<rozdział 4: niespodzianka>

275 17 41
                                    

Minęło pare tygodni od tego, jak jesteś w mondstadt, już każdy cię tutaj zna, jesteś chodzącą idolką zaraz po Barbarze. Wszystko wydawało się być wporządku, ale jedna rzecz cię męczyła - brak pracy.

Ty: Jezuuu, szukalam wszędzie i albo nie ma już chętnych i zrezygnowano z ogłoszeń albo są lepsi ode mnie, czego ja nie mam w sobie, wizji?! -Z frustracją kopnełas stołek, który jest wywrócił.

Westchnełaś i postawiłaś stołek tak jak wcześniej był.

Ty: Przecież pracując u Dilluca to on mnie wypierdoli po minucie.. nie nadaje się do niczego - Płaczesz.

Postanowiłaś się ubrać i kolejny dzień próbować szukać nowych ogłoszeń dotyczących pracy. Mialas już odejść, gdyby nie fakt, że ogłoszeniami też się zainteresowała Donna.

Donna odwróciła się w twoją stronę i ciepło się uśmiechnęła.

Donna: Oh!Ty też szukasz pracy? *podrapała się po głowie i westchneła* podobno Diluc miał dac ogłoszenie że szuka kelnerki.

Ty: Czekaj co? Skąd to wiesz? -Popatrzyłaś na nią zaskoczona.

Donna: Nooo to zostało wspomniane w gazetce codziennej z Mondstadt, trzymaj! (Daje ci fragment gazety gdzie zostało napisane ogłoszenie)

Ty: Dzięki Donna... *w myśli: Czemu mi o tym nie powiedział? Czerwony skurczybyk....* chyba się zgłoszę do niego bo i tak zaczyna mi brakować pieniędzy.

Donna: Oooo jak się dobrze składa, bo też mam zamiar do niego iść, pójdziemy razem! *złapała cię pod pache *

Ty; *wolałabym zostać zgnieciona przez słonia niż czuć dotyk Donny* taaak, hura przygodo....

Po paru minutach jesteście na miejscu.

Kaeya: ohoho~ Co za śliczna kobieta raczyła zawitać w skromne progi~

Donna: Oh wiesz Kaeya, tylko że ja-

Kaeya nie pozwolił dokończyć jej zdania, totalnie ją olał, kierował się w twoim kierunku, złapał za twoją rękę I pocałował ją w gescie szacunku.

Ty: Oh, bo widzisz, ja tu szukam pracy jako kelnerki.

Diluc, który trzymał kufle z piwem, opadły mu na ziemię.

Diluc: że co

Ty: No właśnie to, myslalam że mi chociaż to powiesz, wiesz ze u mnie trudno z pracą....

Diluc wyszedł z lady, podszedł do ciebie nie zwracając w ogóle uwagi na Donnę. Złapał obiema rękoma twoje policzki.

Diluc: bardzo chciałbym cię przeprosic (twoje imię) za to że cię nie poinformowałem, ostatnio jest kryzys i ludzie coraz mniej przychodzą do mojego baru, potrzebuję kogoś charyzmatycznego. Potrzebuję kogoś, kto lubi kontakt z ludźmi.

Zrobiłaś się czerwona jak pomidor z zawstydzenia a Donna z wkurwienia.

Donna wprobuje się wbic w rozmowę, ale nie udaje jej się.

Donna: J-ja mogłabym się nadać! Uwielbiam kontakt z ludźmi i im usługiwać, ta praca byłaby moją przyjemnością, nie tylko obowiązkiem, wykonywałabym każde zamówienie sumiennie i perfekcyjnie, i do tego-

Chciala kontynuować, tylko kaeya jej przerwał, wziął ją za ramiona i popychał ją w stronę wyjścia.

Donna: H-hej! Co ty robisz do cholery?!

Kaeya: Tobie już dziękujemy *otworzył jej drzwi, popchnął ją mocniej na tyle, by wyszła z baru i zamknął przed jej nosem drzwi* kontynuuj braciszku, śmieci jak widzisz same się wyrzuciły, nie mogłem sluchac jej pierdolenia.

꧁☾︎𝒑𝒍𝒐𝒎𝒊𝒆𝒏𝒏𝒆 𝒍𝒐𝒗𝒆 (𝑫𝒊𝒍𝒖𝒄 𝒙 𝑹𝒆𝒂𝒅𝒆𝒓)☽︎꧂Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz