro zrobicie zakupy, a aktualnie w lodówce są tylko jajka i jakieś owoce i warzywa.

Wyjęłaś z szafki patelnię, a z lodówki jajka i masło. Szybka jajeczniczka powinna wystarczyć na śniadanie. W tym czasie Nicholas zdążył zejść na dół.

- Dzien dobry - powiedział zaspanym głosem mały Stark.

- Dzień dobry, synku - odpowiedziałaś mu z uśmiechem na twarzy. - A gdzie tata?

- Jak mnie obudził to gdzieś poszedł - odparł brunet i stanął obok ciebie.

- Przypilnuj mi patelni, dobrze? - poprosiłaś go zamyślona udając się w stronę sypialni. Jak zwykle, Tony kiedy zrobi wszystko co mu kazałaś, poszedł spać dalej. - Ty, śpiący draniu. A co z dzisiejszym wieczorem! Myślałam, że spędzimy go razem w naszej ulubionej restauracji!

- Och, już nie krzycz tak, proszę - mruknął Tony i otworzył oczy. Spojrzał na ciebie swoimi brązowymi oczami i uśmiechnął się. - Już wszystko zaplanowałem.

- Co? Ale jak to? Nie rozumiem - mówiłaś jak dziecko we mgle stojąc w drzwiach i zastanawiając się jak to możliwe. Stark wstał podszedł do ciebie i pocałował cię w policzek.

- Zobaczysz, spodoba Ci się! - krzyknął schodząc po schodach na dół. Nadal w to nie wierzyłaś. Anthony Edward Stark zaplanował waszą 12. rocznicę ślubu, a ty o niej prawie zapomniałaś. Ten Anthony Edward Stark.

Chwilę potem otrząsnęłaś się i zbiegłaś na dół. Chłopaki jedli już śniadanie. Naszykowali nawet dla ciebie talerz z jajecznicą. Dosiadłaś się do nich i wspólnie zjedliście rodzinne śniadanie, co jakiś czas rozmawiając i śmiejąc się.

Po śniadaniu czas na ogarnięcie się. Poszłaś wziąć prysznic w waszej sypialnianej łazience. Do ubrania naszykowałaś sobie komplet, spodnie z szerszymi nogawkami i marynarkę, a do tego białą koszulę w małe, czarne kropki.

Prysznic dobrze ci zrobił. Przynajmniej nie wyglądałaś jak trup. Gotowa do wyjścia na miasto, wybiegłaś jak oparzona z łazienki i przelotnie pożegnałaś się ze swoimi mężczyznami tłumacząc im, że postarasz się być przed 16:30.  

Weszłaś do garażu i wybrałaś twoje ulubione auto. Opuszczając dom myślałaś nad tym, czy Nick i Tony sobie poradzą, choć i tak wiedziałaś, że zamówią pizzę i będą grać na konsoli, a pidżamy znowu wylądują po jednym dniu do prania, ponieważ zaśmiardły ich potem. Klasyk. Przynajmniej, Tony robi to pranie za karę. 

Nim się obejrzałaś, byłaś już pod drzwiami głównej siedziby swojego domu mody w L.A. Wcześniej siedziba główna była w Nowym Jorku, ale po ślubie stwierdziłaś, że będzie  ci wygodniej. Ale nie zlikwidowałaś filii w Nowym Jorku. Nie chciałaś by ludzie, których sama zatrudniłaś teraz stracili pracę. 

Preferencje MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz