<rozdzial 3: spokój i niepewność >

448 29 73
                                    

Minęło juz pare dni od twojego przybycia do mondsadt, poznałaś wielu fascynujących ludzi, spodobało Ci się to miejsce i Czujesz się jak w domu, tylko bez rodziców.

Ty:*otwierasz okno* [boże, jakie świeże  powietrze , i pięknie słoneczko świeci, jest 8 rano a nie chce mi się w ogóle spać, może diluc jest u siebie, przez pare dni od rana jest już w barze, a pójdę zobaczyć ] -Jak pomyślałaś, tak zrobilas.

Wyszłaś z budynku kierując się do baru dilluca, spokojnie patrząc sobie w niebo Nie zauważyłaś kobiety, która upadła ci centralnie na stopy.

Ty: pomoc ci ? *podajesz nieznanej pomocna dłoń*

Kobieta popatrzyła się na ciebie z uprzejmością, kiedy zauważasz jej twarz, natychmiast żałujesz, że zaproponowałaś jej pomoc, ale nie chciałaś cyrku odstawiać.

(???): Oh tak.. dziękuję bardzo, jeszcze mi sie  rozwaliły kwiatki dla niego.. będę musiała znowu zbierac *zesmutniala i wstała zbierając reszty z zniszczonej doniczki z kwiatkami*

(Ty): Oh..  szkoda, a jak on sie nazywa ?

(???): Nie znasz go?! A Czekaj, to ty jesteś ta nowa która wyłoniła się nagle z nieba?

(Ty): skad wiesz ?[wielkie odkrycie...]

(???): ludzie o tym mówią cały czas ! Jesteś bardzo sławna w mondstadt, Oh i przy okazji, nazywam się Donna! Miło cie poznać *uśmiecha się *

(Ty): mi również...*niechętna podajesz jej rękę* ja nazywam się (Twoje imię)

Donna: ooo, śliczne imię, pewnie musisz pochodzić z bardzo daleka.

Ty: nawet sobie nie wyobrażasz jak daleko[co cię to obchodzi p*zdokleszczu]

Donna: tez chciałabym ogólnie gdzieś się wyprowadzić, ale jest tu ktoś dla kogo tu jestem *zarumienila sie*

Ty: kto to taki? [No dawaj oświeć mnie ]

Donna: Diluc....*powiedziała to zadowolonym glosem *

Ty: Aaaa to ja znam go osobiście [niech zazdrości, ale też niech go zostawi w spokoju!!]

Donna: Oh..  naprawdę? To super... Ja właśnie się do niego miałam wybierać, ale doniczka z kwiatkami się rozwaliła...

Ty: kurcze jaka szkoda[a dobrze ci]

Donna: no nic.. idę pozbierać gdzieś na łące, a może coś lepszego będzie, narazieee*macha ci reką*

Ty: paa [obym więcej na ciebie nie trafila!]

Po lekkim zawodzie widząc tą idiotkę poszłaś do baru Dilluca bez żadnych przeszkód.

(Ty): heeej! *macha do dilluca* wygladasz dziś jakoś inaczej, jest jakieś swieto czy coś?

Diluc: ważny dzien nie dla kogoś, a dla mnie, jest rocznica tego baru, i wypadałoby zmienić trochę outfit do pracy.

Diluc: ważny dzien nie dla kogoś, a dla mnie, jest rocznica tego baru, i wypadałoby zmienić trochę outfit do pracy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
꧁☾︎𝒑𝒍𝒐𝒎𝒊𝒆𝒏𝒏𝒆 𝒍𝒐𝒗𝒆 (𝑫𝒊𝒍𝒖𝒄 𝒙 𝑹𝒆𝒂𝒅𝒆𝒓)☽︎꧂Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz