<rozdział 2:dzien jak codzień>

470 28 106
                                    

Czerwonowłosy zaprowadzil cie do mieszkania, nie wydawał się zbyt rozmowny, wręcz przygaszony i zmęczony.

Diluc: Tu jest twój pokój, wszelkie opłaty na ten miesiąc są już opłacone, w tym czasie postaraj się znaleźć jakąś pracę póki masz wolne oraz oczywiście pozwiedzasz ze mną mondstadt -Oznajmil.

Ty: Dobrze...to wszystko na dziś?

Diluc: cóż, wygląda na to że tak. Masz jakieś pytania ?

Ty: tak, właściwie jedno.

Diluc oparł się o ścianę i skupił się na tym co chcesz powiedzieć.

Ty: Pozwiedzamy teraz mondsadt?, wygląda na to se pogoda dopisuje

*Czujesz lekki powiew wiatru, jest pełnia oraz niebo jest gwieździste*

Diluc: Nie sądzę Bym miał czas, jutro możemy to ogarnąć, wracam do siebie.

Diluc chcial już wyjść, ale zlapalas go za jego rękaw lekko

Ty: proszę... chcę teraz , bo nie wiem kiedy znowu nie będę mogła ciebie *chrząknelas* znaczy mondstadt zobaczyć...[no bo kurna wylądowałam w grze, niewiadomo kiedy wróce do domu, czy w ogóle, co z rodzicami...?]

Diluc odwrócił się w twoją stronę.

Diluc: co masz na myśli mówiąc, że nie będziesz mogła? Daleko mieszkasz od mondstadt?

Ty: cóż...bardzo daleko, tam skad pochodzę to ty nawet nie masz pojęcia, uznasz mnie za wariatkę za to co powiem...

*zaczynają ci się pojawiać łzy na policzkach, bo pomyślałaś sobie o bliskich co się o ciebie martwią a nie wiedzą kompletnie gdzie jesteś *

Diluc: masz*podał ci chusteczkę* zrobię dla ciebie ten wyjątek..

Ty: Ty masz na myśli...?

Diluc: Nie gadaj tylko chodź.

*po zamknięciu drzwi od mieszkania razem z dilluciem poszliście nad most przed wejściem do mondstadt*

Diluc: powiedz mi.-powiedział oschle.

Ty: tak?

Diluc: co cię tu sprowadza?

Ty: myślisz że ja wiem, to stało się za szybko, i jestem w totalnej kropce.

Diluc nic nie mówił, tylko czekał na twoją wypowiedź.

Ty: Ja... nie wiem jak tu się znalazlam, uznasz to za wariactwo, ale dosłownie, teleprotowalam się z innego miejsca do mondstadt.

*Diluc zamyślony powiedział*

Diluc: wiesz co.. nic mnie Juz nie zaskoczy, widzialas kiedys może latającego slime'a?

Ty: nie[ale w grze tak]

Diluc: no to tu jesy to codziennością, tak naprawdę nie są one groźne, są po prostu upierdliwe -Oznajmił.

Ty: Aaaaa okej [dziwne, a w grze ranili]

Diluc: Zabrzmiałem jak wariat co ?

Ty: Gdyby to normalny człowiek usłyszał to tak, ale mnie nic już nie zaskoczy *zaśmiałas się *

*Diluc lekko się uśmiechnął*

Diluc: ah może.. wiesz co?

Ty; no co?

Diluc: Ponuro wygladasz.

Ty: Ty nie lepszy

Diluc: ...

꧁☾︎𝒑𝒍𝒐𝒎𝒊𝒆𝒏𝒏𝒆 𝒍𝒐𝒗𝒆 (𝑫𝒊𝒍𝒖𝒄 𝒙 𝑹𝒆𝒂𝒅𝒆𝒓)☽︎꧂Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz