harry

368 31 35
                                    

♡ 

(krótka notka ode mnie) Może dlatego, że ten rozdział ma w sobie tyle bólu, a może naprawdę się coś we mnie ruszyło - w końcu zdołałam go dokończyć. Dla Was, i dla siebie. Uhhh, nie wiem, dlaczego jeszcze żyję. Głupio mi to pisać i nawet wstawiać ten rozdział po wszystkim, co Wam pisałam te kilka miesięcy temu. Naprawdę, nie widzę żadnej innej ucieczki przed bólem, niż śmierć... ale wiem, co mogło mnie powstrzymać. Chyba byliście to... Wy i Wasze wiadomości, które nie kończyły się wraz z upływem tygodni. Ohh, gdyby każdy kto planuje samobójstwo miał takie wsparcie, jakie Wy daliście mi. To naprawdę niesprawiedliwe, nie sądzicie? Przepraszam, że na większość z tych wiadomości nie zdołałam do dzisiaj nawet odpisać, ale ostatni raz byłam tutaj w lipcu, a i teraz wciąż ogarnia mnie taka dziwna bezsilność, która nie pozwala mi zrobić tylu codziennych czynności. Mam nadzieję, że niedługo się to zmieni, że w ogóle uda mi się przeżyć. Na razie, wszystkie szanse, które mogłyby być światełkiem w tunelu stawały się dla mnie źródłem kolejnego cierpienia, więc jest mi naprawdę ciężko, ale... optymista już zawsze pozostaje optymistą, nawet jeśli staje się wtedy masochistą, prawda? Przepraszam Was za wszystko, za te moje lamenty szczególnie. Ale musicie wiedzieć - jesteście jedynymi, którzy wiedzą o tym okresie mojego życia. Mam nadzieję, że tym rozdziałem i kolejnym (który już prawie skończyłam), ponownie zdobędę choć trochę Waszej sympatii. Dziękuję, że jesteście. 

Może moją misją jest po prostu przetrwanie cierpienia, by przynieść innym choć trochę ulgi w tym ich cierpieniu? Może dlatego wciąż tu jestem, pomimo jednego tylko sensownego dla mnie wyjścia. 


Strange

How I'm drawn to the danger

I'll reach out my hand to you



Zauważyłem to pięć tygodni temu. Kiedy już to zauważyłem uświadomiłem sobie też, że w rzeczywistości trwało to już prawie rok. Może to podświadomy mechanizm niedopuszczania do siebie myśli niszczących nasze życie, a może po prostu moje własne i niewytłumaczalne zamglenie umysłowe doprowadziło do takiego stanu rzeczy.

Wciąż jednak nie byłem pewien, czy to co upatrzyło mnie na swoją ofiarę – ten nieprzerwanie goniący mnie potwór – posiadało nazwę. Z Louisem chodziliśmy na naszą terapię związkową od ośmiu lat. Nie dlatego, że było między nami coś nie tak. Było, ale tylko raz, osiem lat temu. Kiedy Lucy, przyjaciółka Louisa, zmarła w wypadku, a on zamknął się na wszystkich, włącznie ze mną i trzyletnią Ariel. Trwało to bardzo długo, miesiącami i powoli przestawałem sobie radzić – nie tyle, co z domowymi obowiązkami, ale z udźwignięciem całego psychicznego ciężaru naszej rodziny, ponieważ nagle za wszystko to ja stałem się odpowiedzialny. Wtedy niejako zmusiłem Louisa do terapii. Pomogła nam i od tamtej pory chodzimy na nią co tydzień, dla bezpieczeństwa.

Ta cotygodniowa wizyta oraz pytania naszej terapeutki nie skłoniły mnie jednak wystarczająco do wyznania prawdy, ani chociażby swoich zmartwień względem tego tematu.

Jednej nocy śniło mi się, że zdradziłem Louisa z Iwanem, innym nauczycielem baletu w szkole, w której uczyłem; że Louis nas nakrył, a potem wyrzucił mnie z naszego domu. Iwan zawsze był powodem udawanej zazdrości Louisa i naszego droczenia się. On też o tym wiedział i czasem w humorzastym geście flirtował ze mną na oczach Louisa. Nie było to w jakikolwiek sposób niepokojące, ani dla mnie, ani dla Louisa, ani dla niego samego.

To oczywiste, że ten sen był jedynie spartaczonym odłamkiem mojej podświadomości, losowym przebiegiem zdarzeń, który miałby zniszczyć mój i Louisa związek. Niczym prawdziwym, niczym nawet możliwym. Jednak w pierwszej sekundzie po przebudzeniu, jak z każdym innym snem, miałem wrażenie, że była to prawda.

Strange Sight  | larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz