<rozdział 5: praktyka czyni mistrza>

182 13 6
                                    

Jest piątek, wydarzenia dnia wczorajszego nie dawają ci spokoju, ciągle się zastanawiasz skąd masz moc cryo, to niemożliwe, skąd i gdzie mogłaś nadobyć tą umiejętność? Tak zastanawiałaś się nad tym, że nie zauważyłaś, jak diluc wpadł do ciebie z śniadaniem.

Diluc: jest 8.00 , zrobiłem dla ciebie śniadanie, tosty z pesto, serem żółtym i ketchupem: Chciałem cie przeprosić za wczoraj, to był błąd co zrobiliśmy -Położył śniadanie na stoliku obok twojego łóżka, i wyszedł.

Słowa tobą wstrząsnęły, nie wiedziałaś czy to co powiedział było snem czy rzeczywistością.

Ja: Że co?! DILUC!!!!

Ubrałaś szybko szlafrok, zeszłaś na dół, prawie byś się zeszportała na schodach, ale ktoś w ostatniej chwili cię złapał, a jedynie co przed sobą widziałaś to były męskie piersi i niebieskie włosy.

Kaeya: Oh~ do kogo to się Biegnie? Do mojego serca pewnie,  nie będę narzekać *patrzył ci w oczy* oh, szlafrok ci się rozpiął *zczerwienial*

Odepchnęłas Kaeye.

Ja: *poprawiasz swój szlafrok* Nie mam czasu teraz na jakieś podrywki , widziałeś może Dilluca?

Kayea: ehhh *Westchnął z zawiedzeniem* nie wiem, może widziałem może nie *skrzyżował ręce opierając się o ścianę na korytarzu*.

Ja: Dobra, wal się, sama go znajdę bez twojej łaski -odepchnelas kaeye żeby Ci zrobił miejsce.

Jednak nie pozostawia na tobie suchej nitki. Kaeya złapał twój nadgarstek, ścisnął go dość mocno, poczułaś przepływające cię zimno, bo przecież jest cryo.

Kaeya: Nie ładnie tak pyskować do starszego *odgarnia twoje włosy * chyba musisz mi to wynagrodzić

Kaeya nie czuł oporów, uważał, że już należymy do niego, powoli rozwiązał twój szlafrok.

Kaeya: piśniesz tylko, a ciebie zabiję.

Ja: Zostaw mnie! *Próbowałaś użyć mocy cryo, ale nie zadziałało, siła również *

Niebieskowłosy miał się zabrać za gorsze rzeczy, ktoś jednak jemu przeszkodził, był to nie kto inny jak diluc.

Diluc: Katherine, widziałaś może moje klucze od bar- co tu się dzieje...? *popatrzył na kaeye i na Twoją przerażoną twarz*

Kaeya: Nie widzisz ? Jesteś ślepy czy głupi? Nie przeszkadzaj nam.

Diluc spuścił głowę na dół, zaczął iść w naszym kierunku, przeszedł obok nas,
Jednak nagle złapał co za fraki i przycisnął go do ściany ręką.

Kaeya: P-przestan *zaczyna kaszlec* puść mnie!

Diluc: Wiesz co ? Ty naprawdę jesteś idiotą *jego ręka, która trzymała kaeye, zaczęła tworzyć ogień przypalając skórę kaeyi , jęczał z bólu,  krzyczał, jednak diluc kurczowo trzymał, nie odpuszcza*

diluc by nie przestał, gdyby nie to że orzyszli inni ludzie, którzy zobaczyli jęczącego z bólu kaeye na podłodze, diluca i ciebie którzy uciekają z domu.

Oddaliliście się trochę od miejsca incydentu.

Ja: Co to miało znaczyć? *poprawiasz szlafrok* najpierw ty że to co wczoraj się wydarzyło to było błędem, karya który chciał mnie molest0wac i zrobić gorsze rzeczy, i ty który chciał go pobić?!! Wariatkowo po prostu ! *zaczęłaś płakać i bic dilluca w klatkę piersiowa*

Diluc: Eh... wyjaśnię ci wszystko po kolei, moment w którym oddaliśmy się miłości, czułem że to jest za szybko, że cię wystraszę, że za szybko się angażuje, znaczy się przecież dopiero parę tygodni, ale to jest serio dziwne, bo czuje jakbym cię znał z co najmniej rok i to bardzo dobrze.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 30, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

꧁☾︎𝒑𝒍𝒐𝒎𝒊𝒆𝒏𝒏𝒆 𝒍𝒐𝒗𝒆 (𝑫𝒊𝒍𝒖𝒄 𝒙 𝑹𝒆𝒂𝒅𝒆𝒓)☽︎꧂Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz