Rozdział 1 " Nie opuszczaj mnie ..."

594 28 8
                                    

Reki leżał nieprzytomny w ciemnym zaułku ulicy a z jego ciała dosyć szybkim tempem zaczęła sączyć się krew, po jego policzkach spływały krople deszczu który akurat padał. Leżał tak jeszcze dobre 10 minut kiedy to całą sprawę zobaczył jeden z przechodniów i poinformował odpowiednie służby.

W tym czasie langa siedział na łóżku wpatrując się w krople deszczu spływające po szybie, skulił się a do jego oczu wpłynęły łzy.

-reki to nie miało tak wyglądać...- wyszeptał do siebie niebieskowłosy po czym zaczął bardziej płakać.

- dlaczego musieliśmy się pokłócić o taką głupotę...? Nigdy nie chciałem być lepszy od ciebie... Jestem idiotą- Powiedział do siebie po czym schował twarz w rękach.

Po 20 minutach do pokoju weszła mama langi. Chłopak słysząc otwierające i uchylające się drzwi wstał.

-Mamo coś się stało? Wyglądasz trochę jak byś zobaczyła ducha- odpowiedział dosyć zdziwiony całą sytuacją. Spojrzał na zegar było około 23 po czym skierował wzrok w stronę swojej matki.

Kobieta stała w progu ze strachem w oczach a w trzęsących się rękach trzymała telefon, powolnym ruchem ruszyła w stronę łóżka syna i usiadła obok niego. Chłopak usiadł obok matki i złapał ją za rękę pytając co się stało. Kobieta popatrzyła w oczy langi po czym dodała.

-kochanie tylko nie rób żadnych głupot jak już ci powiem...- powiedziała łamiącym się głosem.

-No dobrze... ale co się stało ?- Powiedział już dosyć przestraszony a jego serce zaczęło bić szybciej zaczął ogarniać go lekko strach .

- Dzwoniła mama Rekiego... - Wyszeptała drżącym głosem. - Reki jest w szpitalu jakiś przechodni znalazł go w kałuży krwi w zaułku ulicy, ktoś z miejskich gangusów musiał go napaść jak wracał do domu... Był dosyć bardzo poturbowany a operacja ciągle trwa - pociągnęła nosem a w pokoju zapadała głucha cisza, było słychać tylko tykanie zegara, który widniał na ścianie pokoju.

Langa patrzył na matkę dużymi oczami z których zaczęły płynąć łzy w jego głowie krążył chaos nie wiedział co dzieje się wokół niego był w istnym szoku, jego przyjaciel właśnie walczy o życie w szpitalu a on nie może nic z tym zrobić, nagle poczuł ciepły uścisk na swojej dłoni .

-Jeśli chcesz możemy pojechać do szpitala- powiedziałam kobieta trzymając syna za rękę .

Niebieskooki skinąl głową po czym oboje wstali ubrali się i pojechali do szpitala w którym znajdował się Reki. Podczas drogi w głowie Langi krążyły myśli " co gdyby nie pokłócił się z Reki? Został by z nim jeszcze te kilka minut, może nie doszło by do tej całej sytuacji?". Gdy dotarli na miejsce chłopak czym prędzej pobiegł do szpitala na wejściu ujrzał mamę czerwonowłosego, stała cała zapłakana nie umiejąc pogodzić się z myślą że jej syn właśnie walczy o życie na stole operacyjnym. Wszyscy razem weszliy do budynku po czym udali się pod sale operacyjną na której właśnie leżał chłopak.

Langa schował twarz w dłoniach, oparł się o ścianę po czym po niej zjechał i siedział skulony na ziemi. Po kilku minutowej ciszy odezwał się łamiącym się głosem.

- To.. moja wina..- po wypowiedzeniu tych słów zaczął cicho płakać.
Obydwie kobiety spojrzały na załamanego chłopaka.

- Gdybym nie pokłócił się wtedy z rekim i zabrał go do siebie nic by się nie stało -W jego głosie pojawił się strach i żal chłopak nie mogąc dusić w sobie już dłużej łez zaczął głośno płakać.

Pani kayan wstała i podeszła do załamanego chłopaka i przytuliła go po czym dodała .

- To nie twoja wina kochanie nikt nie mógł tego przewidzieć- przytulia chłopaka jeszcze bardziej na co on zatopił się w jej objęciach.

Cz.1 Miłość która przetrwa wszystko/ renga Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz