rosemary

225 26 4
                                    

You are a strange sight

Some new kind of wonder

With good hidden under




Ariel nie widzi i przez to kiedyś dzieci nie szanowały Felixa. Przeżyła to bardzo boleśnie. Później tata Louis załamał się przez swoją pracę. Zupełnie nie zrozumiałam o co chodziło, jednak smutek w jego oczach był dowodem, że było to coś ważnego i bolesnego. Jamie jest astenikiem – lubię mówić tak na niego w skrócie (zupełnie jak Ariel), a on się nie obraża. Stał się taki przez dom dziecka, w którym przebywał, zanim trafił do naszej rodziny – dlatego, że go tam krzywdzono psychicznie. Jest mu ciężko, ale tatuś mówi, że wyzdrowieje. Mój drugi tata miał natomiast problem z rzeczą, którą lubił zbyt bardzo – tak jak przyjaciółka Jamiego, wytłumaczył nam tata, bo ona za bardzo lubiła cukierki i też jej to zaszkodziło.

Ja żyję sobie na razie bez żadnego problemu. Zastanawiam się czasem dlaczego mi nie przytrafiło się jeszcze nic wartego opisania – tak jak reszcie mojej rodziny. Ale może jednak jest coś, co warto byłoby opisać i tym czymś jest właśnie ten rozdział. Bo właściwie to może dobro zasługuje na opisanie o wiele bardziej niż zło. Dlatego opiszę Wam dzisiaj każde dobro naszej rodziny.

Ariel jest z nas najstarsza. Jamie i ja zawsze możemy liczyć na jej pomoc. Pomaga nam w lekcjach, wlewa nam sok do szklanek, wiedząc, że chętnie się napijemy. Kiedy Jamie ma atak niezdecydowania, jak zwykliśmy to nazywać, ona wie najlepiej jak go pocieszyć i niemal zawsze jej się to udaje. Cóż... tak właściwie do niedawna się nie udawało, ale odkąd Jamie chodzi na terapię, ona wydaje się pomagać mu najbardziej.

Moje siostra jest jak słonecznik – tak czasem mawiamy w naszej rodzinie. Ponieważ ona tak samo jak słoneczniki nie widzi swoimi oczami. Ale czy wiedzieliście, że słoneczniki, które pomimo braku oczodołów pozwalają im widzieć? Nie mają oczu, ale wiedzą dokładnie, jak wygląda środowisko, w jakim żyją. Jeśli jakiś szkodnik pojawi się blisko niego, słonecznik potrafi ostrzec inne słoneczniki, nawet te, które znajdują się kilka kilometrów dalej. Słoneczniki wiedzą kiedy świeci słońce, mimo że go nie widzą, wiedzą, kiedy niebo się chmurzy, a nawet wtedy, gdy na niebie połyskuje tęcza. Słoneczniki tak kochają słońce, że zawsze kiedy tylko jest na niebie, zwracają się ku niemu. Słońcem Ariel jest Felix. To on pomaga jej bezpiecznie żyć. Ale kiedy dzień jest zachmurzony, słoneczniki zwracają się ku sobie nawzajem, tak jakby chciały emanować tym swoim wewnętrznym światłem oraz miłością na siebie nawzajem. Żeby nie gnieździła się w nich na marne, ale żeby pomagała przetrwać innym słonecznikom – ich rodzinie. Kiedy Ariel zostaje w domu, kiedy Felixa nie ma obok lub kiedy po prostu śpi – tak jak słońce, które chowa się za chmurami – Ariel ma nas, swoją rodzinę. I wtedy to my pomagamy jej żyć bezpiecznie. Dlatego właśnie Ariel jest jak słonecznik.

Mój tata, Louis, jest jak pszczeli wosk, którym pszczoły budują plastry miodu. Pszczoły wytwarzają go przez własne gruczoły, aby ostatecznie stworzyć kleistą spawalną masę, która łączy się w całość i pozwala funkcjonować całemu ulu. To właśnie w plastrach miodu z jajeczek wykluwają się małe pszczółki, wszystkie inne pszczoły w nich śpią, a oprócz tego służą także do przechowywania miodu. Nic nie opisuje lepiej mojego taty. On całe swoje jestestwo wydaje się poświęcać właśnie spawaniu i łączeniu – dokładnie tak jak pszczeli wosk. Spaja całą naszą rodzinę w trudnych momentach - to on zawsze przewodzi rodzinnym spotkaniom, na którym omawiamy ważne kwestie. Uczy nas tego jak wspierać się nawzajem i jak nie popełnić gafy, kiedy mamy się spotkać z kimś, kto wyda nam się inny. Na przykład wtedy kiedy na wakacje przyjechał do nas kuzyn, Alex. Miał czternaście lat, ale wyglądał jak dziecko – podobno chorował na rzadką i straszną chorobę, a mimo to był za wszystko wdzięczny, nawet jeśli mówił bardzo niewyraźnie i sami nigdy byśmy go nie zrozumieli. Jeśli tata by nas nie ostrzegł i nie poradził, jak mamy się zachowywać pewnie popełnilibyśmy właśnie taką gafę i sprawili mu wielką przykrość, ale tatuś nas ostrzegł i Alex opuszczał nas dom z uśmiechem, który sprawiał, że się wtedy popłakałam, bo tak miło zrobiło mi się na serduszku, dlatego że Alex poczuł się dobrze dzięki nam. Ale przede wszystkim dzięki naszemu tacie, który wie tak wiele i nauczył nas tego, co naprawdę ważne.

Strange Sight  | larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz